Prasa: Gerhard Schoeder jest po prostu bezwstydny
30 kwietnia 2014"Aachener Zeitung" zaznacza: "Także i szczególnie w okresie kryzysu wokół Ukrainy trzeba rozmawiać z Putinem, co do tego nie ma wątpliwości. Obama to robi, Merkel to robi, Hollande to robi. Trzeba próbować wszystkiego, by zrozumieć Putina i jego postępowanie. Jakim innym sposobem można dojść do znośnych rozwiązań? Ale niekoniecznie trzeba wspólnie świętować urodziny i obejmować się z nim z rozpromienioną twarzą. Jako przyjaciel kremlowskiego autokraty i lobbysta gospodarczych interesów rosyjskich, państwowych koncernów Schroeder nie zachowuje żadnego koniecznego dystansu. Były kanclerz nigdy nie jest osobą prywatną, a już na pewno nie wtedy, gdy spotyka się z politykami najwyższego szczebla. Schroeder o tym wie i jest mu to obojętne".
"Bezwstydność to pojęcie najlepiej charakteryzujące zachowanie Gerharda Schroedera", uważa "Die Welt". " Podczas gdy uzbrojone bojówki Kremla na wschodniej Ukrainie trzymają jako zakładników siedmiu inspektorów OBWE i urządzają polowania na proukraińskich demonstrantów, były kanclerz Niemiec wylewnie wita się z Władimirem Putinem świętując z nim swoje 70. urodziny. Schroeder w bezczelny i prostacki sposób wyraził w Sankt Petersburgu to, co z lubością otwarcie przyznałoby wielu Niemców: najlepiej zapomnijmy o Ukrainie i niech wszystko toczy się w stosunkach z Rosją tak jak dotąd. Schroedera nie obchodzi, że myślenie w takich kategoriach musi okazać się fatalną iluzją. Jako polityk poczuwający się do odpowiedzialności jest on teraz zupełnie skończony".
"Tagesspiegel" zaznacza, że "Władimir Putin nie ma żadnego marzenia, żadnego ideału społeczeństwa obywatelskiego, ale ma za to strategię. Dobrze wie, na kogo może postawić w Europie, żeby ją podzielić. To są w pierwszym rządzie Niemcy, którzy z wielu powodów są bardziej podatni na jego propagandę niż inne narody. Jest jednak także cały szereg skrajnie prawicowych partii, z których wiele ma teraz dobrą passę, jak Jobbik na Węgrzech, Vlaams Belang w Belgii, FPÖ w Austrii czy włoska Lega Nord i francuski Front National.
Są one przeciwko amerykańskiej dominacji i brukselskiemu centralizmowi, są za porządkiem, zasadami i myśleniu w kategoriach nacjonalistycznych. Do tego można sprowadzić ich ideologie. Ktoś taki jak Gerhard Schroeder powinien wiedzieć pod czyj dach się chroni i czyją pieśń śpiewa. Pominąwszy jego wszelkie zasługi: ostatnie słowo na jego temat jeszcze nie zostało powiedziane".
"Sueddeutsche Zeitung" przypomina, że "W tych dniach trzech oficerów i tłumacz Bundeswehry siedzą jako zakładnicy prorosyjskich separatystów na wschodniej Ukrainie. Nie są oni więźniami rosyjskiego prezydenta, ale można przyjąć, że Władimir Putin mógłby wywrzeć wpływ na ich porywaczy. Schroeder, jako prywatna osoba nie ma żadnych zobowiązań wobec Bundeswehry. Ale od byłego kanclerza można oczekiwać więcej wyczucia wobec instytucji, która w czasie jego rządów odgrywała tak ważną rolę. Dlatego tak wylewne objęcia Schroedera i Putina przy błysku dziennikarskich fleszy przed pałacem Jusupowa w Petersburgu jest tak niezrozumiałe, ba - wyzute z respektu".
"Koelner Stadt-Anzeiger" pisze: "Obydwaj jeszcze nigdy za bardzo nie przejmowali się dyplomacją. Niegdyś swoje rozmowy prowadzili w kuluarach. Każdy robi, co może, zazwyczaj dla własnej korzyści. Tak więc postanowiono budowę Gazociągu Północnego Nord Stream wbrew oporom ze strony krajów Europy Wschodniej, na kilka tygodni przed tym, jak Schroeder przestał być kanclerzem. Potem na zupełnym luzie mógł objąć jedno ze stanowisk w zarządzie tego konsorcjum. To, że Europa na nieograniczony właściwie czas skazana jest na dostawy gazu z Rosji i tym samym ograniczona jest w swej politycznej swobodzie działania, jest konsekwencją tego układu. Dla Schroedera i Putina jest to przede wszystkim superbiznes. Oczywiście, że trzeba było to uczcić!".
Małgorzata Matzke
red.odp.: Elżbieta Stasik