Sabotaż na Bałtyku? „Totalna wojna psychologiczna z Rosją”
24 listopada 2024Chiński masowiec „Yi Peng 3” jest podejrzewany o uszkodzenie dwóch podmorskich kabli na Morzu Bałtyckim. Dane dotyczące rejsu jednostki wskazują, że statek w drodze z rosyjskiego portu Ust-Ługa do Port-Saidu dość karkołomnym kursem przepłynął nad oboma kablami tuż przed ich awariami.
Szwecja i Finlandia prowadzą w tej sprawie śledztwa, wyjaśnień oczekują też inne poszkodowane państwa – Niemcy i Litwa. Szef niemieckiego resortu obrony Boris Pistorius ocenił, że „nikt nie wierzy, że to przypadek” – mówił o podejrzeniu sabotażu. W tle jest tzw. „flota cieni” – kilkaset tankowców zapewniających Moskwie zyski z handlu obłożoną unijnymi sankcjami ropą – a także nasilające się działania hybrydowe Rosji wobec Unii Europejskiej w związku z jej wsparciem dla Ukrainy.
„Wchodzimy w wojnę psychologiczną z Rosją”
- W mojej ocenie wchodzimy w sytuację, którą można określić jako totalną wojnę psychologiczną z Rosją. Oznacza to, że Moskwa jest gotowa nacisnąć każdy „guzik” tuż poniżej artykułu 5 NATO, aby osiągnąć swój cel – mówi DW Patrik Oksanen, członek Szwedzkiej Królewskiej Akademii Nauk Wojennych.
Zdaniem Oksanena, współautora raportu think-tanku Stockholm Free World Forum (SFWF) o rosyjskiej wojnie hybrydowej, działania Moskwy w ciągu ostatniego roku przybrały na sile i oprócz sfery informacyjnej coraz częściej obejmują też fizyczne ataki. Zalicza do nich m.in. ataki na niemieckich przemysłowców czy podpalenia na Litwie i w Polsce.
Adekwatna reakcja: sprawić, że zaboli, ale bez eskalacji
Jakie kraje Morza Bałtyckiego mogą zareagować, jeśli śledztwo potwierdzi, że chiński statek rozmyślnie uszkodził kable?
W ocenie Patrika Oksanena w przypadku, gdyby śledztwo w sprawie uszkodzenia kabli udowodniło winę „Yi Peng 3”, konsekwencje powinny ponieść wszystkie podmioty powiązane ze statkiem. - Oznacza to również Chiny, pod których banderą ten statek pływa – mówi ekspert. Zaznacza jednak, że krajom nordyckim trudniej jest obciążyć odpowiedzialnością i kosztami Pekin, niż Moskwę, z powodu możliwej reakcji gospodarczej azjatyckiego giganta. I Rosja o tym doskonale wie, co zresztą – twierdzi Oksanen – mogło być jedną z przyczyn użycia właśnie statku pod banderą chińską.
- W ubiegłym roku zarejestrowany w Hongkongu chińsko-rosyjski statek „Newnew Polar Bear”, uszkodził gazociąg łączący Finlandię i Estonię oraz dwa podwodne kable. Dochodzenie trwa, Chiny utrzymują, że to był błąd. W ten sposób, nie wyciągając konsekwencji, tylko zachęcamy do kontynuowania ataków hybrydowych – podkreśla Oksanen.
Jego zdaniem UE lub kraje, których dotknął domniemany sabotaż, mogłyby np. nałożyć sankcje na armatora uczestniczących w działaniach hybrydowych jednostek, a także na banki finansujące firmy żeglugowe powiązane z tymi akcjami oraz przeprowadzane przez nie transakcje.
– Trzeba uderzyć tam, gdzie agresora zaboli. W każdym przypadku to bolesne miejsce jest gdzie indziej, ale jeśli ból odczuje, będzie musiał zrewidować swoje cele. Tak wygląda ta gra: w Ukrainie pojawiły się już środki zaradcze na drony, potem pojawiają się nowe drony i tak dalej. Tak samo będzie się to rozwijało w obszarze działań hybrydowych – prognozuje Oksanen, dodając, że jak dotąd Zachód nie zrobił wystarczająco dużo, aby autorzy tych działań ponieśli za nie cenę.
