Psycholog: Wsparcia potrzebują i uchodźcy, i wolontariusze
30 marca 2022Ponad 4 miliony ludzi uciekło z Ukrainy od początku rosyjskiej inwazji. Większość znalazła schronienie i wsparcie w Polsce – szczególnie dzięki wolontariuszom i ludziom, który przyjęli uchodźców do swoich domów. – Ta spontaniczność pomocy pozwala ukoić pierwszy stres, ale nie daje stabilnego poparcia – mówi w rozmowie z DW Maria Książak z organizacji pozarządowych Xenion i Fundacja Międzynarodowa Inicjatywa Humanitarna, które udzielają pomocy psychologicznej uchodźcom w Niemczech i w Polsce. Proponuje ona stworzenie w Polsce ośrodka psychoterapii dla ukraińskich uchodźców, a także szkolenia z pierwszej pomocy psychologicznej dla wolontariuszy i osób przyjmujących uciekinierów z Ukrainy.
DW: Od kilku tygodni pracuje pani nad oszacowaniem, jakiego wsparcia psychologicznego potrzebują uchodźcy z Ukrainy. Co można powiedzieć do tej pory?
Maria Książek: Dobrze byłoby zdać sobie sprawę, że uchodźcy z Ukrainy nie uciekają stamtąd ‚całymi sobą'. To połowy rodzin – głównie kobiety i dzieci, które w Ukrainie pozostawiły swoich mężczyzn: dorosłych synów, mężów. Tym mężczyznom nie wolno przekroczyć granicy – zostali, by walczyć. Ci więc, którzy przed wojną uciekli, są tu z nami ciałem, ale duchem wciąż z bliskimi w Ukrainie. To nie uchodźcy, którym całkiem zniszczono kraj, zabrano przeszłość i których jedyną nadzieją jest odbudowanie tu swego życia w pełnej integracji ze społeczeństwem. To goście, których większość wciąż ma nadzieję, że będą mogli połączyć się ze swoimi bliskimi i wrócić do siebie.
Dlatego też stan ich psychiki jest szczególny. Wielu z nich przyjeżdża tutaj, ale ciągle myśli, jak wspierać ludzi tam, w Ukrainie, gdzie trwa okrutna wojna. Przyjeżdżają w wielkim stresie, czasem jeszcze w fazie szoku, ale jest w nich wciąż dużo energii, złości, niezgody, frustracji z powodu tego, co się dzieje w ich kraju. Póki co, na tym etapie rzadko spotykamy wśród nich osoby z totalnym zrezygnowaniem, bezsilnością i depresją.
Nie można jednak generalizować, bo nie ma kogoś takiego, jak statystyczny, przeciętny uchodźca z Ukrainy. Wiadomo, że są to przede wszystkim kobiety i dzieci, ale także osoby niepełnosprawne, osoby, które mogą mieć inne potrzeby. W Polsce mamy całe ewakuowane domy dziecka, domy seniorów. Oznacza to też kolejne pytania, problemy systemowe, z którymi się stykają.
Jakie problemy czy wyzwania dla krajów przyjmujących uchodźców będą narastać zaraz z trwaniem wojny w Ukrainie?
Wydaje się, że duża część osób, które dotąd wyjechały, miały dokąd jechać: znali już kogoś, mieli rodzinę za granicą, orientowali się, gdzie mogą się zatrzymać. Nie tylko uciekali od czegoś, ale i do czegoś. Jednak część osób nawet w tej pierwszej fali nie miała w ogóle pojęcia dokąd uciekać. To ich sytuacja mnie najbardziej niepokoi. Na wiele ich podstawowych, praktycznych potrzeb, nie ma dotąd jasnych, zrozumiałych odpowiedzi – i nie ma ich nie tylko Polska, ale i cała Europa.
W tym pierwszym etapie, gdy ludzie przeżywają silne i traumatyczne zdarzenia, to bardzo ważne jest, by jak najszybciej znaleźli się w bezpiecznej sytuacji. Poczucie bezpieczeństwa nie bierze się jednak tylko z przekroczenia granicy. Wprawdzie nie spadają już bomby, ale trzeba pomyśleć o tym, czy będę mógł tu przetrwać i jak długo. Czy będę mieć gdzie spać, czy dzieci pójdą do szkoły, czy będzie jakaś pomoc socjalna, mieszkanie? No i co z bliskimi tam, w Ukrainie?
Mam wrażenie, że wiele z tych, co przekraczają granice, jest w stanie szoku lub ostrego kryzysu. Czasem to maskują, uśmiechają się, ale wewnątrz są bardzo niepewni. I gdy taki stan kryzysu spotyka jedynie spontaniczność, to nie powiedziałabym, że to działa stabilizująco. Spontaniczność może ukoić pierwszy stres, ale nie daje stabilnego oparcia. To duży czynnik ryzyka w tej chwili. Obecnie w Polsce niemal wszyscy uchodźcy mieszkają „u kogoś” na krótką metę. Nie ma żadnych ośrodków za wyjątkiem spontanicznie stworzonych zbiorowych miejsc noclegowych. To jest może dobre na pierwsze tygodnie, może miesiąc, ale trzeba przemyśleć to bardziej systemowo, również biorąc pod uwagę to, że gospodarzy też po pewnym czasie może ta sytuacja przerosnąć.
