Prasa o Scholzu: Zapomniał akurat to, co interesujące
20 sierpnia 2022W dzienniku „Nuernberger Zeitung” czytamy: „Scholz uparcie utrzymuje, że jako burmistrz Hamburga nie wywierał żadnego politycznego wpływu na afere podatkową Warburg-Banku. Ale są co do tego wątpliwości. Prokuratura w Kolonii wykryła nieprawidłowości porównując e-maile i wpisy do kalendarza dotyczące Warburg-Banku w otoczeniu Scholza. Ale kanclerz twierdzi, że nie pamięta szczegółów rozmów prowadzonych z odpowiedzialnymi za bank. To niewiarygodne, bo Scholzowi przypisuje się pamięć jak u słonia” - czytamy.
Komentator „Neue Osnabruecker Zeitung” zauważa, że także w swoim drugim wystąpieniu przed hamburską komisją śledczą ds. afery cum-ex Olaf Scholz zasłaniał się lukami w pamięci i to akurat w momentach, w których robiło się interesująco. „To, że człowiek z pamięcią jak u słonia utrzymuje, że kompletnie zapomniał akurat te treści rozmów, które dotyczyły delikatnej sprawy podatkowej Warburga, jest niewiarygodne, a wręcz absurdalne. Ta zabawa w pytania i odpowiedzi przed komisją zamieniła się w bezużyteczne i też bolesne przedstawienie”.
Dziennik „Maerkische Oderzeitung” publikuje sarkastyczny komentarz na temat Scholza i całej afery: „Szef banku jest trzykrotnie przyjmowany przez burmistrza Hamburga. Był nim wówczas Olaf Scholz. Wkrótce potem odpowiedzialna za sprawę urzędniczka urzędu skarbowego zmienia zdanie i bank nie musi płacić. Co strzeliło jej do głowy? Żaden polityczny przełożony nie wywierał na nią nacisków – słychać. To Olaf Scholz pamięta bardzo wyraźnie. Nie pamięta jednak trzech rozmów z szefem banku, a przynajmniej ich treści. Każdy z nas to zna, nieprawdaż? Długa rozmowa z ważnymi ludźmi, a po chwili nic już się nie pamięta. Państwo nie znają? W przypadku kanclerza tak właśnie było. Sam tak mówi. I dlatego z pewnością nie mogło być inaczej”.
Monachijski dziennik „Sueddeutsche Zeitung” uważa, że zachowanie Scholza przed komisją śledczą ds. afery cum-ex, jak i jego wcześniejsze wypowiedzi, są dla niego coraz większym wizerunkowym obciążeniem. „Scholz powtarzał, że nie wywierał żadnego wpływu na postępowanie skarbowe ws. Warburga, a domysły i insynuacje w tej sprawie nie mają jakichkolwiek podstaw. Ale sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana i prowadzi głęboko w SPD-owskie bagienko w Hamburgu. Do tego dochodzi fakt, że Scholz nie chce przyjąć do wiadomości, co kiedyś sam zrobił źle, ani co teraz robi źle. Powoli powstaje wrażenie będące mieszanką arogancji, chucpy i wyparcia u Scholza. Ta mieszanka może uczynić całą tą sprawę jeszcze bardziej niebezpieczną dla kanclerza. Nie byłby pierwszym politykiem, który nie potyka się o stare błędy, ale o nowe – o nieprofesjonalne i przekorne podejście do afery”.