Prezydentka Gruzji dla DW: „To skradzione wybory”
28 października 2024Prozachodnia gruzińska polityk ogłosiła w niedzielę, że nie uznaje wyników wyborów parlamentarnych w Gruzji i wezwała mieszkańców kraju do protestów. Jak powiedziała w wywiadzie dla DW, jej apel to reakcja na liczne przypadki wyborczych nadużyć ze strony władz. – Nasi lokalni obserwatorzy bardzo jasno określili liczbę incydentów – mówiła. Jej zdaniem oszustwa były bardzo wyrafinowane.
Prezydent oceniła, że prorosyjska partia rządowa Gruzińskie Marzenie chciała uzyskać w wyborach taką większość parlamentarną, która pozwoliłaby jej na zmianę konstytucji. – Myślę, że to wyjaśnia zakres naruszeń. Dążyli do 60 procent, aby zrealizować swój program, który polega najpierw na impeachmencie prezydenta, a następnie wsadzeniu sił opozycyjnych do więzienia i osądzeniu niektórych partii opozycyjnych – oceniła.
Według gruzińskiej komisji wyborczej partia wygrała wybory, zdobywając 54 procent głosów.
„Tu będzie jak w Rosji”
Prezydentka Gruzji, pytana o to, co mogą osiągnąć demonstranci na ulicach, powiedziała, że Gruzini widzieli na własne oczy, że „skradziono ich głosy”. – To oni są zmuszani siłą do życia w reżimie, który będzie bardziej przypominał Rosję niż europejski kraj demokratyczny – dodała. Oceniła, że ludzie zaczną masowo opuszczać kraj, jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, a prawa i wolności człowieka będą kwestionowane.
Prorosyjska partia rządowa Gruzińskie Marzenie przekonywała w kampanii wyborczej, że tylko ona jest w stanie zapewnić krajowi pokój z Rosją. Grożono, że jeśli zwyciężą siły proeuropejskie, Gruzja pogrąży się w wojnie, tak jak Ukraina.
Salome Zurabiszwili powiedziała, że Gruzini nie chcą wojny, bo już jej doświadczyli. – Ale wiemy również, że jedynym krajem, który może rozpocząć wojnę, jest Rosja, a jedyną rzeczą, która może uchronić kraj przed wojną, jest wewnętrzna stabilność. To demokracja. I jest to droga w kierunku Europy – dodała.
Pytana o wizytę w Tbilisi premiera Węgier Viktora Orbana, Zurabiszwili powiedziała: – Nie sądzę, by miał on jakikolwiek mandat ze strony Unii Europejskiej. I myślę, że dla ludności gruzińskiej, która jest bardzo świadoma politycznie, jest bardzo jasne, że jeśli przyjedzie, to tylko jako przyjaciel obecnej władzy.
(DW/szym)