Reakcje powyborcze i Schröder na sesji BDI
16 czerwca 2004W reakcji na kiepskie wyniki uzyskane przez SPD w niedzielnych wyborach, socjaldemokraci domagają się reorganizacji gabinetu. SUEDDEUTSCHE ZEITUNG wątpi w skuteczność takiego posunięcia.Twierdzi, że mogłoby to jedynie zasiać panikę. Nadto nie byłoby to łatwe choćby z tego powodu, że Schroeder nie byłby w stanie pogodzić woli swej partii z oczekiwaniami społeczeństwa.
Gdyby to zależało od większości w SPD do ustąpienia skłonionoby raczej ministra gospodarki Wolfganga Clementa. Poza szeregami socjaldemokratów pozbycie się tego ministra uznanoby za pożegnanie się z pakietem reform; z Agendą 2010 a to bardziej zaszkodziłoby Schroederowi niż opinii obalonego ministra – twierdzi gazeta.
Gdyby z kolei społeczeństwo spytano o zdanie, to ofiarą padłaby minister zdrowia Ulla Schmidt. Ten wariant też jednak sprawy nie rozwiązuje, bo jeśli już w ogóle mamy jakąś reformę, która może się pochwalić jakimiś namacalnymi wynikami, to mimo wszelkich niedociągnięć są to reformy autorstwa pani Schmidt.
Pozostaje Eichel, Stolpe i Bulmahn – wszystko według SUEDDEUTSCHE ZEITUNG ministrowie, którzy, abstrahując od własnej nieudolności, cierpią na brak kompetentnych ludzi w swych resortach.
Na obsadzenie tych trzech nadają się zdaniem monachijskiej gazety jedynie silne osobowości; dobrzy politycy, których w SPD raczej brak.
Partią Zielonych zajmuje się HAMBURGER ABENDBLATT. Podczas, gdy wyborcy solidnie ukarali socjaldemokratów za czerwono-zieloną politykę, na Zielonych spojrzeli łaskawszym okiem. Według hamburskiej gazety przyczyny tego swoistego fenomenu niewiele mają wspólnego z jakością zielonej polityki.
Ministrowie spraw zagranicznych są już tradycyjnie ulubieńcami Niemców a tym samym lokomotywami wyborczymi dla swych partii. Z obecnym - Joschką Fischerem - też nie jest inaczej.
Jeśli się chce obsłużyć ulubione działki elektoratu Zielonych – ciągnie dalej hamburska gazeta – trzeba obsadzić takie resorty jak ochrona środowiska i ochrona konsumentów a te są a jakże w rękach Zielonych.
Za uciążliwości reform i cięć, które drenują kieszenie tradycyjnej klienteli socjaldemokratów; szarych obywateli i emerytów głowy muszą nadstawić ministrowie z SPD.
Zmieniamy temat: STUTTGARTER ZEITUNG komentuje wystąpienie kanclerza Gerharda Schroedera na sesji Związku Niemieckiego Przemysłu BDI.
“Liczymy na pana” – powiedział przewodniczący tego związku Michael Rogowski, zachęcając kanclerza do kontynuowania procesu reform.
Po fatalnej niedzieli wyborczej chyba już do każdego dotarło - podkreśla stuttgarcka gazeta - co Schroeder ryzykuje kontynuacją procesu reform.
Stopniowo uświadamiamy sobie - pisze dalej STUTTGARTER ZEITUNG - że problemy SPD ze swym wdrożonym procesem odnowy odzwierciedlają problemy dużej części społeczeństwa w obliczu koniecznych przemian.
Mimo to ukłon Rogowskiego w stronę Schroedera gazeta uważa za miecz obosieczny. Nadany mu kiedyś przydomek kanclerza biznesu w jego własnych szeregach staje mu tymczasem kością w gardle.