Waszczykowski: Musimy bronić naszych interesów
25 marca 2017Rozmowę z ministrem spraw zagranicznych Polski „Der Spiegel” poprzedza kilkoma słowami wstępu. Tygodnik cytuje dwie uwagi ministra z zamieszczonego poniżej wywiadu: „Polska czuje się ignorowana i niesprawiedliwie traktowana”. Waszczykowski „wyprasza sobie każdą ingerencję, przede wszystkim ze strony Niemiec”.
Tygodnik przypomina też wcześniejsze wypowiedzi szefa polskiego MSW, „którymi się wsławił”: „Polsce grozi, że zginie w «mieszance kultur i ras» i stanie się częścią «świata rowerzystów i wegetarian»”. "Der Spiegel" zauważa, że teraz, po roku urzędowania, Witold Waszczykowski wyraża się bardziej dyplomatycznie.
Rozmowa odbyła się w siedzibie polskiego MSZ w tydzień po ponownym wyborze Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. Przeprowadzający wywiad Jan Puhl zauważa, że w gabinecie ministra wisi portret marszałka Piłsudskiego, „który po I wojnie światowej zdobył dla Polski wolność – a później zamachem znów obalił demokrację”.
Polityczne dyrektywy
Wywiad zaczął się od prośby Witolda Waszczykowskiego pod adresem niemieckiego dziennikarza. Minister pyta go, czy wyjątkowo to on mógłby zadać pierwsze pytanie. Szef polskiej dyplomacji pyta Jana Puhla, czy został wysłany do przeprowadzenia rozmowy z nim otrzymując „do wykonania instrukcje polityczne”? Dziennikarz zaprzecza i pyta, czy ma to rozumieć jako aluzję do listu, jaki niedawno wydawnictwo Ringer Axel Springer adresowało do dziennikarzy swojej polskiej spółki z prośbą, „aby informowali o wydarzeniach w duchu proeuropejskim”? Jan Puhl proszony jest następnie o ocenę takiego postępowania. Jednocześnie sugeruje się mu, że być może wszystkie niemieckie media otrzymują wskazówki polityczne. „To, co zrobiło wydawnictwo, jest oczywistym przykładem ingerencji w sprawy sąsiedniego kraju. Przy tym, także z Niemiec, od półtora roku zarzuca się nam, wywieranie wpływu na prasę. Teraz wydaje się, że mamy dowód na to, że jest odwrotnie” – stwierdza szef polskiej dyplomacji. Redaktor "Spiegla" odpowiada, że polecenia we wspomnianym liście nie wydali politycy, lecz prywatny koncern medialny. „U Państwa to rząd próbuje wywierać wpływ” – odrzekł Jan Puhl, zapewniając polskiego ministra spraw zagranicznych, że pytania, które mu zada, sam przygotował.
Musimy bronić własnych polskich interesów
W pierwszym pytaniu niemiecki dziennikarz pyta Witolda Waszczykowskiego o jego niedawną wypowiedź, że Polska musi „drastycznie obniżyć zaufanie do UE” i „prowadzić także negatywną politykę”. Szef polskiej dyplomacji stwierdza: „Przez wiele lat przekonywano nas, że UE jest klubem altruistów, że nie ma już rywalizujących ze sobą interesów narodowych. Najpóźniej od szczytu przed dwoma tygodniami wiemy, że tak nie jest. Nauczyliśmy się, że musimy bronić własnych, polskich interesów. Jasne jest, że mamy mniej władzy i mniejszy potencjał gospodarczy niż Niemcy. Ale chcemy, żeby nasze interesy traktowane były poważnie”.
Zapytany o sprecyzowanie, gdzie polskie interesy są naruszane, szef polskiej dyplomacji odpowiada, że „wszędzie!” – w obszarze energetyki budową Nord Stream i ochrony klimatu. Waszczykowski zaznacza, że obostrzenia ws. emisji CO2 szkodzą polskiej gospodarce. „Nie stać nas na to, żeby być zacofanym krajem ze świeżym powietrzem”. Polska potrzebuje wzrostu i czystego środowiska – zaznacza Waszczykowski i twierdzi, że „UE mogłaby stawiać łagodniejsze wymogi i postępować w duchu europejskiej solidarności”.
