Süddeutsche Zeitung: Język nienawiści polskich polityków
23 października 2010Po brutalnym zabójstwie w biurach PiS, którego dokonał psychicznie chory mężczyzna, czołowi politycy zarówno rządzącej Platformy Obywatelskiej jak i przywódca opozycyjnego PiS Jarosław Kaczyński zarzucają sobie posługiwanie się „językiem nienawiści”, by obarczyć się wzajemnie odpowiedzialnością za mord w Łodzi – pisze Thomas Urban w Süddeutsche Zeitung.
„Próby prezydenta Bronisława Komorowskiego, by zaprosić na rozmowy okrągłego stołu o zatrutym klimacie politycznym przewodniczących wszystkich reprezentowanych w sejmie partii spełzły na niczym”, komentuje Thomas Urban.
Tymczasem 62-letniego mordercę, który podawał podczas aresztowania, że chciał zamordować Jarosława Kaczyńskiego, poddano badaniom psychiatrycznym.
Apele do sumień
Do sumień polityków zaapelowali arcybiskup Warszawy Kazimierz Nycz, który otrzymał nominację na kardynała oraz metropolita krakowski kardynał Stanisław Dziwisz.
Jednak tylko prezydent Bronisław Komorowski przyznał samokrytycznie, „że niejednokrotnie używał zbyt ostrych słów i w ostatnich latach w wystąpieniach kpił niekiedy ze swojego poprzednika Lecha Kaczyńskiego twierdząc, że na międzynarodowej arenie politycznej nie pozostawił dobrego wrażenia. Komentator Süddeutsche Zeitung przypomina, że Jarosław Kaczyński odmówił udziału w rozmowie na temat zatrutego klimatu politycznego a w wystąpieniu w sejmie na temat napadu w Łodzi zażądał od PO „by usunęła z partii licznych posłów, którzy regularnie atakują przywództwo PiS”.
Obrażanie i ośmieszanie przeciwników politycznych
Również w artykułach wielu gazet padł zarzut, że przywództwo Platformy Obywatelskiej nakłoniło niektórych posłów do celowego obrażania i ośmieszania PiS. I rzeczywiście, przypomina komentator Süddeutsche Zeitung, poseł Stefan Niesiołowski niejednokrotnie nazywał swoich przeciwników „idiotami, których trzeba zamknąć w zakładzie psychiatrycznym”. Były polityk PO Janusz Palikot wielokrotnie domagał się zbadania Lecha Kaczyńskiego, którego podejrzewał o alkoholizm. Wcześniej, na jednej z konferencji prasowych zademonstrował pistolet i silikonowego penisa, tłumacząc, że oba wyrazy zaczynają się od litery P jak PiS.
Niedawno szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski reagując na krytykę polityki zagranicznej ze strony Jarosława Kaczyńskiego skomentował ironicznie: „ prezes PiS znowu nałykał się proszków”. W ten sposób nawiązał do wywiadu Kaczyńskiego, w którym ten przyznał się, że przez wiele dni po śmierci brata znajdował się pod wpływem środków uspokajających.
Natomiast pełnomocnik rządu ds. polsko-niemieckich Władysław Bartoszewski zalecił przywództwu PiS wizytę u psychologa, a jego wyborców określił mianem „bydła”.
Niektórzy uważają, że są bez winy
Komentator Süddeutsche Zeitung przytacza również argumenty posłów PiS, którzy podkreślają, że ani oni ani ich przewodniczący nigdy nie rzucali obelg pod adresem przeciwników politycznych.
Tymczasem według szefa PiS za agresywny ton w politycznym dyskursie odpowiedzialny jest przede wszystkim Donald Tusk, któremu nie może wybaczyć ataku podczas telewizyjnego pojedynku przedwyborczego w 2007 roku. „Tusk, wtedy przywódca opozycji”, komentuje Süddeutsche Zeitung, "powiedział, że jak jechał z Jarosławem Kaczyńskim windą, ten wyciągnął z kieszeni pistolet-zabawkę mówiąc, że w ten sposób załatwi wszystkich przeciwników PiS-u”. Kaczyński temu zaprzeczył.
Süddeutsche Zeitung / Alexandra Jarecka
Red.Odp.: Iwona Metzner