Wycofanie amerykańskich wojsk z Niemiec czczą pogróżką?
11 czerwca 2020Blisko 35 tys. Amerykanów stacjonuje jeszcze w różnych, amerykańskich bazach na terenie Niemiec. W szczycie zimnej wojny było ich prawie dziesięciokrotnie więcej. Mimo to prezydent USA Donald Trump chce jeszcze bardziej zredukować obecność amerykańskich żołnierzy w kraju swoich przodków – o blisko 10 tysięcy. Tyle przynajmniej wiadomo z medialnych doniesień opartych na informacjach przedstawicieli amerykańskiego rządu.
W Berlinie rzecznik rządu Steffen Seibert nie widział początkowo powodu, żeby w ogóle reagować. „Kiedy będą oficjalne informacje, możemy zająć stanowisko. Same doniesienia medialne nie są dla nas jeszcze do tego powodem”, stwierdził. Seibert zrobił to, co chętnie praktykuje w takich przypadkach jego szefowa kanclerz Angela Merkel: zamiast ostro zareagować na rzekomą groźbę – a za taką uważa zapowiedź Trumpa większość polityków ds. bezpieczeństwa – chwali pracę amerykańskich żołnierzy, którzy „w ramach Sojuszu gwarantują nasze bezpieczeństwo”.
„Kolosalny błąd“
Doniesienia o wycofaniu z Niemiec części amerykańskich wojsk postawiło polityczny Berlin na nogi. Chadek Peter Beyer, koordynator rządu RFN ds. stosunków transatlantyckich uważa, że taka decyzja „wstrząsnęłaby podstawami stosunków transatlantyckich”. Jego polityczny kolega Johann Wadephul dostrzega w rzekomej zapowiedzi Trumpa kolejne ostrzeżenie, by Europa w większym stopniu liczyła na siebie. Tego samego domaga się szef klubu poselskiego SPD Rolf Mützenich. Podczas gdy liczni politycy bardziej lub mniej otwarcie utyskują na nieobliczalność Trumpa, wiceszef klubu poselskiego FDP Alexander Graf Lambsdorff monituje, by nie dopuścić do przerwania rozmów z Waszyngtonem.
Krytyka Trumpa nadchodzi także z amerykańsko-wojskowej strony, od znawcy tematu. Były dowódca sił lądowych USA w Europie Ben Hodges, który przed emeryturą stacjonował w heskim Wiesbaden, ostrzegł w tweecie, że wycofanie wojsk z Niemiec byłoby „kolosalnym błędem” i „prezentem” dla prezydenta Rosji Władimira Putina. „Amerykańskie wojsko nie jest w Europie po to, by chronić Niemcy”, napisał Hodges w kolejnym w tweecie. Siły wojskowe USA stacjonują tam jako część NATO, „by chronić wszystkich członków, łącznie z USA”.
Colin Powell z Partii Republikańskiej Trumpa dodaje jeszcze kropkę nad „i”. Emerytowany generał i były sekretarz stanu USA zbeształ Trumpa, iż rzekome wycofanie amerykańskich wojsk z Niemiec jest częścią polityki, która podburzy przeciwko Stanom Zjednoczonym „praktycznie każdego na świecie”. Nie leży to w interesie USA. Powell zapowiedział, że w nadchodzących wyborach prezydenckich będzie głosował na kandydata Demokratów Joe Bidena.
Bazy w Niemczech ważne strategicznie
Trump nie po raz pierwszy grozi wycofaniem żołnierzy z Niemiec, które korzystają z amerykańskiej ochrony nie wnosząc rzekomo niczego do Sojuszu. Polska natomiast z daleko wyższym procentowo budżetem na obronność postępuje właściwie – uważa Trump. I dlatego Polska zostanie nagrodzona. Rok temu podczas wizyty w Waszyngtonie prezydenta Andrzeja Dudy wspomniał o przeniesieniu amerykańskich sił z Niemiec do Polski; w podziękowaniu Duda chciał nazwać taką bazę wręcz „Fortem Trump”.