Redaktora tygodnika „Der Spiegel” dziwi rozczarowanie szefa polskiej dyplomacji, któremu przypomina, że Polska jest największym beneficjentem środków unijnych. Na to Waszczykowski odpowiada , że to „UE jest największym beneficjentem członkostwa Polski!”. Minister wskazuje w tym kontekście na polski rynek , gdzie tylko Niemcy sprzedają towar za 55 mld euro. Po czym mówi, że „pieniądze z funduszy strukturalnych są dla nas kompensacją za otwarcie naszego rynku”.
Dziennikarz zauważa, że „Polska jednak ostatecznie wyraźnie na tym korzysta”, gdyż budowane są drogi, tworzone miejsca pracy, wspierany jest rozwój rolnictwa. „Oczywiście, że wykorzystujemy te pieniądze” – mówi Witold Waszczykowski i stawia pytanie, „A kto to buduje te drogi? Zachodnie koncerny”, po czym wskazuje, że w Polsce nic z tych pieniędzy nie zostaje, bo „z jednego euro z Brukseli 80 centów wraca na Zachód”.
Można by było zaproponować Meksykańczyka
Pytany przez tygodnik „Der Spiegel” o pretensje pod adresem UE o niesprawiedliwe działanie w związku z ponownym wyborem Donalda Tuska na przewodniczącego RE wbrew oporowi Polski, Witold Waszczykowski odpowiada: „Nalegamy, aby przestrzegane były zasady UE. Jednakże na szczycie zasady te zostały tak zmienione, jak chciała tego większość”. Krytykuje on premiera Malty, sprawującej turnusowe przewodnictwo w UE, za sformułowanie pytania dotyczącego wyboru Donalda Tuska: czy ktoś jest temu przeciwny? Na pytanie dziennikarza, czy sądzi, że postawienie pytania w sposób b. formalny wpłynęłoby na inny wynik, szef dyplomacji Polski odpowiada, że nie wie. W odpowiedzi przypomina natomiast, że Polska jeszcze 30 lat temu należała do Paktu Warszawskiego, w którym nie dochowywano zasad. „Myśleliśmy, że UE działa demokratycznie i przejrzyście. Ale tak nie jest”.
Na uwagę dziennikarza, że nie ma zapisu w traktatach unijnych o zasadzie poparcia dla kandydata na wysokie stanowisko w instytucjach unijnych, że jest to tylko zasada nieformalna, Witold Waszczykowski odpowiada, że w takim razie, następnym razem można by zaproponować na to stanowisko Meksykańczyka, gdyż w traktatach nie istnieje też zapis, że przewodniczący Rady Europejskiej musi być obywatelem Unii.
Duże państwa depczą interesy małych
„Wiele mniejszych państw musi doświadczać, że deptane są ich interesy, to nie jest tylko polskie doświadczenie” – narzeka Waszczykowski. Następnie w mocnych słowach dodaje: „Większe państwa razem z kastą brukselskich urzędników wywierają bardzo dużą presję, jeśli mniejszy naród sprzeciwia się głównemu nurtowi. I z tym mamy problem” – podkreśla minister spraw zagranicznych Polski.
Witold Waszczykowski mówi w rozmowie z tygodnikiem „Der Spiegel” o „podwójnej europejskiej moralności” wskazując na brak reakcji instytucji unijnych na próby zdominowania sądownictwa przez poprzedni liberalny rząd. Na pytanie, czy Polska jako „dziecko specjalnej troski” w UE nie obawia się wyizolowania, minister wskazał na poprzednie rządy w Polsce, które przez wiele lat tak postępowały, jakby większość w UE chciała automatycznie działać w polskim interesie. „My tak nie uważamy. Otrzymaliśmy mandat od polskich wyborców, aby reprezentować polskie interesy – także wewnątrz UE. Nazywanie nas «dzieckiem specjalnej troski» jest paternalistyczne i obraźliwe. Część politycznej klasy Europy odmawia reszcie bytu. Koncepcja liberalnej demokracji jest niedemokratyczna; polityczne spektrum na prawo od centrum uchodzi tam za zło, zagrożenie, niepoprawne politycznie i jest wykluczane”.