Szwedzka ekspertka: działać zgodnie z prawem
Zdaniem Gunilli Herolf, senior associate fellow w Programie Europejskim Szwedzkiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych, Bałtyk staje się areną intensywnych działań hybrydowych i ważne jest, aby wszelkie riposty UE i NATO na te działania pokazywały, że Zachód jest w stanie skutecznie zareagować, działając z poszanowaniem i w granicach prawa międzynarodowego.
Jak podkreśla szwedzka ekspertka, już sam intensywniejszy monitoring Morza Bałtyckiego przez państwa nadbrzeżne ograniczy swobodę działań hybrydowych w taki sposób, aby równocześnie nie doprowadzić do eskalacji sytuacji – której nikt sobie nie życzy.
Obecna reakcja państw nordyckich na uszkodzenie kabli – fińskie i szwedzkie śledztwa, wzmożona aktywność marynarek wojennych NATO na Bałtyku („Yi Peng 3” od kilku dni stoi na kotwicy w cieśninie Kattegat, w asyście duńskiej, szwedzkiej i niemieckiej, jednak nie jest potwierdzone, czy statek został zmuszony do zatrzymania się, czy uczynił to z własnej inicjatywy) - jest jej zdaniem przykładem właściwej odpowiedzi na domniemane działania hybrydowe.
Herolf przypomina, że Morze Bałtyckie jest dla Rosji ważne jako brama na Atlantyk i Zachód powinien lepiej nadzorować, co się na nim dzieje, jeśli chce móc szybciej reagować i pokazać, że obecny stan rzeczy jest niepożądany.
Fiński ekspert: „Nastroje się zmieniają, tracimy cierpliwość”
- Adekwatną reakcją w obecnej sytuacji byłby na przykład zakaz wpływania na Morze Bałtyckie statków należących do armatorów „Yi Peng 3” i „Newnew Polar Bear”, dopóki nie zaakceptują swojej odpowiedzialności i nie zapłacą odszkodowań. - Oczywiście spróbują to obejść, stworzyć nowe firmy żeglugowe i tak dalej, ale to byłby silny sygnał – ocenia Patrik Oksanen. – No, chyba że jesteśmy gotowi dziś na wojnę. A nie jesteśmy. Blokada cieśnin i Morza Bałtyckiego dla rosyjskich statków oznacza dla Rosji casus belli. Więc to się nie stanie. Nie dziś – zastrzega fiński ekspert.
Dodaje, że od października UE wprowadziła nowy hybrydowy system sankcji, który może mieć zastosowanie w tym przypadku, ale osiągnięcie jednomyślności wspólnoty może zabrać dużo czasu.
- W artykule SFWF na temat zagrożeń hybrydowych w krajach nordyckich i bałtyckich argumentowaliśmy, że koalicja chętnych nie powinna obawiać się iść naprzód, jeśli chodzi o nakładanie na Rosję kosztów jej działań – w celu odstraszania. Jego zdaniem, choć „wciąż nie jesteśmy tam, gdzie powinniśmy być”, obecne działania państw poszkodowanych w wyniku uszkodzenia kabli są krokiem we właściwym kierunku.
- To sygnał, że nastroje się zmieniają. Że tracimy cierpliwość, bo zaczynamy dostrzegać, że otrzymujemy zbyt wiele ciosów i nie jest to już do zaakceptowania – ocenia.
Zaś Gunilla Herolf podkreśla, że kraje nordyckie, w tym zwłaszcza Szwecja i Finlandia jeszcze przed dołączeniem do NATO wypracowały zasady współpracy w kwestiach bezpieczeństwa i mogą być przykładem tego, jak dostrzegać z wyprzedzeniem rosyjskie zagrożenie. Nikt nie powinien jednak – jej zdaniem – sądzić, że najlepsza nawet koordynacja i współpraca państw bałtyckich i nordyckich może być ersatzem dla parasola bezpieczeństwa NATO.