Przeniesieniem części stacjonujących w Niemczech wojsk USA do Polski groził też nieco później Richard Grenell, już były ambasador Stanów Zjednoczonych w Niemczech. Polski premier Mateusz Morawiecki mówi teraz, że ma nadzieję, iż część wojsk amerykańskich, które mają zostać wycofane z Niemiec, zostanie przeniesiona do Polski.
O ile Trump poważnie rozważa taką opcję, byłby to nie tylko wysoce kontrowersyjny sygnał polityczny, ale też trudne w realizacji przedsięwzięcie logistyczne. Bo też bazy USA w Niemczech nie są jakimiś tam bazami. Z lotniska Ramstein w Nadrenii-Palatynacie startują na przykład samoloty uczestniczące w misjach na Bliskim Wschodzie i w Afganistanie. Z kwatery głównej w Stuttgarcie Amerykanie koordynują swoje siły wojskowe w Europie i Afryce. Szpital wojskowy w Landstuhl koło Ramstein jest największym takim szpitalem poza USA. Nawet jeżeli liczba amerykańskich żołnierzy w Niemczech zostanie mocno zredukowana, ciągle jeszcze jest to najbardziej liczna grupa w Europie – i odgrywa decydującą rolę w interesach strategicznych USA na całym świecie.
I dodatkowy apsekt: jeżeli rzeczywiście większe jednostki USA miałyby zostać przeniesione do Polski, Rosja uznałaby to za niewiarygodną prowokację i odpowiednio by zareagowała. Nikt w NATO nie jest tym zainteresowany.
Może w ogóle nie ma żadnego planu
Pytanie dlaczego właściwie Donald Trump rzekomo groził takim ruchem? Czy dlatego, że Merkel obraziła go swoją odmową przyjazdu na szczyt G7? Tak przypuszczają choćby ekspert CDU ds. polityki zagranicznej Jürgen Hardt i Jürgen Trittin z Zielonych. Rzecznik rządu Steffen Seibert ponownie wyjaśnił, że odmowa Merkel nie ma żadnych powodów politycznych: „Kanclerz powiedziała, że dziękuje za zaproszenie na szczyt G7 w końcu czerwca, ale ze względu na sytuację epidemiczną nie jest w stanie potwierdzić swojego osobistego przyjazdu do Waszyngtonu”.
Były ambasador USA w Niemczech i zaufany Trumpa Richard Grenell nazwał tymczasem „plotkami” spekulacje, iż naciskał Trumpa do wycofania żołnierzy z Niemiec. Grenell stosunkowo często w nietypowo ostry sposób krytykował rząd w Berlinie, zwłaszcza w kwestiach nakładów na obronę. Pytany o plan zredukowania liczby amerykańskich baz w RFN, powiedział teraz, że jest on „opracowywany od ubiegłego roku”.
Pytanie, czy taki plan w ogóle istnieje? W każdym razie po kilku dniach od pójścia tej informacji w świat, nikt nie chce się do niej przyznać ani w Białym Domu, ani w Pentagonie.
Możliwe więc, że są to tylko czcze pogróżki i nie dojdzie do wycofywania żołnierzy? Tak przynajmniej powiedział w wywiadzie prasowym były ambasador USA w Niemczech John Kornblum. Także Edgar Knobloch, burmistrz bawarskiego miasteczka Grafenwöhr, gdzie też mieści się jedna z ważnych baz amerykańskich sił zbrojnych, specjalnie nie przejmuje się pogłoskami. Nie tylko żołnierze nie zostaną wycofani, ale wręcz przeciwnie: „Grafenwöhr zyskuje na znaczeniu”. Amerykanie wręcz zainwestowali tam ostatnio w rozbudowę wyposażenia technicznego. Także sekretarz stanu Mike Pompeo nie mówił o żadnym wycofywaniu żołnierzy, kiedy pół roku temu odwiedził Grafenwöhr.