W rozmowie z tygodnikiem „Der Spiegel” Witold Waszczykowski opowiada się przeciwko Europie kilku prędkości. „Wzywamy Europę do jedności, nie chcemy dalszych podziałów. Dwie, być może wiele prędkości – to są metody, które rozdzierają Europę”. Szef polskiego MSZ twierdzi, że UE znalazła się w kluczowym momencie, kiedy należy odpowiedzieć na pytanie, „czy zostaniemy razem, czy każdy podąży swoją drogą?”.
Największa władza w ręce Rady Europejskiej
Jeśli chodzi o proponowane przez polski rząd reformy UE, Witold Waszczykowski wyjaśnia: „Moglibyśmy sobie wyobrazić jeszcze więcej współpracy przy ochronie granic czy obronności. Ale sądzimy, że należy pomyśleć o kompetencjach europejskich instytucji”. W opinii szefa polskiej dyplomacji należy oddać „największą władzę „ Radzie Europejskiej, w której reprezentowani są przedstawiciele rządów państw członkowskich UE”. Komisja Europejska nie składa się, w opinii Witolda Waszczykowskiego, z wyłonionych w wyborach przedstawicieli państwa, lecz „oddelegowanych przedstawicieli państw członkowskich”. W opinii szefa polskiego MSZ są to urzędnicy. „Dlatego Komisja nie powinna mieć prawa do monitorowania państw członkowskich, jak to nam zdarzyło się z procedurą kontroli praworządności. Komisja powinna tylko wdrażać dyrektywy Rady i nie mieć własnych ambicji politycznych” – zaznaczył Waszczykowski.
Niemiecki spisek?
Redaktor tygodnika „Der Spiegel” stwierdza, że szef polskiej dyplomacji postuluje zwiększenie w Europie znaczenia państw narodowych. I pyta, czy powodem tego jest, że „lęka się on swego najważniejszego sojusznika Niemiec”, bo przecież wybór Donalda Tuska „określił jako niemiecki spisek”?
Witold Waszczykowski mówi w odpowiedzi, że przed szczytem kanclerz Angela Merkel powiedziała w Bundestagu, że cieszy się na ponowny wybór Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. To, w jego opinii, była „polityczna dyrektywa” dla innych państw członkowskich. Niemcy nie powinny innym krajom dyktować, ile mają przyjąć uchodźców - stwierdza Waszczykowski. Ale wskazuje też na to, co łączy Polskę z Niemcami, jak kwestia obronności. Polska jest też ważnym partnerem handlowym dla Niemiec, ważniejszym od Rosji - podkreśla.
Integracja europejska – skok cywilizacyjny
Szef polskiego MSZ odcina się w rozmowie z tygodnikiem „Der Spiegel” od porównania PiS-u z antyimigrancką AfD. Alternatywa dla Niemiec nie interesuje go – mówi. „My uważamy się za partię konserwatywno-patriotyczną, która troszczy się o problemy socjalne, wstawia się za wartościami chrześcijańskimi i historycznymi tradycjami. Nie pozwolimy się jednoznacznie ustawić na prawym czy lewym skrzydle. W każdym razie jesteśmy demokratami i odrzucamy myślenie szowinistyczne”.
Na pytanie niemieckiego dziennikarza, czy Polska podpisze Deklarację Rzymską, szef polskiej dyplomacji odpowiada, że polskiemu rządowi podoba się, jak na razie, projekt deklaracji. „Wyraża on uznanie dla sukcesów europejskiej integracji”. Waszczykowski przypomina, że po 1945 roku nie było w Europie żadnej wojny, zamiast tego państwa kontynentu europejskiego jak nigdy przedtem blisko współpracowały ze sobą. „To jest skok cywilizacyjny” – zauważył na koniec rozmowy z tygodnikiem „Der Spiegel” minister spraw zagranicznych Polski.
Opr. Barbara Cöllen
Niniejszy artykuł prezentuje opinie wyrażone na łamach niemieckiej prasy i niekoniecznie odzwierciedla stanowisko redaktora Sekcji Polskiej Deutsche Welle.