Przygoda Jana Klaty z Niemcami
28 kwietnia 2011Wejście Jana Klaty do foyer Schauspielhausu w Bochum, gdzie czekają na niego dziennikarze, robi wrażenie. Jego ogolona głowa z wymyślnym irokezem i kurtka z pagonami nasuwa skojarzenia z pankiem. Trudno sobie wyobrazić, żeby Klata wyglądał inaczej. Ci, którzy spotykają go po raz pierwszy, są po krótkiej rozmowie pod równie wielkim wrażeniem wyglądu, co niezwykłej erudycji, poczucia humoru i ujmującej skromności polskiego reżysera.
Prowokacyjna estetyka Jana Klaty wzbudza od 2004 roku duże zainteresowanie niemieckiej krytyki teatralnej. Wtedy na Stückemarkt des Theatertreffens w Berlinie zaprezentował z gdańskim Teatrem Wybrzeże spektakl „Uśmiech grejfruta”. Oczekiwaniu na klatowską wizję kafkowskiej „Ameryki” w Bochum (premiera 28.04.11) towarzyszy niepewność odzwierciedlająca się w pierwszym pytaniu dziennikarzy: Jak można inaczej zinterpretować „Amerykę”? „Bardziej widowiskowo” – zapewnia dramaturg Olaf Kröck, który od roku współpracuje z polskimi reżyserem przy realizacji spektaklu prowadząc z nim „ożywczy spór i twórcze dyskusje” – zaznacza chętnie polemizujący polski reżyser.
Podobnie jak Franz Kafka, Jan Klata nigdy nie był w USA. Zarówno powieść jak jej inscenizacja, są imaginarium współczesnej dla każdego z nich Ameryki, nieznanej ani autorowi ani polskiemu twórcy spektaklu. Jan Klata zachowuje w spektaklu chronologię kafkowskiej fabuły. Wprowadza natomiast „więcej akcji, więcej wszystkiego; nawet to, co u Kafki jest patetyczne, w tej inscenizacji jest śmieszne” – komentuje Olaf Kröck. Aktorzy przebierają się w spektaklu ponad 50 razy i grają półtorej godziny bez przerwy.
Polskie spojrzenie na Amerykę
Przedsmaku scenicznej adaptacji „Ameryki” Franza Kafki w Schauspielhausie w Bochum dostarczyło tylko pozornie niewinnie pytanie polskiego reżysera: Czy w waszym mieście jest Plac im. Ronalda Regana? Niemcy, tradycyjnie bardzo dyskretnie manifestujący swój entuzjazm do USA, generalnie nie wyobrażają sobie placu imienia amerykańskiego prezydenta w swoim mieście. Polski reżyser informował z pewnym rozbawieniem, że „Polska jest najbardziej amerykańskim krajem w Europie”, a Ronald Regan „jest dla Polaków bohaterem, ponieważ bardzo wspierał ruch solidarnościowy w Polsce”. Olaf Kröck tłumaczył zdumionym niemieckim dziennikarzom, że praca z Janem Klatą uświadomiła mu, jakimi ignorantami są Niemcy, jak mało wiedzą o Polakach i ich historii, jak archaiczne są obiegowe stereotypy o sąsiedzie za wschodnią granicą. „Dzięki Polakom mamy okazję poznać inne USA, zrozumieć motywy Amerykanów, przełamać nasz sceptycyzm wobec tego państwa” – zaznaczył niemiecki dramaturg.
Podróż Trabantem przez podzielone Niemcy
Pierwsza przygoda Jana Klaty z Niemcami miała trochę podobieństwa z losami bohatera „Ameryki” Karla Rossmanna, który wysłany przez rodziców do Ameryki, z dala od ojczyzny i rodziny, musi nauczyć się bycia dorosłym.
Ojciec Jana Klaty, prawnik, działacz solidarnościowy, po wyjściu z więzienia w latach 80. musiał zarabiać na rodzinę. Założył firmę, która eksportowała ozdoby świąteczne. Jako kilkunastoletni chłopak Jan Klata w roli tłumacza towarzyszył ojcu i bratu w drodze do Hamburga przez podzielone Niemcy. ”Pamiętam przejazd przez podzielony Berlin. To było niesamowite. Zasieki pod Bramą Brandenburską i Alexanderplatz. Wydawało mi się, że we wschodnim Berlinie są tylko ludzie w mundurach, albo milicjanci, albo kolejarze” – opowiada o swojej „mocnej” przygodzie. Jechali o trzeciej nad ranem przez NRD plastikowym Trabantem. Było im zimno, samochód był dziurawy, nie było w nim klimatyzacji, więc wpychali gazety pod ubrania, żeby się ogrzać. Wyjęli je dopiero przed rozmowami biznesowymi. ”Pamiętam to moje doznanie niemieckie. I to było takie doznanie jak bohatera ‘Ameryki' Karla Rosmanna. To trochę tak wyglądało”- zdradza Jan Klata.
Barbara Coellen
Red.odp.: Małgorzata Matzke
Spektakle w maju i w czerwcu:
4 i 20 maja 2011
1, 18 i 25 czerwca 2011
Dalsze informacje pod adresem: www.schauspielhausbochum.de