Podróżowanie po UE autem elektrycznym. To skomplikowane
13 kwietnia 2021W grudniu 2019 r. Komisja Europejska przedstawiła założenia Europejskiego Zielonego Ładu, w tym m.in. dążenie, żeby do 2050 r. o 90 procent ograniczyć emisję gazów cieplarnianych z transportu. Szacuje się, że transport jako całość produkuje jedną czwartą zanieczyszczeń trafiających do atmosfery, z czego tylko transport drogowy odpowiada aż za 72 procent tych emisji. Dlatego celem nowej polityki unijnej jest przejście na paliwa niskoemisyjne, jak np. energia elektryczna.
Komisja liczy na to, że do 2025 r. na unijnych drogach pojawi się 13 mln samochodów elektrycznych i hybrydowych, zaś do 2030 r. ich liczba wzrośnie ponad dwukrotnie, bo aż do 30 mln.
Milion stacji? Będzie trudno
Według Stowarzyszenia Europejskich Producentów Pojazdów Samochodowych w 2020 r. co dziesiąty samochód osobowy sprzedany w UE był pojazdem z napędem elektrycznym. To jednak wciąż mało. Zdaniem ekspertów przez zakupem pojazdów elektrycznych powstrzymuje kierowców przede wszystkim brak łatwego dostępu do stacji ładowania i możliwości tankowania.
Co prawda KE obiecuje, że już wkrótce ładowanie pojazdów elektrycznych będzie w UE tak samo łatwe, jak tankowanie standardowych aut spalinowych, ale z opublikowanego we wtorek (13.04.2021) raportu Europejskiego Trybunału Obrachunkowego (ETO) wynika, że liczba stacji ładowania pojazdów elektrycznych w UE jest wciąż za mała, żeby umożliwić ich właścicielom swobodne podróżowanie po Europie, a punkty umożliwiające tankowanie rozsiane są nierównomiernie. Zgodnie z założeniami Zielonego Ładu do 2025 r. w UE powstać ma 1 mln punktów ładowania pojazdów elektrycznych, jednak zdaniem unijnych kontrolerów osiągnięcie tego celu dzisiaj jest praktycznie niemożliwe. Jeszcze we wrześniu 2020 r. w UE i Wielkiej Brytanii publicznie dostępnych było zaledwie 250 tys. punktów ładowania, czyli ok. 190 tys. mniej niż pierwotnie planowano. Jak twierdzi ETO, aby wypełnić tę lukę, niezbędne byłoby budowanie ok. 150 tys. nowych punktów rocznie, czyli ok. 3 tys. tygodniowo.
Najwięcej w Niemczech
Zgodnie z przepisami UE, każde państwo członkowskie jest odpowiedzialne za opracowanie i wdrożenie własnej krajowej polityki dotyczącej paliw alternatywnych. Ta może obejmować takie środki, jak ulgi podatkowe lub dotacje na zakup pojazdów elektrycznych czy budowę stacji ładowania. W gestii Komisji leży m.in. koordynacja prac, udzielanie wsparcia finansowego oraz wypracowanie jednolitych standardów dla całego systemu. I tak, Komisja skutecznie upowszechniła wspólny standard wtyczek do ładowania pojazdów elektrycznych, ale nie udało jej się już doprowadzić do tego, żeby plany krajowe były spójne i realizowane konsekwentne.
Z danych KE wynika, że do końca 2020 r. tylko 12 państw członkowskich osiągnęło swoje cele dotyczące budowy infrastruktury ładowania. Niektóre państwa, w tym Litwa, Łotwa i Holandia, stworzyły dwa razy więcej stacji niż pierwotnie planowały. Inne (jak Niemcy) zrealizowały 100 proc. zaplanowanych inwestycji. Na końcu listy unijnych państw znalazły się: Bułgaria, która zrealizowała tylko 7 procent planu i Polska (12 procent). W UE większość punktów ładowania pojazdów znajduje się w Niemczech (69 procent), we Francji i w Holandii. Jeszcze we wrześniu ubiegłego roku Niemcy mogły się pochwalić istnieniem ponad 44 tys. punktów. Dla porównania: w Polsce pod koniec grudnia 2020 r. miało ich być nieco ponad 2,5 tys.
Kierowcy się boją
Jak zauważają autorzy raportu, nierównomierne rozmieszczenie infrastruktury ładowania nie ułatwia podróżowania po UE. Zwłaszcza, że zasięg pojazdów elektrycznych wciąż jest mniejszy niż samochodów tradycyjnych i muszą być one częściej ładowane niż tankuje się zwykłe auta. Czas ładowania zależy od akumulatora auta i przepustowości punktu ładowania. W rezultacie, przy ograniczonym dostępie do stacji ładowania, kierowcy mogą się bać, że nie zdążą do niej dojechać, albo że będą musieli czekać w długich kolejkach, jeśli stacja ładowania będzie zajęta.
– Elektromobilność oznacza konieczność udostępnienia odpowiedniej infrastruktury. Uważamy, że Komisja powinna zrobić więcej, żeby wspierać inwestycje i upewnić się, że środki unijne są przekazywane tam, gdzie to potrzebne – uważa Ladislav Balko z ETO.
Zdaniem Trybunału Komisja powinna opracować minimalne wymogi w zakresie infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych i przygotować strategiczny plan działania dotyczący elektromobilności, czego dzisiaj w UE brakuje. Należy także dopilnować wprowadzenia w państwach członkowskich zharmonizowanych systemów płatności tak, żeby mieszkańcy UE mogli bez problemu załadować auto niezależnie od tego, w którym kraju UE się znajdują.