"Te rakiety mogą dosięgnąć Berlina"
13 listopada 2018DW: Prezydent USA Donald Trump zapowiedział wycofanie się USA z traktatu o likwidacji rakiet atomowych średniego zasięgu (INF). Czy to właściwe posunięcie?
Linas Linkevičius*: To tylko zapowiedź, a jeszcze nie decyzja. Osobiście myślę, że to posunięcie taktyczne, próba wywarcia presji, ponieważ Rosja od wielu lat łamie ten traktat. Wiadomo, że wszystkie traktaty dotyczące kontroli zbrojeń są bardzo ważne. Ale bardzo ważnym warunkiem jest także dotrzymywanie tych zobowiązań przez wszystkie strony. Jeśli tak się nie dzieje, trzeba coś zrobić, żeby zmusić wszystkich do ich do dotrzymywania. Apele, krytyka, nie odnoszą skutku i być może stąd chodzi o wywarcie presji. Ilustruje to wizyta doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Boltona w Moskwie. Jak rozumiem, rozmowy są w toku i to jest coś pozytywnego. Także wkrótce odbędzie się o szczyt Trump-Putin i wierzę, że to są dobre sygnały. Zanim to nastąpi, nie przesadzałbym z reakcjami.
DW: Rosja rozmieściła w obwodzie kaliningradzkim rakiety typu Iskander. Można je uzbroić także w głowice atomowe. Czy Litwa jest tym zaniepokojona?
- Oczywiście, że tak. Kiedy Rosjanie mówią o "równowadze", "adekwatnej odpowiedzi", to nie ma tu nic adekwatnego, ponieważ my nie mamy zdolności obronnych. I nie jesteśmy agresywni. To nie służy budowaniu zaufania. A przy okazji – te rakiety mogą dosięgnąć nie tylko Rygi, Tallinna czy Wilna, ale także Berlina. I można je wyposażyć w broń atomową. Więc wydaje mi się, że to naprawdę krok w kierunku eskalacji. Te rakiety to nie jest plotka, to jest fakt. Nie negują tego sami Rosjanie. Trzeba podkreślić, że to nie jest droga do dialogu. Nie można prowadzić rozmów i sięgać do argumentów wojskowych. Muszą z tym skończyć, jeżeli chcą prowadzić prawdziwy dialog. My chcemy wiedzieć wolę współpracy. I to jest coś, co powinno być wzięte na poważnie przez wspólnotę międzynarodową.
DW: Niemcy są tak zwanym państwem ramowym, dowodzącym kontyngentem NATO na Litwie. Jak układa się ta współpraca?
LL: Układa się bardzo dobrze. Z tego co wiem, to nie tylko moje opinia. Nastawienie Litwinów jest bardzo pozytywne i mam nadzieję, że i żołnierze dobrze się u nas czują. Zdarzają się od czasu do czasu jakieś incydenty, ale to normalne. Generalnie uważam, że to bardzo dobra współpraca, dowód solidarności i bardzo duży wkład w nasze bezpieczeństwo. Świetnie zdajemy sobie sprawę, co to znaczy. Niemcy jako państwo ramowe mają u nas 200 żołnierzy ale mamy też żołnierz z innych krajów. Jeszcze raz o liczbach – to nie jest duży kontyngent. Chodzi o 1500 żołnierzy. Nasi sąsiedzi robią często z igły widły. Nie ma ku temu powodu. Ale jest to bardzo silny międzynarodowy sygnał. Jesteśmy za to bardzo wdzięczni.
DW: Dziękujemy za rozmowę.
*Linas Linkevičius (ur. 1961), litewski polityk, od 2012 szef MSZ, wcześniej w l. 1993-1996 i 2000-2004 minister obrony Litwy.