Wizyta u Ludwiga w Bonn
28 października 2009Gdyby nie tłumy, jakie nieustannie gromadzą się przy tym budynku, można by przejść obok niego obojętnie. Jest to co prawda jedna z niewielu zachowanych w Bonn XVIII-wiecznych, mieszczańskich kamienic, ale to nie architektura stanowi o jej wyjątkowości. W grudniu 1770 roku w oficynie kamienicy, w maciupeńkiej komórce na poddaszu przyszedł na świat Ludwig van Beethoven.
Dziś za barokową fasadą mieści się muzeum jego imienia z niezwykłym zbiorem eksponatów związanych z twórczością, ale też codziennym życiem genialnego kompozytora.
W zbiorach muzeum znajduje się między innymi ostatni fortepian Beethovena."To tzw. fortepian młoteczkowy, który Beethoven otrzymał półtora roku przed swoją śmiercią, od najlepszego wówczas wiedeńskiego budowniczego fortepianów, Conrada Grafa"- mówi dyrektor muzeum Michael Ladenburger. Instrument do Domu Beethovena trafił już w 1889 roku.
Dwunastu wspaniałych
Rodzinne miasto Beethovena nie było zainteresowane kupnem domu jego narodzin. W 1889 roku skrzyknęło się więc dwunastu bońskich obywateli, miłośników Beethovena, którzy zawiązali „Stowarzyszenie Dom Beethovena”. Za cel postawili sobie kupno kamienicy i stworzenie w niej muzeum. 10 maja 1893 roku w ramach II Festiwalu Muzyki Kameralnej zostało otwarte i szybko stało się celem pielgrzymek turystów i przede wszystkim miłośników muzyki Beethovena z całego świata. „Przyjechali do mnie goście z Gruzji i oczywiście pierwszym miejscem, które chcieli odwiedzić był Dom Beethovena” – mówi jeden ze zwiedzających.
Kiedy muzeum powstawało, większość pomieszczeń kamienicy miała jeszcze swój pierwotny układ i kształt. Stworzenie w zabytkowej kamienicy muzeum wymagało przebudowania budynku. Została barokowa fasada, oczywiście stare, skrzypiące podłogi i przepiękne sufity. Zwiedzających zachwycają te szczegóły, nawet jeżeli o samym kompozytorze wiedzą niewiele: „Wiedziałam przynajmniej, że był kompozytorem i że napisał IX Symfonię, znaną chyba każdemu. Gdzieś u mojej mamy leży jeszcze płyta z jego muzyką” – przyznaje turystka.
Imponujący zbiór
W zbiorach muzeum znajdują się manuskrypty, instrumenty muzyczne, portrety Beethovena i przedmioty, których używał na co dzień.
Już w pierwszych latach po jego utworzeniu stowarzyszeniu udało się zdobyć tak bezcenne eksponaty jak wspomniany ostatni fortepian kompozytora, czy rękopisy „Sonaty księżycowej” i „Symfonii pastoralnej”. Dzisiaj muzeum szczyci się największym na świecie zbiorem beethovenianów. „Właściwie jako jedyni na świecie systematycznie zbieramy beethoveniana" - mówi z dumą dyrektor Michael Ladenburger - kolekcjonowanie ich ma sens tylko wówczas, jeżeli są warunki do tego, żeby skarby profesjonalnie przechowywać, wyceniać i wystawiać". Dyrektor podkreśla, że muzeum nie zbiera eksponatów, tak jak prywatny kolekcjoner. Nie zamyka ich w sejfie, a wręcz przeciwnie, chce je przede wszystkim prezentować publiczności.. "Właśnie przygotowujemy ogromną akcje zbierania datków na kupno ostatnich, znajdujących się w prywatnych rękach manuskryptów Beethovena, słynnych wariacji na temat Diabellego” - dodaje dyrektor.
Równie tłoczno jak przed wejściem do domu kompozytora, jest w muzealnym sklepie, gdzie miłośnik Beethovena może kupić bez mała wszystko na jego temat. Sprzedawczyni dobrze wie, co cieszy się największym powodzeniem: „Ołówki, pocztówki, plakaty, koszulki i przede wszystkim nasze fantastyczne płyty CD. Nasze własne wydawnictwa, ale nie tylko”.
Jak w każdym muzealnym sklepie z pamiątkami sztuka miesza się z kiczem. O tym jednak, co jest sztuką, co kiczem kupujący musi zadecydować sam, stwierdza rezolutnie sprzedawczyni.
Peter Kolakowski / Elżbieta Stasik
Red. odp. Agata Kwiecińska