Prasa o Bliskim Wschodzie: Niebezpieczna eskalacja
29 lipca 2024Dwanaście osób zginęło, w tym dzieci, a kilkadziesiąt zostało rannych po uderzeniu rakiety w boisko piłkarskie na okupowanych przez Izrael Wzgórzach Golan. Izrael oskarżył o atak libański Hezbollah. Niemieckie dzienniki obawiają się zaostrzenia i tak napiętej sytuacji w regionie.
„W konflikcie między Izraelem a Hezbollahem nadeszło to, przed czym kryzysowa dyplomacja ostrzegała od miesięcy: że gra kalkulowanych prowokacji wymknie się spod kontroli, gdy tylko dojdzie do krwawego incydentu, zamierzonego lub nie” – komentuje „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ). Gazeta uważa zapewnienia przedstawicieli Hezbollahu, że nie mają nic wspólnego z atakiem, za mało wiarygodne. Zdaniem„FAZ” izraelscy decydenci bardziej niż kiedykolwiek po 7 października stoją pod presją, żeby rozprawić się z Hezbollahem. „Ale nie powinni lekceważyć faktu, że groźby Hezbollahu są czymś więcej niż tylko gorącym powietrzem” – czytamy.
Dziennik „Frankfurter Rundschau” pisze o sprawie tak: „Atak rakietowy na Wzgórza Golan stanowi tymczasowy punkt kulminacyjny konfliktu między Izraelem a Hezbollahem i prawdopodobnie nie będzie ostatnim tego typu incydentem. Obie strony konfliktu są dalekie od chęci rozwiązania niemal codziennych potyczek”. Zdaniem gazety Hezbollah regularnie atakuje Izrael od 7 października, aby wesprzeć terrorystyczną organizację Hamas w walce z Izraelem. Izraelski rząd Benjamina Netanjahu mógłby zatem wyeliminować powód ataków Hezbollahu poprzez zakończenie wojny z Hamasem. „Zamiast tego Netanjahu nadal dąży do zwycięstwa nad Hamasem. W ten sposób zmusza USA do roli krytycznego obserwatora, ponieważ Waszyngton mógłby przekonać Izrael do poddania się jedynie za pomocą sankcji. To jednak zbytnio osłabiłoby Izrael w jego walce. Możemy mieć tylko nadzieję, że strony konfliktu nie stracą kontroli, a potyczki nie przerodzą się w otwartą wojnę” – komentuje dziennik.
Także „Berliner Morgenpost” obawia się eskalacji na Bliskim Wschodzie. „Jeśli walki między Izraelem a Hezbollahem przerodzą się w wojnę na pełną skalę, będzie to miało nieprzewidywalne konsekwencje dla obu stron. Na północy stoją naprzeciw siebie dwie armie dysponujące ogromną siłą ognia. Iran silnie uzbroił Hezbollah. A jeśli w ciągu kilku tygodni w kierunku Izraela wystrzelonych zostanie nawet do 3000 rakiet, nie pomoże już nawet system obrony powietrznej Żelazna Kopuła. Minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock wezwała w niedzielę obie strony do działania 'z chłodnym umysłem'. Miejmy nadzieję, że nie jest już na to za późno” – pisze berliński dziennik.
Mało optymistycznie sytuację na Bliskim Wschodzie ocenia również „Neue Osnabrücker-Zeitung”. „Dopóki racją stanu mułłów jest wymazanie Izraela z mapy, dopóty wszelkie międzynarodowe wysiłki na rzecz pacyfikacji regionu spełzną na niczym. Nawet nowy, rzekomo bardziej umiarkowany prezydent Iranu, Masud Pezeszkian, dał jasno do zrozumienia, że walka z Izraelem pozostaje priorytetem polityki zagranicznej; Hamas i Hezbollah będą wspierane ze wszystkich sił, dopóki ‘syjonistyczny twór' nie zostanie pokonany” – przypomina „NOZ”. Zdaniem gazety fakt, że Izrael pod rządami Benjamina Netanjahu nie ma perspektywy deeskalacji na okres po wojnie z Palestyńczykami w Strefie Gazy podsyca ich jeszcze bardziej. „Na ten moment Izrael i hezbollahowe marionetki Teheranu znajdują się na krawędzi otwartej wojny. Wydaje się niemal, że to tylko kwestia czasu, zanim spirala eskalacji wymknie się spod kontroli” – konkluduje dziennik.