Ukraińcy pilnie szukają pieniędzy na zimę
27 października 2022Ukraiński minister Serhij Marczenko – łącząc się z Brukselą z Kijowa – uczestniczył w środę (27.10.2022) w debacie ośrodka Bruegel o „finansowaniu zwycięstwa”, czyli najpilniejszych bieżących potrzebach budżetowych Ukrainy podczas wojny.
– Wszyscy wiemy, że jest różnica między ogłaszanymi zobowiązaniami i wypłatami – powiedział Serhij Marczenko, odnosząc się m.in. do 9 mld euro pomocy obiecanych Ukrainie już przez majowy szczyt UE, z czego do końca tego roku zostanie prawdopodobnie wypłacone tylko 7,2 mld euro. Jednak Kijów budżetowo przetrwa do końca roku, ale – jak tłumaczył ukraiński minister – jak najszybciej potrzebuje jasności co miesięcy zimowych.
– Potrzebujemy dużo więcej przewidywalności. Musimy jak najszybciej mieć jasną wizję, czy i na jakie wsparcie możemy liczyć w pierwszym kwartale 2023 roku. Bo jeśli nie możemy liczyć na wystarczającą pomoc, musimy jak najszybciej szukać innych sposobów – przekonywał Serhij Marczenko.
Kolejny kryzys uchodźczy
W tym roku jednym z głównych źródeł finansowania Ukrainy jest bank centralny, czyli dodruk pieniądza. Według najnowszych prognoz MFW w tym roku gospodarka Ukrainy skurczyć się o 35 proc., a inflacja osiągnie około 20 proc. W dodatku regularne rosyjskie ataki rakietowe i dronowe w Ukrainie zniszczyły do 30 proc. infrastruktury energetycznej, co jeszcze bardziej osłabia gospodarkę i tak już bardzo mocno nadszarpniętą przez wojnę. A to grozi – jak przywódców UE ostrzegała prezydent Wołodymyr Zełenski – również nasileniem kolejnego kryzysu uchodźczego.
– Ukraińcy muszą walczyć zbrojnie na froncie, a my zmuszamy ich do finansowania tego za pomocą „podatku inflacyjnego”. Tak nie może dalej być. Gospodarka Ukrainy przypomina teraz szybkowar z wciąż rosnącym ciśnieniem – powiedziała Beatrice Weder di Mauro z Graduate Institute of International and Development Studies.
Apelowała o szybką koordynację zachodniej pomocy finansowej, by na broniącą się przed rosyjską agresją Ukrainę nie spadł wkrótce wielki kryzys makroekonomiczny. „Podatek inflacyjny” to m.in. spadek realnych zarobków sfery budżetowej – od urzędników po lekarzy oraz nauczycieli – której comiesięczne pensje pozostają nominalnie na tym samym poziomie pomimo ogromnej inflacji.
Ukraina otrzyma w tym roku około 23 mld dolarów pożyczek i dotacji od Zachodu, a w przyszłym roku będzie potrzebować – wedle szacunków ministerstwa finansów – około 38 miliardów dolarów pomocy budżetowej z zewnątrz. Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, już po zeszłotygodniowym szczycie UE powiedziała, że UE będzie gotowa do zapewnienia około połowy z tych funduszy, czyli 18 mld euro (reszta spadłaby głównie na Stany Zjednoczone), ale ta liczba nie została jeszcze uzgodniona przez przywódców 27 krajów Unii.
Pomimo to Gert Jan Koopman, szef dyrekcji budżetowej Komisji Europejskiej, podczas wczorajszej debaty Bruegla zapewniał, że – wstępnie skonsultowany z 27 państwami Unii – projekt 18 mld euro pomocy powinien zostać oficjalnie przedłożony przez Brukselę najpóźniej na początku grudnia.
Pomoc budżetowa ze strony UE ma przede wszystkim formę tanich pożyczek w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych stawiających na dotacje. – Oczywiście, im więcej dotacji, tym lepiej dla beneficjenta. Ale trzeba podkreślić, że udzielamy Ukrainie pożyczek o bardzo, bardzo odroczonym terminie straty. A do końca obecnej siedmiolatki budżetowej do 2027 roku wzięliśmy na siebie spłatę odsetek – tłumaczył Gert Jan Koopman.
Pieniądze z obligacji
Bruksela musi sięgać po taką pożyczkową formę pomocy, bo nie ma w swym budżecie 2021-27 znacznych rezerw na pomoc, więc bierze fundusze dla Ukrainy ze sprzedaży obligacji gwarantowanych przez budżet UE oraz przez 27 krajów Unii.
Opóźnienia z wypłatą pakietu 9 mld euro dla Kijowa (obiecanych w maju) są m.in. efektem technicznych sporów, jak ująć w tej puli unijnych pożyczek jeden miliard euro dwustronnie podarowany Ukrainie przez Niemcy.
– Podczas jednej z narad grupy G7 Amerykanie zaprezentowali swą najnowszą pomoc dla Ukrainy i padło niewygodne pytanie, co na to Europa. Unia nie była gotowa, ale Niemcy chyba dla zakończenia tej niezręcznej sytuacji szybko odparły, że dają miliard – opowiada jeden z naszych rozmówców w Brukseli. Tyle, że potem zaczęły się żmudne debaty, czy i jak tę kwotę wliczyć do pakietu UE.
Gert Jan Koopman zastrzega, że przyszłoroczna pomoc UE dla Ukrainy nie może – w obliczu trwającej wojny – być obwarowana takimi warunkami jak przydzielanie zwykłych funduszy pomocowych. Ale zastrzegł, że będą potrzebne jakieś zabezpieczenia („warunkowość” w żargonie unijnym) przed nadużyciami korupcyjnymi, które w przyszłości mogłyby osłabić gotowość unijnych płatników do dalszej pomocy budżetowej.
Tematem odrębnym od pieniędzy na przetrwanie zimy przez Kijów i jej bieżące potrzeby budżetowe w 2023 roku jest finansowanie powojennej odbudowy Ukrainy, która w tym tygodniu była tematem konferencji w Berlinie. Wedle niektórych ukraińskich szacunków pełna naprawa zniszczeń wojennych będzie kosztować 750 mld dolarów, a Bank Światowy szacuje koszty odbudowy na co najmniej 349 mld dolarów.
– Chodzi o sumy liczone w setkach miliardów. Unia nie może wyłożyć wszystkiego, ale będziemy musi pokryć bardzo znaczną część tych kosztów. To wysiłek na wiele lat, jeśli nie dekad – powiedział Gert Jan Koopman z Komisji Europejskiej. Bruksela chce być koordynatorem tej przyszłej pomocy w odbudowie Ukrainy, która powinna być zharmonizowana z procesem akcesyjnym do UE. Jednak – w zależności od wyłożonych kwot – kluczowa rola przypadnie też USA i innym krajom spoza Unii.