Czy w Niemczech są systemowe rozwiązania dotyczące wsparcia psychologicznego dla uchodźców?
Pracuję w Berlinie dla dwóch organizacji pozarządowych, które specjalizują się w opiece psychologicznej dla cudzoziemców, którzy szukają ochrony międzynarodowej. Tysiące osób rocznie korzystają z takiej pomocy tylko w Berlinie i Brandenburgii. W Niemczech jest bardzo duża świadomość i większe wsparcie systemowe dla psychologów, co odzwierciedlone jest w budżetach organizacji wyspecjalizowanych w pomocy psychosocjalnej, terapeutycznej i psychiatrycznej dla uchodźców. W Polsce też są organizacje pozarządowe, które starają się pomagać, ale często muszą walczyć o przetrwanie z miesiąca na miesiąc. W sytuacji pomocy krótkofalowej można oprzeć się na sile i zaangażowaniu woluntariuszy, natomiast trudno oczekiwać by w ten sposób prowadzić długofalową, stabilną pomoc w psychorehabilitacji ciężkich traum.
Czy Polska powinna przygotować się lepiej na tego rodzaju wyzwania?
Polska też będzie musiała się z tym zmierzyć. Niektóre z przybywających osób, nawet jeśli szybko dostaną wsparcie, to będą potrzebować pomocy bardziej długofalowej. Dlatego pracujemy nad pilotażowym projektem ośrodka pomocy terapeutycznej dla uchodźców w Polsce, gdzie można będzie zarówno udzielić tymczasowego schronienia jak i nawet kilkumiesięcznego intensywnego programu stabilizacji i psychorehabilitacji rodzin szczególnie potrzebujących takiego wsparcia. Jeśli się uda chcemy taki projekt replikować. Nie powinny to być ośrodki przypominające szpitale, ale ciepłe, nie za duże ośrodki, gdzie rodziny mogły by dalej pozostawać razem, ale miały by dostęp do wsparcia psychologicznego i terapii.
Ponieważ rodziny przyjeżdżające do nas i tak są już rozdzielone z bliskimi, dalsza izolacja najczęściej byłaby kolejnym traumatycznym doświadczeniem. To pracochłonny projekt, ale bez tego typu pomocy to ani rusz w sytuacji konieczności wyjścia z tak ostrych kryzysów, z jakimi mamy już teraz do czynienia, a może być jeszcze gorzej.
Kto miałby to sfinansować i gdzie taki ośrodek mógłby powstać?
Projekt ma być oparty o niemiecką organizację pozarządową, wyspecjalizowaną w pomocy psychosocjalnej ofiarom represji politycznych i wojen XENION oraz Polską Fundację Międzynarodowa Inicjatywa Humanitarna. Mamy nadzieję na dofinansowanie i pomoc ze strony władz lokalnych i ze środków pomocowych.
Chcielibyśmy, aby pierwszy taki ośrodek powstał blisko niemieckiej granicy na zachodzie Polski, jak najdalej od niespokojnej wschodniej granicy. Mamy nadzieję, że wszelkimi politycznymi siłami świata uda się powstrzymać to, co się dzieje w Ukrainie. Ale jeżeli się nie uda i zaczniemy doświadczać gróźb lub ataków we wschodnich obszarach Polski? Umieszczanie ośrodka terapii w samym środku ula nie jest najlepszym pomysłem. Stąd pomysł, by pierwszy taki pilotażowy ośrodek otworzyć w Polsce
zachodniej. Wówczas też łatwiej będzie o wsparcie także ze strony naszych kolegów w Niemczech.
A jak postępować powinni ci, którzy przyjęli u siebie uchodźców, przeżywających traumę?
Przede wszystkim z dużą dozą spokoju, uważności, słuchania, kierowania uwagi na możliwe rozwiązania, a także troski o codzienne potrzeby osób i ich dzieci, które czasem mogą potrzebować też praktycznego ludzkiego wsparcia. Ale im większa trauma, tym taka pomoc na dłuższą metę może się okazać zbyt trudna, a przyjęcie pod swój dach uchodźców o tak wielkim ładunku traumy zbyt wielkim wyzwaniem dla przyjmujacych ich rodzin. Możliwe, że w pewnym momencie nie będą w stanie sobie z tym poradzić. Wówczas dobrze byłoby wiedzieć, dokąd zwrócić się o pomoc i wsparcie.
W internecie już dostępne są poradniki związane z pierwszą pomocą psychologiczną. Najlepiej byłoby takie materiały masowo udostępnić, by osobom pomagającym łatwiej było znależć właściwe wsparcie i wskazówki. Oczywiście, dobrze byłoby umożliwić też dostęp do warsztatów, wsparcia i superwizji wszystkim pomagającym, którzy angażując się, często sami narażają się na trudne emocjonalnie sytuacje. Takie doświadczenia dla wielu młodych wolontariuszy mogą być pozytywną lekcją, ale na dłuższą metę bez odpowiedniego wsparcia wiele osób może się wypalić albo nawet zacząć współodczuwać symptomy wtórnej traumy. Dlatego, wraz z niemiecką siecią ośrodków rehabilitacji, takich jak XENION w Berlinie, pracujemy także nad projektem w dziedzinie organizacji wsparcia, superwizji i szkoleń dla osób pomagających.
Rozmawiała: Anna Widzyk