Polityka rodzinna w Niemczech: dużo pieniędzy, mało sukcesów
22 czerwca 2013Isabel Gronack-Walz krząta się po kuchni i zapowiada rodzinie, że dzisiejszy obiad robi na szybko. Będą sadzone jajka, szpinak z mrożonki i ziemniaki. Pani Izabela nie ma nawet czasu się przebrać. Gotuje w fartuszku nałożonym na elegancką sukienkę. – Zawsze staramy się w południe zasiąść razem przy stole. Wtedy właśnie mąż przychodzi z pracy, a córki ze szkoły, opowiada.
Wiele zmieniło się w ostatnich latach w sprawie tradycyjnego podziału obowiązków w rodzinie. Matki i ojcowie poszukują nowych dróg, aby pogodzić pracę zawodową z wychowaniem dzieci. Z polityki mają raczej mało pożytku. Przeciwnie: licznymi i sprzecznymi zabiegami w dziedzinie polityki rodzinnej politycy sieją niepewność zamiast wprowadzać ułatwienia, twierdzą krytycy. Na cele rodzinne państwo przeznacza rocznie 200 mld euro. Nie ma innego kraju, który na ten cel przeznaczałby tyle środków. A mimo to Niemcy fatalnie wypadają na tle innych państw: wskaźnik narodzin jest niski. Kobiety są dyskryminowane na rynku pracy, formy zatrudnienia są w porównaniu z innymi krajami mało elastyczne. Duże nakłady finansowe nie oznaczają od razu wysokiego przyrostu naturalnego i rodzinom wcale nie jest łatwiej.
Isabel Gronack-Walz krótko przed urodzeniem pierwszego dziecka rozpoczęła razem z mężem samodzielną działalność gospodarczą. Opowiada, że dzięki własnej firmie, może elastycznie planować dzień. Obie dorastające córki chodzą po południu na judo lub mają lekcje muzyki, a rodzice w tym czasie pracują. Isabel Gronack-Walz o 17.00 musi odebrać ze szkoły najmłodsze dziecko, siedmioletniego Juliusa. Po kolacji rodzice czytają Juliusowi do snu. A potem kończy się dzień, który dla rodziny Isabeli zawsze wcześnie się zaczyna.
Rodzina z trójką dzieci to w Niemczech rzadkość. Jedynie 4,3 proc rodzin miało w 2011 trójkę lub więcej dzieci. Małżeństwa najczęściej rozważają długo, ile chcą mieć potomstwa i czy w ogóle. W Niemczech przypada na kobietę 1,36 statystycznego dziecka. W żadnym europejskim kraju kobiety nie mają tak mało dzieci jak w Niemczech. Politycy biją na alarm i starają się coś zmienić, lecz nie mogą dość do porozumienia w kwestiach opieki na dziećmi oraz partycypacji kobiet w życiu zawodowym – nawet w łonie partii. Odpowiednio do tego państwo przygotowuje dla rodzin różne oferty, których cele są sprzeczne. Od sierpnia br. wypłacany będzie tzw. zasiłek opiekuńczy ( 100 euro) z tytułu opieki nad dzieckiem w domu. Równolegle do tego przez 14 miesięcy (mininum przez 2 miesiące urlop ten musi wziąć ojciec dziecka) pieniądze rodzice otrzymują z tytułu urlopu wychowawczego.
Cieszyć się na potomstwo
Isabel Gronack-Walz rozumie, dlaczego kobiety rezygnują z dzieci i zajmują się karierą zwodową, bo obu spraw nie da się tak łatwo pogodzić. Dzieci mogą stać się przeszkodą. Prezeska Związku Kobiet Pracujących Zawodowo Cornelia Spachholz uważa, że w Niemczech nie rozwinęła się „kultura radości z powodu posiadania dzieci" - Odpowiedzialność za wychowanie dziecka, tzn. jego edukację i opiekę nad nim, nie jest tylko zadaniem rodziców, ale całego społeczeństwa - mówi. – Byłoby super, gdyby pracownik mógł powiedzieć pracodawcy, że planuje za kilka lat założenie rodziny. Wtedy mogliby przecież razem zastanowić się nad tym, jak pogodzić czas opieki nad dzieckiem z pracą.
Jednak realia są z reguły inne. Cornelia Spachholz wskazuje na pokutującą jeszcze dyskryminację kobiet. – Nawet, jeśli kobieta jest lepiej wykształcona i wykwalifikowana, po rozmowie kwalifikacyjnej, kierownictwo przedsiębiorstwa często decyduje się na mężczyznę.
Optymalnie rodzinna polityka wygląda u zachodniego sąsiada Niemiec, Francji. Także w krajach skandynawskich wprowadzono już nowoczesne rozwiązania odnośnie czasu pracy, opieki nad dziećmi, modele edukacyjne.
Wyrodne matki i gospodynie domowe
Po urodzeniu dzieci Isabela Gronack-Walz szybko wracała do pracy. Kiedy 16 lat temu przyszła na świat jej córka, wcale nie było łatwo, przyznaje. – Kiedy po raz pierwszy założyłam kostium, szpilki i łapiąc torebkę pobiegłam na termin z klientem, byłam szczęśliwa. Potrzebne jest mi to urozmaicenie, rozmowy z ludźmi na różne tematy, mówi Isabela Gronack-Walz.
Powrótdo pracy po urodzeniu dziecka stał się szczególnie dla kobiet sprawą oczywistą. Lecz brak jest dla tego zrozumienia. – We Francji to zupełnie normalne, że matki pracują, że spotyka się to z akceptacją społeczną i nie nazywa się takich kobiet wyrodnymi matkami. Francuzi śmieją się z Niemców, którzy ciągle wierzą w to, że nie ma nic lepszego dla dziecka, jak dzieciństwo spędzone tylko z matką, opowiada Gronack-Walz. Uważa ona, że to perfekcjonizm jest kulą u nogi niemieckich kobiet.
Dziecko – koszty
Poza społeczną presją i brakiem politycznych warunków ramowych, jest jeszcze inny ważny czynnik powstrzymujący ludzi od posiadania dzieci. Dzieci to nie tylko czysta radość, ale także koszty. Waltzowie obracają każdy grosz. – Nie robilibyśmy tego, gdyby nie było dzieci, mówi mąż Isabel Gronack-Walz. – Potrzebujemy pomocy od państwa jako rodzina, zaznacza.
Rayna Breuer / Barbara Cöllen
red.odp.: Małgorzata Matzke