„Spiegel“: Kontrole na granicy wcale nie są tak skuteczne
15 listopada 2024Niemieccy politycy uważają kontrole na granicach lądowych Niemiec za sukces – pisze tygodnik „Der Spiegel" w piątek, 15 listopada. Jako przykład podaje Görlitz na polsko-niemieckim pograniczu, gdzie kontrole trwają od ponad roku. Według policji liczba uchodźców w tym czasie „drastycznie spadła". „Politycznie wybuchowe pytanie brzmi: czy ich liczba spada z powodu policyjnych barierek? A może szlaki uchodźcze na wschodzie są po prostu szczelne, więc kontrole graniczne niczego nie przynoszą?" – pyta tygodnik.
„Spiegel" wylicza, że od 16 września br.(czyli od rozszerzenia kontroli na wszystkie niemieckie granice) do 9 listopada zarejestrowano blisko 9 tysięcy osób, które chciały wjechać do Niemiec bez pozwolenia. Około dwie trzecie z nich zostało zawróconych, w tym 323 osoby, którym wcześniej odmówiono azylu. Jednocześnie, pisze tygodnik, przed rozpoczęciem kompleksowych kontroli granicznych w połowie września policja federalna w ciągu trzech tygodni naliczyła prawie 4 tysiące nieautoryzowanych wjazdów. Następnie ta liczba spadła o 13 procent.
„Jak to możliwe – więcej kontroli, ale mniej zatrzymań? – pyta redakcja i cytuje słowa Clary Bünger z partii Lewica: „Rząd wykorzystuje wysokie koszty osobowe do prowadzenia symbolicznej polityki na granicach, która ostatecznie tylko wzmacnia partie prawicowe” – mówi Bünger.
„Czy kontrole są naprawdę tylko politycznym placebo, białą maścią rozsmarowaną na ranach nieuregulowanej imigracji, aby wyglądało na to, że coś zostało zrobione?" – zastanawia się „Spiegel".
Przemytnicy nie wjeżdżają autostradą
Zdaniem tygodnika niemiecka granica nie jest kompleksowo monitorowana, a jedynie w niektórych punktach. „Widać to wyraźnie na granicy w pobliżu Görlitz. Zaczyna się od tego, że nawet funkcjonariusze policji przyznają, że tylko najgłupsi przemytnicy wjeżdżają dziś do Niemiec autostradą" – czytamy. Informacje o kontrolach pojawiają się po polskiej stronie autostrady A4 już na wiele kilometrów przed granicą. „Na długo przed ostatnim zjazdem, z którego oczywiście skorzysta przemytnik" – pisze „Spiegel". Redakcja dodaje, że policji znane są alternatywne trasy przekroczenia granicy.
Zdaniem krytyków stacjonarne kontrole prowadzone na wybranych przejściach są bezużyteczne. Ci, którzy chcą się przedostać do Niemiec, wciąż mogą to zrobić. W Zittau w Saksonii, na granicy polsko-niemiecko-czeskiej, zlikwidowano własnie stałe punkty kontrolne po roku działalności. Zastąpią je ponownie mobilne operacje policji w obszarze przygranicznym. „Nieliczni uchodźcy, którzy są jeszcze obecnie zatrzymywani, zazwyczaj przekraczają granicę w miejscach, w których nie ma stałych policyjnych punktów kontrolnych" – przyznaje „Spiegel".
Lepsza ochrona zewnętrznych granic UE
Tygodnik zauważa, że liczba osób ubiegających się o azyl w Niemczech znacznie spadła, ale wynika to przede wszystkim z faktu, że stwierdzono mniej azylantów na zewnętrznych granicach UE. Cytowany w artykule policjant zakłada, że ogrodzenia ustawione na granicy Węgier z Serbią i Polski z Białorusią powstrzymują większość uchodźców przed dalszą podróżą.
Do 8 października br. z niemieckiej granicy zawrócono 36 100 osób. Komendant główny policji federalnej Dieter Romann uważa to za sukces. I wskazuje, że kontrole mają być także sygnałem dla innych państw UE, żeby nie przepuszczały cudzoziemców przez swoje terytorium, oczekując, że osoby te i tak chcą dotrzeć do Niemiec. Niemieckie działania na granicy mają więc przynieść efekt domina: jeśli Niemcy zaostrzają kontrole, inne kraje powinny uszczelnić swoje granice. W przeciwnym razie część migrantów może trafic do nich.
Kontrole przez następne 10 lat?
Według „Spiegla" w rządzie uważa się za przesądzone, że „tymczasowe” kontrole potrwają co najmniej do połowy 2026 r. Wtedy to wprowadzony ma zostać w krajach UE Wspólny Europejski System Azylowy. Tygodnik powołuje się na informacje z kręgów bezpieczeństwa, według których kontrole na granicy będą „prawdopodobnie kontynuowane przez kolejne dziesięć lat, niezależnie od tego, czy kanclerzem będzie polityk CDU czy SPD". Dopiero wtedy unijny system ma zostać na dobre wdrożony.
Równie prawdopodobne jest, że kontrole zakończą się wcześniej. Policji federalnej może zabraknąć na nie pieniędzy – pisze „Spiegel". Według redakcji niemiecki rząd już latem br. wydał poza planem 56 mln euro, ponieważ policja nie była w stanie poradzić sobie z wydatkami. Rozpad koalicji rządzącej i dziura w budżecie w wysokości miliarda euro sprawiają, że finansowanie działań na granicy nie jest przesądzone. „Może się okazać, że nie będzie nas już stać na kontrole na przejściach granicznych" – konkluduje redakcja.