"Pigasus": Galeria polskiego plakatu w Berlinie
16 listopada 2008Dla właścicieli galerii „Pigasus” plakat jest obrazkiem, który towarzyszy im przez całe życie i który, w międzyczasie, steruje ich systemem myślenia. Państwo Bednarscy od wielu lat z dużą pasją kolekcjonują polskie plakaty i gromadzą nagrania z muzyką z byłych krajów komunistycznych. Siedem lat temu otworzyli w Berlinie swoją galerię i od tej pory dzielą się swoimi zbiorami z kolekcjonerami i amatorami polskiej sztuki.
Artystyczna ambasada Polski
Do galerii przy Torstrasse zaglądają zarówno przypadkowi przechodnie, jak i znawcy polskiego plakatu i polskiej muzyki. Ci drudzy stanowią jednak, jak mówią Bednarscy, znacznie mniejszą grupę. W okolicy, w której jest galeria, powstało w ostatnich latach dużo hosteli, w których za niewielkie pieniądze można przenocować. Ta grupa turystów najczęściej zagląda do Galerii „Pigasus” poszukując pamiątki. – „Jesteśmy takimi małymi ambasadorami Polski. Ludzie przyjeżdżający do Berlina widzą, że Polska też jest krajem kultury i sztuki i może planując następną podróż wybiorą się na drugą stronę Odry”. Jeszcze inną grupą odwiedzającą galerię „Pigasus” są Niemcy pochodzący z byłej NRD, którzy z pewną nostalgią-ostalgią wspominają czasy, kiedy w NDR istniał „polski pawilon”, czyli Polski Instytut Kultury. – „Przychodzą do nas, żeby powspominać, pooglądać, zapytać, czy Czesław Niemen jeszcze żyje i wyrazić smutek, że już nie” - opowiada Mariusz Bednarski.
Polska szkoła plakatu żyje
Joanna Bednarska z Polski wyjechała w ostatnim dniu istnienia kartek na mięso. Nie pojechała daleko, bo pochodzi ze Szczecina. Nie żałuje tej decyzji. Wraz z mężem galerię „Pigasus” założyli także z przekory. – „Jest grupa pesymistów, która opowiada, że polska szkoła plakatu umarła i nic już się tam nie wydarzy. Pesymistom mówimy nie. Polska szkoła plakatu i polski plakat żyje i ma się dobrze”.
Oprócz ponad 5000 plakatów, można tu tez posłuchać polskiej, ukrainskiej i rosyjskiej muzyki, a poza tym obejrzeć aktualną wystawę. Od najbliższego weekendu do 29 listopada swoje plakaty pokaże tu Ela Wojciechowska i Agnieszka Dajczak. Obie są młodymi artystkami plakatu i w Berlinie pokażą między innymi plakaty filmowe i teatralne nie robione na zamówienie dystrybutorów, ale z potrzeby serca. „Ela Wojciechowska powiedziała sobie kocham Woody Allena i zrobiła plakaty do filmów Woody Allena, które są bardzo dobre”.
Współczesne plakaty można w galerii „Pigasus“ nabyć już za 10 Euro. Ale ceny są wyższe, jeżeli chodzi o klasyczne przykłady polskiej szkoły plakatu. Za plakat Henryka Tomaszewskiego z roku 1954 do filmu Aleksandra Forda, pt. „Piątka z ulicy Barskiej“ trzeba już zapłacić 270 Euro. Wszystkie plakaty można również zamówić w internecie.