Rumunia obejmuje prezydencję w Radzie UE
1 stycznia 2019Objęciu przez Rumunię sześciomiesięcznej rotacyjnej prezydencji w Radzie UE towarzyszyła krytyka z Brukseli. Rumunia jest członkiem Wspólnoty od 2007 roku. Rząd w Bukareszcie zapowiedział, że Rumunia będzie "neutralnym pośrednikiem" w staraniach UE w planowaniu przyszłości Europy. Najbliższe miesiące uchodzą za szczególne wyzwanie i wiążą się z ważnymi wydarzeniami, które wpłyną na przyszły kształt Unii: w marcu Wielka Brytania opuści UE, a w maju odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego.
Kto tu decyduje?
Rumuńskiej prezydencji w Radzie UE przyświeca motto "Spójność to wspólna wartość europejska", rozumiana jako jedność, równe traktowanie i konwergencja. Jednakże w Rumunii utrzymuje się ostry spór polityczny między rządem i prezydentem, który może mieć wpływ na jej przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej. Premier Viorica Dăncilă zapowiedziała niedawno, że to ona będzie reprezentować Rumunię na szczytach UE. Jednak na mocy decyzji rumuńskiego sądu konstytucyjnego z 2012 roku, ta rola przypada oficjalnie prezydentowi.
Prezydent Klaus Iohannis zbliżony jest do opozycji obywatelskiej. Podobnie jak UE zarzuca rządowi koalicyjnemu, złożonemu z Partii Socjaldemokratycznej (PSD) i Sojuszu Liberałów i Demokratów (ALDE), że stara się osłabić wymiar sprawiedliwości na korzyść polityków podejrzanych o korupcję. W centrum krytyki znajduje się planowana ustawa amnestyjna, z której skorzystałby także osobiście wpływowy przewodniczący Partii Socjaldemokratycznej Liviu Dragnea, skazany na dwa lata pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary za oszustwa wyborcze w 2012 roku.
Niskie oczekiwania
Nawet przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker wyraził ostatnio publicznie wątpliwość co do jedności i woli pełnienia przez kierownictwo w Bukareszcie roli pośrednika i rozjemcy w sprawach unijnych. Obecny wewnętrzny stan Rumunii jest taki, że ten kraj nie może występować w Europie jako "zwarta całość" - powiedział Juncker. "Rumunia musi utworzyć u siebie w domu zwarty front, aby podczas jej prezydencji w Radzie UE mogła wspierać także jedność Europy" - podkreślił szef KE. Minister spraw zagranicznych Rumunii Teodor Melescanu oraz minister ds. europejskich George Ciamba odrzucili jego krytykę. Jak oświadczyli, "Bukareszt nie chce wynosić na zewnątrz swych wewnętrznych różnic opinii w sprawach politycznych".
(afp,dpa,rtr/pa)