W Niemczech będą znowu pobierać krew od gejów?
9 sierpnia 2013W Niemczech homoseksualiści są dyskwalifikowani jako dawcy krwi. Naczelna Izba Lekarska chce złagodzić przepisy, zakazujące im występowania w roli honorowych krwiodawców, co budzi sprzeciw wielu lekarzy i - zwłaszcza - naukowców. Istota sporu dotyczy testów na obecność wirusa HIV.
Dyskryminacja czy konieczna ostrożność?
Susanne Stoecker, rzeczniczka Instytutu Paula Ehrlicha (PEI), który we współpracy z niemiecką Naczelną Izbą Lekarska ustala wytyczne dotyczące krwiodawstwa, popiera dotychczasowe przepisy, wykluczające gejów z grona dawców krwi, gdyż jak mówi: "W tej grupie ryzyko jest wielokrotnie wyższe, niż w innych grupach. Odsetek gejów w grupie osób nowo zarażonych wirusem HIV wynosi 60 procent".
Według oceny berlińskiego Instytutu Roberta Kocha z listopada 2012 roku, w Niemczech wirusem HIV zarażonych jest ok. 76 tys. mężczyzn. Jest wśród nich 51 tys. homoseksualistów, co potwierdza dane podane przez rzeczniczkę Instytutu Paula Ehrlicha.
Za utrzymaniem dotychczasowych przepisów opowiada się także Friedrich-Ernst Dueppe z centrali krwiodawstwa Niemieckiego Czerwonego Krzyża. - Żadna ustawa nie zapewnia prawa do bycia krwiodawcą - mówi i wyjaśnia, że z grona krwiodawców wykluczonych jest wiele innych grup osób, na przykład prostytutki, chorzy na chorobę Creutzfeldta-Jakoba, malarię i inni.
Mimo to niemieccy homoseksualiści czują się dyskryminowani. "W Niemczech do tej pory de facto nie przyjmuje się krwi od gejów", skarży się Markus Ulrich z Niemieckiego Stowarzyszenia Lesbijek i Homoseksualistów (LSVD). Jego zdaniem za "czynnik zwiększonego ryzyka" powinno się uznawać nie orientację seksualną, a nieostrożne współżycie.
Niepewne testy na obecność wirusa HIV
Część lekarzy w Niemczech skłonna jest podzielać ten sposób myślenia. Szkopuł jednak w tym, że także najnowsze testy na obecność wirusa HIV nie są stuprocentowo niezawodne. Owszem, wykrywają one jego obecność w organizmie, ale dopiero po upływie od dziewięciu do jedenastu dni od chwili zarażenia się. Dlatego, wyjaśnia Volkmar Schottstedt, specjalista w zakresie transfuzjologii, należy unikać sytuacji, w której do oddania krwi miałoby dojść w tym najbardziej niebezpiecznym okresie.
Dodatkowe ryzyko wiąże się z nadzwyczajną zdolnością wirusa HIV do mutacji. Co prawda testy na jego obecność nadążają za tymi zmianami, ale absolutną pewność, że ktoś nie jest zainfekowany, można mieć dopiero po upływie roku od daty domniemanego zarażenia się wirusem HIV.
Podobnie jak większość naukowców Volkmar Schottstedt uważa, że homoseksualiści jako krwiodawcy są zbyt dużym zagrożeniem dla pacjentów, którzy wymagają transfuzji krwi. Thomas Zeiler, dyrektor stacji krwiodawstwa Niemieckiego Czerwonego Krzyża w Rattingen-Breitscheid w Nadrenii Północnej-Westfalii zwraca uwagę na jeszcze jeden czynnik zagrożenia. Zdarzają się osoby, które nadużywają anonimowego testu dla krwiodawców jako okazji do sprawdzenia, czy same nie są zarażone wirusem HIV. Od chwili wprowadzenia w RFN testów na obecność wirusa HIV, odnotowano sześć przypadków zarażenia nim pacjentów, którym podano krew.
W tej chwili nie wiadomo jeszcze czy proponowane przez Naczelną Izbę Lekarską rozluźnienie przepisów wejdzie w życie. Nowe wytyczne muszą odpowiadać tym, które obowiązują w UE. Te zaś stanowią wyraźnie, że z grona krwiodawców należy wykluczyć osoby, których "zachowania seksualne stanowią wysokie ryzyko przenoszenia poprzez krew ciężkich chorób zakaźnych".
epd / Andrzej Pawlak
red. odp.: Elżbieta Stasik