Kolebka "cudownej broni" Hitlera. Ma przypominać o ofiarach "Wunderwaffe"
25 października 2012W Peenemünde tylko atrapa przypomina o pomyślnym starcie 3 października 1942 roku rakiety Aggregat 4 (A4) znanej powszechnie jako V2. To wydarzenie zapisało się w pamięci historycznej jako pierwsza udana próba startu tak dużej rakiety.
Tymi to rakietami bombardowano europejskie miasta. Nad bronią tą pracowali w nieludzkich warunkach najpierw na terenie Peenemünde, a potem w podziemnych sztolniach w Dorze (Turyngia), więźniowie z KL Buchenwald i jeńcy wojenni, w tym wielu Polaków. Pracował tam też Holender Udo Schenko, który w dokumencie Matthiasa Blochwitza opowiadał, jak pod ziemią wypatrywał na próżno promyka słońca. "Buchenwald był wyrokiem śmierci a Dora egzekucją" - mówił.
Twórca hitlerowskiej Wunderwaffe V2, Wernher von Braun, kontynuował po wojnie swoje prace nad bronią rakietową w USA. Potem kierował w NASA programem, który umożliwił lądowanie Amerykanów na księżycu.
Bohater podboju kosmosu czy zbrodniarz wojenny?
Twórca śmiercionośnej V2, a później rakiety kosmicznej Saturn V, Sturmbannführer SS i dyrektor ówcześnie jednego z najbardziej nowoczesnych ośrodków technologii na świecie w Peenemünde, budzi do dzisiaj wiele kontrowersji. Dla jednych jest bohaterem podboju kosmosu, dla innych - zbrodniarzem wojennym. Jens-Christian Wagner z miejsca pamięci "Mittelbau-Dora" jest przekonany, że von Braun doskonale znał warunki życia i pracy więźniów przy budowie rakiet i mógł wpływać na ich zmianę.
Kiedy 50 lat po udanym starcie rakiety V2 Federalny Związek Przemysłu Lotniczego i Kosmicznego (Bundesverbandes der Deutschen Luft- und Raumfahrtindustrie) chciał uczcić ten dzień w Peenemünde jako rocznicę narodzin kosmonautyki, pojawiły się protesty. – To był skandal na skalę międzynarodową, mówi Andrzej Kotula ze Szczecina, współzałożyciel polsko-niemieckiego klubu dziennikarzy Pod Stereotypami. Wtedy to, 3 października 1982 roku, po raz pierwszy pojechał do Peenemünde i przyjrzał się temu miejscu z bliska.
Dyskusja o von Braunie i przyszłości Peenemünde nakłada się na debatę o krajobraz wyspy Uznam i przyszłość regionu, bardzo obciążonego bezrobociem. - Dlatego szuka się pewnych atrakcji, które zwiększyłyby szansę wydźwignięcia się tego kawałka świata z gospodarczego kryzysu, z pewnej zapaści - tłumaczy dzienikarz. Peenemünde jawi się niektórym jak coś na kształt Przylądka Canaveral. - Problem tylko w tym, że na Przylądku Canaveral nie było obozów koncentracyjnych - zauważa Kotula.
Obywatelska inicjatywa Polaków i Niemców
Wątek moralny Peenemünde, przekazu historycznego tego miejsca oraz jego historii, to nadal żywy i gorący temat. Kotula wspierał organizację pierwszej konferencji na poziomie eksperckim w Trassenheide pod tytułem Peenemünde z perspektywy ofiar. Jej celem było przygotowanie w międzynarodowym gronie stosownych zmian w ekspozycji Muzeum Historyczno-Technicznego w Peenemünde. Mają tu zostać bardziej wyeksponowane wątki ofiar obozów koncentracyjnych jak i ofiar ostrzału rakietowego zachodnioeuropejskich miast.
- Wielką ironią losu jest fakt, że więcej ludzi zginęło przy produkcji rakiet (szacowana liczba to 20 tys.), niż w wyniku ich stosowania - zauważa dyrektor londyńskiego Imperial War Museum, Mark Whitmore.
Przedstawiciele Polsko-Niemieckiego Forum Kulturalnego Uznam i Wolina twierdzą, że Peenemünde to miejsce pamięci i takim powinno zostać. W Deklaracji 2012, wydanej z okazji stuletniej rocznicy urodzin von Brauna, ostrzegają przed tworzeniem legend wokół niego i wskazują na „współodpowiedzialność naukowców i inżynierów za konsekwencje swych działań”.
Dobrzy sąsiedzi rozmawiają na trudne tematy
Niemieccy mieszkańcy wyspy Uznam chcą kształtować z polskimi sąsiadami wspólny przekaz historyczny oparty na prawdzie, a nie legendzie, deklaruje rzecznik Polsko-Niemieckiego Forum Kulturalnego Uznam i Wolina, dr Günther Jikeli.
W sytuacji bliskiej współpracy można z przyjaciółmi rozmawiać także na trudne tematy, uważa burmistrz gminy Wolina, Eugeniusz Jasiewicz. Lecz wspólny przekaz historyczny powinien być skierowany jednak głównie do młodego pokolenia, postuluje Andrzej Kotula.
Mateusza i jego kolegów interesuje historia Peenemünde. – Trzeba o tym rozmawiać, żeby nie poszło w zapomnienie, to, co się działo. Ważna jest na ten temat wiedza niezatuszowana - mówią uczniowie jednego ze szczecińskich liceów.
Barbara Cöllen
red. odp. Bartosz Dudek